Lech Wałęsa: żegnam przyjaciela Polski...

Zerkałem na nasze polskie pamiętne i trudne grudnie, patrzę na historię, a na naszych oczach współtwórcy tej historii, ludzie, którzy rozumieli solidarność i jej posłaniem żyli, dziś odchodzą. Z żalem żegnam jednego z nich, Przyjaciela Polski i Solidarności Vaclava Havla. Coraz mniej wielkich pozostaje… Świat staje się uboższy, choć tak jego dziełem życia wzbogacony. Wieczne odpoczywanie racz mu dać, Panie - pisze Lech Wałęsa w Wirtualnej Polsce.

W tych dniach znów przypominają się nasze Grudnie. I wiele nas uczą. Najważniejsze jest dostosowanie metod działania do uwarunkowań. Inne wskazane były w grudniu’70, inne w grudniu’81. Inne muszą być w grudniu 2011 roku. Nie wszyscy to rozumieją i pozostają w innej epoce. Zwłaszcza ci, którzy z bohaterstwem spóźnili się o 30 lat. I pozostały im nocne marsze, pochodnie i urojeni wrogowie. Tacy to bohaterowie.

Łatwiej jest oceniać zastosowane metody po latach, znacznie trudniej dobrać je odpowiednio w czasie rzeczywistym. W tym właśnie widziałem swoje zadanie i odpowiedzialność w roku '70 i w '81. A były to zupełnie odmienne czasy.

W 1970 roku podczas strajku zorientowałem się, że nie mamy najmniejszych szans w tych uwarunkowaniach na zwycięstwo. Nie było organizacji, nie było najważniejszych postulatów, nie mieliśmy pomysłu na walkę. Musiałem się zmierzyć z tym zadaniem i chaotyczną falę niezadowolenia i beznadziei, pomieszaną z prowokacjami, przyhamować. Wiedziałem, że do niczego innego nie doprowadzi, jak do zniszczeń, spalenia miasta, rozbicia dopiero wykluwającej się świadomości wolnościowej. A władzy o to chodziło, żeby sprowokować, żeby mieć argumenty do użycia prawdziwej siły. I abyśmy już w zarodku się wykrwawili.

Wtedy zrozumiałem, że potrzebujemy czasu, żeby lepiej się przygotować i zorganizować. Dlatego Sierpień 1980 roku wyglądał inaczej, dlatego mógł być finezyjnym zwycięstwem. W 1970 niemożliwym. Ale bez doświadczeń 1970 tym bardziej niemożliwym. Dlatego właśnie nawet tragiczny grudzień 1981 to nie tylko czołgi i koksowniki na ulicach, ale całkiem nieźle działająca organizacja sprzeciwu. Mieliśmy już solidny i sprawny aparat podziemny. I stan wojenny, mimo strat, przetrwaliśmy. Była organizacja, był ciągle silny entuzjazm Sierpniowy i nadzieja. Naród czuł, że nie pozostał sam, że ktoś ciągle walczy, że nie zostaliśmy złamani, chociaż poważnie przetrąceni.

Wina generałów z gen. Jaruzelskim na czele jest ogromna z kilku powodów. W tamtym czasie, idąc ścieżką Sierpnia można było rozmawiać po partnersku, jak Polak z Polakiem. Był czas, klimat i nadzieja. Stan wojenny to zniweczył i mocno nas osłabił. To była zbrodnia na narodzie, rozbito jedność narodu, która pokutuje aż do dziś. Nie ma wątpliwości, że taką zbrodnię, z największym ciężarem zbrodni na życiu i zdrowiu Polaków trzeba rozliczyć prawnie, politycznie i historycznie. Ale dokonać powinny tego struktury demokratyczne, o to walczyliśmy. To nie rola polityków. Mnie jako politykowi i rewolucjoniście wystarcza zwycięstwo. Oczywiście najłatwiej byłoby osądzić, skazać, powiesić. Zyskałbym nawet kilka punktów. Ale to metody totalitarne, z którymi walczyliśmy. Jesteśmy więźniami demokracji. Ot, paradoks dziejów!

Rozliczenie musi przebiegać według kategorii winy: od głowy, przez ramię do ręki. Nie może to być tylko ramię czy ręka. Apeluję więc o maksymalną uczciwość rozliczeń. W tragedii Wujka, w dramatach rodzin, w złamanych losach, trzeba widzieć winę uczciwie i osądzać od głowy po rękę. I nie szargać nieodpowiedzialnymi zachowaniami, profanacją ich walki, pluciem na dzisiejszą wolność, za którą oddali życie.

Tym bardziej nie ma zgody na skandaliczne zachowania ludzi, którzy się spóźnili o 30 lat z bohaterstwem i rewolucją. Protesty, marsze nocne i szukanie wrogów w tych warunkach, w obliczu światowego kryzysu, podłamania koncepcji zjednoczonej i solidarnej Europy, trudnych nastrojów i problemów, niczego nie wnoszą, niczego nie poprawiają, oprócz humoru organizatorów. To nie te czasy i nie te metody. To zaprzeczenie patriotyzmu! Tych ludzi nie widziałem walce, a teraz też nie chcą, a pewnie i nie potrafią zastosować metod właściwych do uwarunkowań. Jedyny ich pomysł na patriotyzm to chorągiewki biało-czerwone w klapach marynarek. Ale zwykłej odpowiedzialności im nie starcza, żeby wspierać i proponować, a nie dzielić i niszczyć. A przynajmniej, żeby nie przeszkadzać.

No cóż, o prawo do nawet niemądrych protestów i złych zachowań w ramach demokracji walczyliśmy. Nie pozostaje dziś nic innego, jak wierzyć demokracji, robić swoje, a małym bohaterom pozwolić na bohaterstwo na ich miarę.

Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

"Musimy być przygotowani do wojny". Stanowcze słowa Nawrockiego
"Musimy być przygotowani do wojny". Stanowcze słowa Nawrockiego
Zapad-2025. Rosyjska artyleria w Królewcu
Zapad-2025. Rosyjska artyleria w Królewcu
Atak podczas mszy. 47-latek trafił do aresztu
Atak podczas mszy. 47-latek trafił do aresztu
Tak pożegnamy lato. Na termometrach nawet 29 stopni
Tak pożegnamy lato. Na termometrach nawet 29 stopni
Działo się w nocy. Izrael dopełnia gróźb. Wjechały czołgi
Działo się w nocy. Izrael dopełnia gróźb. Wjechały czołgi
Kuriozalny wyrok w Zambii. Mężczyźni mieli posługiwać się czarami
Kuriozalny wyrok w Zambii. Mężczyźni mieli posługiwać się czarami
Trump ostrzega Hamas. "Mam nadzieję, że wiedzą, w co się pakują"
Trump ostrzega Hamas. "Mam nadzieję, że wiedzą, w co się pakują"
18-latek uciekł niepełnoletnim oprawcom. Wyskoczył z jadącego auta
18-latek uciekł niepełnoletnim oprawcom. Wyskoczył z jadącego auta
Portugalia. Dwie niesłyszące kobiety zginęły potrącone przez pociąg
Portugalia. Dwie niesłyszące kobiety zginęły potrącone przez pociąg
Izraelskie czołgi na ulicach Gazy. "Pas ognia"
Izraelskie czołgi na ulicach Gazy. "Pas ognia"
Zełenski ostrzega: Putin próbuje oszukać Trumpa
Zełenski ostrzega: Putin próbuje oszukać Trumpa
Niemcy odpowiadają Nawrockiemu ws. reparacji. "Zamknięta kwestia"
Niemcy odpowiadają Nawrockiemu ws. reparacji. "Zamknięta kwestia"