Lekarze walczą o życie ciężko rannego górnika
Lekarze ze szpitala w Wodzisławiu Śląskim
walczą o życie 48-letniego górnika z kopalni "Marcel" w Radlinie,
który w nocy ze środy na czwartek uległ poważnemu wypadkowi 450
metrów pod ziemią. Jego stan jest bardzo ciężki. Mężczyzna ma
m.in. zmiażdżoną klatkę piersiową i jamę brzuszną.
Według informacji Wyższego Urzędu Górniczego (WUG), do wypadku doszło w likwidowanej ścianie wydobywczej. Górnik został dociśnięty elementem obudowy chodnika do drewnianego stojaka, podtrzymującego sekcję obudowy.
Stan pacjenta jest bardzo ciężki, trafił na oddział intensywnej opieki medycznej. Stwierdzono u niego uraz wielonarządowy, zagrażający życiu. Rozpoczęliśmy tzw. operację ze wskazań życiowych - powiedział wicedyrektor ZOZ-u w Wodzisławiu Śląskim, dr Henryk Wojtaszek.
Ranny to doświadczony pracownik, w kopalni "Marcel" pracuje prawie 11 lat jako górnik przodowy. Ma żonę i dwoje dzieci. Okoliczności wypadku wyjaśnia Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku. Ma on m.in. ustalić, jak doszło do niekontrolowanego przesunięcia sekcji obudowy i dociśnięcia górnika do stojaka.
Mężczyzna pracował przy tworzeniu tzw. kasztu, czyli drewnianego stosu. To podpora pułapu wyrobiska, wykonana z układanych na sobie elementów obudowy lub kilku ustawionych tuż przy sobie stojaków. W trakcie tych prac przycisnęła go osuwająca się sekcja obudowy.
W tym roku, do czwartkowego wypadku, w górnictwie węgla kamiennego zginął jeden górnik, także jeden odniósł ciężkie obrażenia. W całym ubiegłym roku w kopalniach węgla zginęło 44 górników, a 16 doznało ciężkich obrażeń.