Lech Wałęsa nie wycofuje się ze swoich słów. "Dokumenty TW „Bolek” są nieprawdziwe"
- My mamy zrobioną ekspertyzę przez innych ekspertów, którzy są grafologami, a nie chomikami i nie są na usługach pana Ziobry, tylko są niezależnymi ekspertami - stwierdził dyrektor biura Lecha Wałęsy, Adam Domiński. To komentarz do prowadzonego przez IPN postępowania karnego ws. złożenia przez byłego prezydenta fałszywych zeznań. Domiński podkreśla, że Wałęsa uważa dokumenty TW "Bolek" za nieprawdziwe.
- Prezydent podtrzymuje swoje zdanie, że dokumenty (TW „Bolek” – red.) są nieprawdziwe i nie są jego autorstwa – powiedział dyrektor biura Lecha Wałęsy Adam Domiński. W jego ocenie „nie ma żadnych dowodów” na ich prawdziwość. - Bo ekspertyza Instytutu Sehna nie jest dowodem, a ekspertyzą. My mamy zrobioną ekspertyzę przez innych ekspertów, którzy są grafologami, a nie chomikami i nie są na usługach pana Ziobry, tylko są niezależnymi ekspertami – powiedział Domiński.
Dodał, że „dopóki nie ma dowodów, Lech Wałęsa podtrzymuje swoje zdanie”. - Ja wierzę Lechowi Wałęsie, a nie dokumentom z szafy Kiszczaka, który zawsze był uważany za zdrajcę narodu, tego który dręczył: dzisiaj chce się go dyskredytować, zabierać mu uprawnienia, a jednocześnie przyjmuje się dokumenty z jego szafy jako wiarygodne – dodał Domiński.
Prowadzone przez IPN postępowanie karne dotyczy złożenia przez Lecha Wałęsę fałszywych zeznań dot. dokumentów TW "Bolek". Chodzi m.in. o wypowiedzi byłego prezydenta, w których ten zanegował autentyczność dokumentów znalezionych w domu gen. Czesława Kiszczaka.
- Jestem przekonany, że gdybyśmy powołali zagraniczny instytut grafologiczny, to on orzekłby identycznie, jak ten, który dla nas orzekał, bo materiał porównawczy jest zbyt ubogi, by po 40 latach jednoznacznie – tak, jak to zrobił IPN - stwierdzić, że to jest dowód. Prawdziwe, rzetelne badanie naukowe wskazuje, że jest zbyt dużo znaków zapytania, żeby uznać to jednoznacznie za dowód. To kpina i kompromitacja IPN – powiedział Domiński.
Zdaniem adwokata Wałęsy samo wszczęcie postępowania przez IPN jest "nielogiczne". - To co najmniej przedwczesne, tak bym powiedział, najdelikatniej mówiąc, co ujawnia intencję, o której śpiewali Skaldowie: że nie chodzi o to, by złowić króliczka, ale by gonić go - powiedział w rozmowie z RMF FM Jan Widacki. - Nie mamy decyzji sądu, że śledztwo, z którego mogłoby wynikać ew. przestępstwo mojego klienta, zostało zamknięte. Ba, nie mamy nawet terminu posiedzenia sądu w tej sprawie - dodał.
Prezydent zdecydowanie zaprzecza
Prowadzone przez IPN postępowanie wiąże się z wypowiedziami Wałęsy, który m.in. w śledztwie IPN dotyczącym ewentualnego fałszowania dokumentów przez SB zeznał, że nie są one autentyczne. Podczas okazywania Wałęsie dokumentów TW "Bolek" - jak przypomina IPN - były prezydent twierdził, że nie zostały one przez niego napisane (np. doniesienia agenturalne) ani podpisane.
Postępowanie dotyczy też innych spraw, w których były prezydent zeznawał i twierdził, że nie współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa, nie pobierał za to wynagrodzeń ani nie pisał donosów.
Jak poinformował we wtorek Andrzej Pozorski, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, zastępca Prokuratora Generalnego, doniesienia karne w tej sprawie wpłynęły do Prokuratora Generalnego, który, korzystając z uprawnień ustawowych, uznał, że właściwym do prowadzenia tego postępowania będzie pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej. Pozorski dodał, że prokurator Głównej Komisji wszczął śledztwo w tej sprawie 29 czerwca 2017 r.
Postanowieniem z 23 czerwca pion śledczy IPN w Białymstoku umorzył śledztwo w sprawie podrobienia przez funkcjonariuszy SB, na szkodę Lecha Wałęsy, w okresie od 21 grudnia 1970 roku do dnia 29 czerwca 1974 roku w Gdańsku, dokumentów umieszczonych w teczce personalnej i teczce pracy tajnego współpracownika ps. „Bolek". Dokumenty te IPN przejął w ubiegłym roku od wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku.
Prokuratorzy uznali dokumenty za autentyczne
W ocenie prokuratorów Instytutu, dokumentacja dotycząca Lecha Wałęsy jest autentyczna, co potwierdziła opinia Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. dra Jana Sehna w Krakowie. Przyczyną umorzenia śledztwa było więc stwierdzenie, że fałszerstwa nie popełniono.
Lech Wałęsa neguje autentyczność dokumentów znalezionych w domu gen. Kiszczaka; stanowczo też zaprzecza, by kiedykolwiek był tajnym współpracownikiem SB. W maju jego pełnomocnicy prawni przedstawili opinię kryminalistyczną, która - ich zdaniem - podważa ustalenia Instytutu Sehna w tej sprawie. W opinii pionu śledczego IPN, nie jest to jednak opinia w świetle przepisów kodeksu postępowania karnego.
Pełnomocnik Lecha Wałęsy zaskarżył postanowienie pionu śledczego białostockiego oddziału IPN, o umorzeniu śledztwa ws. podrobienia przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa dokumentów TW "Bolek". Zażalenie wpłynęło do sądu w Gdańsku.
Źródło: PAP, RMF FM