Leon zmarł i zakopali go w lesie. Biegli o zachowaniu matki
4-letni chłopiec wpadł do wrzątku, a jego opiekunowie nie wezwali pomocy. Gdy dziecko po kilku dniach zmarło, jego ciało zakopano w lesie. W Warszawie trwa proces matki chłopca Karoliny W. i jej partnera Damiana G., oskarżonych o zabójstwo.
Według prokuratury, w sierpniu 2022 r. chłopiec doznał rozległych oparzeń po wpadnięciu do wrzątku, a jego opiekunowie nie wezwali pomocy. Leon zmarł po tygodniu cierpień, a jego ciało zakopano w lesie.
Początkowo nie było wiadomo co stało się z chłopcem. Jego zaginięcie zgłosiła na policję prababcia w październiku. Przez kilka dni poszukiwania nie przynosiły efektów. W końcu, po tygodniu w miejscowości Górki koło Garwolina znaleziono zakopane w lesie zwłoki 4-latka. Policja zatrzymała 19-letnią wówczas matkę chłopca i jej 19-letniego partnera.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Ciekawe, kiedy prasa to podchwyci". Trump przyznał, jak do niego mówi Melania
Podczas poniedziałkowej rozprawy w warszawskim sądzie biegli z zakresu psychiatrii i psychologii przedstawili opinię na temat matki chłopca Karoliny W. Stwierdzili, że nie wykazuje ona zaburzeń, które mogłyby wpływać na jej poczytalność. Głównym czynnikiem tragedii był lęk przed konsekwencjami prawnymi, co przesunęło troskę o dziecko na dalszy plan.
Specjaliści podkreślili, że jej decyzje były wynikiem niedojrzałości emocjonalnej i lęku przed oceną społeczną. - Nie podeszła do sytuacji zadaniowo, nie zgłosiła się z dzieckiem do leczenia, nie poprosiła o pomoc fachową, tylko skupiła się na swoim lęku i konsekwencjach swojego zachowania - wskazywali biegli.
Biegli dodali, że cała sytuacja nie trwała sekundy, czy minuty, tylko chłopiec miał poparzenia do kilku dni. - W przypadku większości przyszłaby refleksja, że coś się dzieje i trzeba dziecko ratować bez względu na poniesione konsekwencje, ale to jest właśnie kwestia wyboru - podkreślali biegli.
Biologiczny ojciec Leona zeznawał, że z Karoliną W. rozstał się krótko po narodzinach syna. O śmierci dziecka dowiedział się z mediów. Wcześniej twierdził, że ich związek był toksyczny, a Leonem zajmowała się głównie babcia oskarżonej.
Proces miał zakończyć się mowami końcowymi, ale Damian G. zgłosił złe samopoczucie, co spowodowało odroczenie rozprawy. Kolejna rozprawa zaplanowana jest na 3 marca. Oskarżonym grozi kara od 12 lat więzienia do dożywocia.
Źródło: TVN Warszawa, PAP