Lekarz ranny w katastrofie śmigłowca zaczął mówić
Stan lekarza rannego w katastrofie śmigłowca
Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który rozbił się na Dolnym
Śląsku, poprawia się. Dokładnie w tydzień od
tragicznego wypadku - pacjent zaczął mówić.
24.02.2009 10:20
Jak powiedział rzecznik Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu Zdzisław Czekierda, to bardzo ważne, że niedługo po odzyskaniu przytomności mężczyzna odzyskał mowę.
- Są to co prawda pojedyncze wyrazy, nieskładne zdania, ale to bardzo ważne, że tak szybko po wypadku odzyskał mowę - powiedział Czekierda. Dodał, że pacjent w poniedziałek odzyskał przytomność, po tym jak lekarze zdecydowali się odstawić środki nasenne i tym samym wybudzić go ze śpiączki farmakologicznej. Wcześniej pacjent został odłączony od respiratora i zaczął samodzielnie oddychać.
Andrzej Nabzdyk wciąż będzie też poddawany zabiegom w komorze hiperbarycznej w Akademickim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. Takie zabiegi mają pomóc przy gojeniu się ran urazowych. Pacjent ma być poddany przynajmniej 10 takim zabiegom.
Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego leciał 17 lutego z Wrocławia w okolice Budziszowa do rannych w karambolu na A4, gdzie zderzyło się ok. 20 aut. Maszyna LPR rozbiła się w okolicach Jarostowa - kilkaset metrów od miejsca karambolu i w pobliżu wiejskich zabudowań. Służby ratunkowe szukały śmigłowca ok. godziny. Maszynę od strony autostrady osłaniały drzewa, od strony wsi pagórek. Dodatkowo akcję ratunkową utrudniała gęsta mgła.
O wypadku śmigłowca zawiadomił ranny lekarz, który potem w stanie ciężkim został przewieziony do szpitala wojskowego we Wrocławiu.
Ze wstępnych ustaleń Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych wynika, że przyczyną wypadku mogło być nagłe załamanie pogody, gęsta mgła i słaba widoczność - poniżej 10 metrów.
Prokuratura Okręgowa w Legnicy wszczęła postępowanie w sprawie katastrofy. Ma ono wyjaśnić, jak doszło do wypadku i kto ponosi za niego odpowiedzialność.