Wypisali ją do domu, potem zmarła. Nowy wątek w głośnej sprawie

Wraca sprawa śmierci 65-letniej mieszkanki Opola Lubelskiego, która zaledwie trzy dni po opuszczeniu szpitala wróciła do niego w karetce. Choć zaczęło się jedynie od oparzenia ręki, życia kobiety ostatecznie nie udało się uratować. Cztery lata po zdarzeniu wciąż nikt nie poniósł konsekwencji.

Lekarz wypisał ją do domu. Gdy wróciła, nie dali rady jej uratować / Zdjęcie ilustracyjne
Lekarz wypisał ją do domu. Gdy wróciła, nie dali rady jej uratować / Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © East News | Karol Makurat/REPORTER
Radosław Opas

20.09.2022 | aktual.: 20.09.2022 12:05

O szczegółach sprawy pisze w poniedziałek "Dziennik Wschodni". Gazeta przypomina, że do tragicznych wydarzeń doszło w wakacje 2018 roku. 65-letnia Grażyna A. z Opola Lubelskiego 5 sierpnia trafiła na Izbę Przyjęć szpitala w Poniatowej z poparzoną ręką.

Rana była na tyle poważna, że powodowała coraz cięższe dolegliwości, dodatkowo kobieta leczyła się na cukrzycę. W trakcie pobytu w szpitalu lekarze zdiagnozowali u niej niewydolność nerek. Poszkodowana została przewieziona na oddział chirurgii, a 20 sierpnia po opatrzeniu dłoni wypisano ją do domu.

Trzy dni później pacjentka znów trafiła do szpitala w Poniatowej. Tym razem jej stan był ciężki. Kobieta miała podwyższony poziom glukozy i zaostrzoną niewydolność nerek. Mimo starań specjalistów z Oddziału Chorób Wewnętrznych jej życia nie udało się uratować, zmarła tego samego dnia - pisze "Dziennik Wschodni".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz też: PiS w kryzysie znów da swoim? "Zupełnie nieracjonalne"

65-latka zmarła w szpitalu. Komisja wskazuje na błędy lekarzy

Choć wyjaśnieniem okoliczności śmierci pacjentki zajmowała się prokuratura, to już w 2019 roku śledztwo zostało umorzone. Biegli ocenili, że metody leczenia i diagnostyki na oddziale chirurgii były adekwatne do stanu zdrowia kobiety i przebiegły z zasadami wiedzy i praktyki lekarskiej. Decyzję podtrzymał sąd.

Innego zdania była Wojewódzka Komisja ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych w Lublinie, która stwierdziła, że mieszkanka Opola Lubelskiego nie powinna w ogóle opuścić szpitala.

"Niewyrównanie cukrzycy było wskazaniem do przeniesienia do oddziału wewnętrznego celem wyrównania glikemii i kontynuacji insulinoterapii. Podkreślić należy, że kontynuacja leczenia w warunkach ambulatoryjnych nie była właściwa. Brak było właściwej edukacji pacjentki oraz jej opiekunów (…) w zakresie zasad i sposobu insulinoterapii. Pacjentka nie była w stanie samodzielnie się poruszać, wymagała stałej pomocy" - cytuje opinię WKOZM "Dziennik Wschodni".

Eksperci ocenili ponadto, że do śmierci pacjentki doprowadził rozwój choroby cukrzycowej typu II oraz wzrost poziomu potasu. Córka zmarłej zawnioskowała do komisji o 300 tys. zł odszkodowania. Teraz zastępca dyrektora ds. medycznych Powiatowego Centrum Zdrowia w Opolu Lubelskim Iwona Chmiel-Perzyńska oświadczyła, że szpital nie uznaje roszczeń wnioskodawczyni i postawionych zarzutów. Od orzeczenia komisji odwołało się już Powiatowe Centrum Zdrowia w Opolu Lubelskim.

Źródło: "Dziennik Wschodni"

Przeczytaj również:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
lubelskiecukrzycaoparzenie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (40)