Lech Wałęsa o działaniach prezesa IPN: to zbrodnia przeciwko narodowi, nie tylko przeciwko Wałęsie
- Teraz, kiedy jest wolna Polska i takie rzeczy się zdarzają, wszyscy muszą wziąć się w garść i nie pozwolić na takie numery! Bez sprawdzenia, bez udowodnienia ogłaszają wobec całego świata, podważają moją opinię. Czy Polak może się na to zgodzić? Czy tak należy postępować? - pytał w #dziejesienazywo Lech Wałęsa. Były prezydent określił działania prezesa IPN Łukasza Kamińskiego "zbrodnią przeciwko narodowi". - Jak można, mając taką pozycję, nie wyjaśnić tego, nie sprawdzić, a ogłosić? - podkreślił.
- Jak był pan prezydentem, próbowano pana szantażować tymi kwitami z lat 70.? - pytał prowadzący program Jacek Żakowski.
- W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen. Nigdy nikt nie próbował mnie w taki bezczelny sposób szantażować. W stosunku do mnie użyto wszelkich środków nacisku, przekupstwa, agenturalności - do pięciu zamachów na życie włącznie. Świadkowie tych zamachów żyją - jak Celiński, jak moja sekretarka Bożenka. I tego IPN nie wyjaśnił. Żadnej sprawy nie wyjaśnił, tylko idzie na sznurku ubeckim - oznajmił Wałęsa.
Były prezydent wspominał, jak przyjechał do niego jeden z agentów, który go przesłuchiwał. - Kiedyś pan z nami rozmawiał, teraz pan nawet nie chce rozmawiać... Nie, że agentem byłem - tego nigdy się nie ważyli powiedzieć. Dlaczego rozmawiałem? Bo wybrałem koncepcję rozmów, byłem odpowiedzialny za ludzi, musiałem kombinować, coś robić. Ja: nie, nie, koniec panowie. Ja rozmawiam z kontrwywiadem. Głupio mu się zrobiło i on: to co mam powiedzieć żonie? Żeby pana ze schodów zrzuciła! - taka była rozmowa - opowiadał Wałęsa.
- On nie próbował mówić, że papiery mam czy współpracowałeś. Mówił: rozmawiałeś pan. No jak może przywódca, szef strajku nie rozmawiać? - podkreślał były lider "Solidarności".
Wałęsa dodał, że "chciano go namówić na wicepremiera", żeby związki okroił. - Mówili - to na filmie u Wajdy nawet jest - wie pan, to koledzy pana załatwią. Pytali: proszę pana, jaki problem jest zrobić, że pan pracuje z nami? - dodał.
- Kto to mówił? - pytał Żakowski.
Wałęsa oznajmił, że "przyjeżdżali różni". - To prawdopodobnie był ktoś z ubeków, nie pamiętam nawet. Z polityków to nie - dodał.