Legalny hacking
W USA rozważany jest projekt ustawy, dzięki której duże wytwórnie filmowe i muzyczne miałyby prawo włamywać się na komputery zwykłych użytkowników w celu ustalenia, czy nie posiadają oni plików pobranych nielegalnie z Internetu.
31.07.2002 16:07
Projekt uwzględnia też możliwość agresywnych działań zakłócających pracę komputerów, z których pobierane są podejrzane pliki. Takie akcje mogłyby być przeprowadzone bez ostrzeżenia, a użytkowników chroniłaby jedynie możliwość zaskarżenia koncernu w wypadku, gdy jego działania spowodują straty przekraczające 250 USD.
Autorem kontrowersyjnej ustawy jest kalifornijski kongresman Howard Berman, nazywany "przyjacielem Hollywood".
Złodziej jest złodziejem, bez względu na to czy kradnie płytę CD z półki sklepowej, czy nielegalnie pobiera utwór z Internetu - mówi Berman.
Przemysły muzyczny i filmowy tracą na piractwie 4,3 mld USD rocznie.
Standardowe procedury prawne są wobec skomputeryzowanych piratów nieefektywne. Projekt jest więc efektem frustracji, jaką powoduje wśród dużych koncernów medialnych bezradność wobec wymiany plików w sieciach peer-to-peer.
Nie wymagają one centralnego serwera, brak więc osób które można by oskarżyć o pośrednictwo w nieautoryzowanej wymianie plików, a przecież nie sposób oskarżyć wszystkich.
Czy jednak bezradność systemu wobec nowych form dystrybucji musi oznaczać zgodę na łamanie elementarnych swobód obywatelskich? Wygląda na to, że po upadku Napstera użytkownicy Internetu otrzymują nowy temat do gorących dyskusji.(tr)