Lekarze walczą o życie wychłodzonego 2-latka z Małopolski
Lekarze w szpitalu w krakowskim Prokocimiu walczą o życie 2-letniego chłopca w hipotermii. Dziecko w nocy z soboty na niedzielę wyszło samo z domu ubrane tylko w piżamkę i przez kilka godzin przebywało na zewnątrz. Kiedy je znaleziono, temperatura jego ciała wynosiła zaledwie 12 stopni. Rzeczniczka Uniwersyteckiego szpitala Dziecięcego Magdalena Oberc powiedziała w rozmowie z WP.PL r, stan 2-latka jest w tej chwili ciężki, ale stabilny. - Uruchomiono złożone procedury medyczne, które mają na celu przywrócenie funkcjonowania organów wewnętrznych dziecka - podkreśliła.
- Lekarze utrzymują chłopca w stanie śpiączki, jest on w tej chwili podłączony do sztucznego płucoserca - poinformowała WP.PL rzeczniczka szpitala w Krakowie Prokocimiu. Jak dodała, gdy dziecko trafiło do placówki było w skrajnej hipotermii. - Jednak to nie niska temperatura jest największym problemem - podkreśliła Magdalena Oberc.
Rzeczniczka poinformowała, że wdrożony został plan leczenia 2-latka, ale lekarze koncentrują się przede wszystkim na tym, aby uratować życie dziecka, co jest skomplikowaną procedurą. - Jego stan jest ciężki - zaznaczyła.
Wcześniej profesor Janusz Skalski, kardiochirurg ze szpitala dziecięcego w Krakowie mówił, iż można liczyć na to, że narządy wewnętrzne dziecka przetrwały, jednak na niekorzyść działał długi czas przebywania dwulatka na mrozie.
W momencie zaginięcia chłopiec był pod opieką babci. Policja ustala w jakich okolicznościach wyszedł z domu - mówi Katarzyna Padło z małopolskiej policji. Przeprowadzono rutynowe badania trzeźwości, jednak okazało się, że opiekunka nie piła alkoholu. W niedzielę nie można było porozmawiać z jego babcią, kobieta trafiła pod opiekę psychiatry.