Lekarze walczą o 2‑letniego Adasia. "Dopiero wybudzenie dziecka da odpowiedzi"
2-letni Adaś wyszedł w nocy z domu w samej piżamce, babcia zgłosiła jego zaginięcie w niedzielny poranek. Organizm dziecka uległ krańcowemu wyziębieniu. Życie i zdrowie chłopca ratują lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.
Adaś został już odłączony od sztucznego płucoserca, jednak nadal przebywa w śpiączce. Jak przestrzegają lekarze, dopóki aparatura pomaga mu w życiu, jest za wcześnie by oceniać postępy.
- Dopóki pacjent jest zależny od respiratora jego stan jest zagrożony, ale i to ma różne odcienie. Teraz nadal jest zagrożenie życia, ale jest dużo lepiej niż na samym początku. Mamy kilka takich drobiazgów, wyników, które pozwalają mieć odrobinę pozytywnego nastawienia – powiedział podczas wtorkowej konferencji prasowej profesor Janusz Skalski z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. – Nie będziemy na razie wybudzać chłopca, byłoby to błędem ze względu na zmiany w tkankach. Dziecko było poza domem bez ubrania i bez butów przez siedem godzin. Było to pięć godzin wychłodzenia. Jeśli dziecko przeżyje to wszystko bez szwanku będzie to rekord świata. Jego organizm został maksymalnie wychłodzony – dodał.
Zaginięcie dziecka zgłosiła w niedzielę rano babcia, pod której opieką był Adaś. Na poszukiwanie chłopca wyruszyli policjanci i strażacy. Około godziny 8, po godzinie poszukiwań, wyziębione dziecko odnaleziono nad rzeką, 600 metrów od domu.
- Z dumą mogę powiedzieć, że cały nasz zespół wykazał się sprawnością w działaniu. 5 minut trwało przetransportowanie i podłączenie chłopca do aparatury, to jest absolutny rekord – mówił profesor Skalski. – Teraz czekamy na wybudzenie, aby zobaczyć zachowanie dziecka. Pomimo wszelkich dodatkowych i precyzyjnych badań jesteśmy w stanie niepewności – nie wiemy jak to się skończy. Nerki funkcjonują dobrze. Oznacza to, że narządy czynne nie ucierpiały. Nie mamy powodów podejrzewać poważnych uszkodzeń. Stan mózgowia jednak to inna sprawa. Nie wiemy jeszcze czy doszło do jakiegoś uszkodzenia. Miewaliśmy już sytuacje, że tomografia komputerowa nie wykazywała zmian, a jednak mózgowie było poważnie uszkodzone. Bywają sytuacje, że to wymyka się spod kontroli. Dopiero to co wydarzy się po wybudzeniu dziecka, da odpowiedzieć – dodał lekarz.
Organizm chłopca był wyziębiony do 12 stopni Celsjusza. Dziecko - w stanie głębokiej hipotermii - jest "dogrzewane" bardzo powoli, na początku musi utrzymać tę niską temperaturę.