Lech Wałęsa nie poleciał na bal, gdzie był gwiazdą. Nie było zaproszenia, nie ma też nagrody
Lech Wałęsa co rok był honorowym gościem Balu Polonijnego w Miami (USA), gdzie zapraszała go milionerka polskiego pochodzenia Blanka Rosenstiel. W tym roku z honorami podejmowano tam nowego ambasadora już z nominacji Prawa i Sprawiedliwości, a byłego prezydenta zabrakło. Nie otrzymał zaproszenia, nie wręczył też nagrody swojego imienia. Powód? Sprawa TW "Bolka".
Bal Polonijny odbywający się w hotelu Eden Rock w Miami to towarzyskie wydarzenie zwłaszcza dla polskiej elity za Oceanem. Tradycyjnie obecni są tam ambasadorowie Polski w USA, ludzie biznesu i politycy. W tym roku gościli m.in. ambasador RP prof. Piotr Wilczek i Anna Maria Anders - pełnomocniczka rządu do spraw dialogu międzynarodowego. A także Matthew Tyrmand (publicysta, były społeczny doradca Witolda Waszczykowskiego) i Michał Lisiecki (właściciel Platformy Mediowej Point Group, właściciel "Wprost"). Na poprzednich balach bywali znani Polacy - np. były dowódca wojsk polskich w Iraku gen. Mieczysław Bieniek, nieżyjący już Jan Kulczyk, Magda Gessler, Jerzy Stępień czy ambasador Ryszard Schnepf (wówczas urzędujący w Waszyngtonie).
Nie było za to byłego prezydenta Lecha Wałęsy, który poprzednimi razy był na tych balach hołubiony i w pierwszej parze - razem z Blanką Rosenstiel - tańczył poloneza. W tej roli byłego prezydenta zastąpił ambasador Piotr Wilczek.
W Instytucie Lecha Wałęsy tłumaczą, że termin balu w Miami zbiegł się ze szczytem noblistów w Bogocie (Kolumbia). - Jest tak dużo zaproszeń, że jak któreś wypada, to tego nie roztrząsamy. Nie przypominam sobie jednak, aby w tym roku przyszło zaproszenie bal - mówi WP współpracownik byłego prezydenta. Z kolei prezes Instytutu Lech Wałęsy były prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień mówi wprost, że Lech Wałęsa w tym roku po prostu nie otrzymał zaproszenia.
Jak się dowiadujemy, powodem braku zaproszenia dla legendy "Solidarności" jest sprawa akt TW "Bolka". Rok temu, gdy Polską elektryzowała informacja, że w willi Czesława Kiszczaka znaleziono akta "Bolka" (pod takim pseudonimem SB zarejestrowała Lecha Wałęsę), były prezydent był właśnie w Miami na balu. Za nim podążyło więc wielu dziennikarzy, zasypując go gradem pytań o agenturalne zarzuty.
W tym roku zatem polonijna milionerka, urządzając charytatywny bal, nie zaprosiła Lecha Wałęsy, który według niej powinien się rozliczyć co do swojej przeszłości i wówczas z powrotem będzie otrzymywał zaproszenia.
Wałęsa był na początku lutego był zatem jedynie w Kolumbii. Bogotę od Miami na Florydzie nie dzieli pół świata, ale 3-4 godziny lotu. Przyjął go tam prezydent Juan Manuel Santos Calderón, ostatni pokojowy noblista, a telewizja uświetniła tę wizytę emisją filmu "Wałęsa. Człowiek z nadziei" w reżyserii Andrzeja Wajdy.
W związku z brakiem zaproszenia dla Wałęsy wygaszona została także nagroda, którą wręczał on w Stanach Zjednoczonych. Począwszy od 2010 r. Instytut Lecha Wałęsy przyznawał laur imienia swojego fundatora: Lech Wałęsa Media Award. Nagroda trafiała do - jak czytamy w jej opisie - osób, które potrafią wzbudzić zainteresowanie międzynarodowej opinii publicznej sprawami Polski, jej historią, dziedzictwem kulturowym i życiem współczesnym. W tym roku nagroda po cichu zatem umarła.