ŚwiatLech Wałęsa: kpina z Urzędu

Lech Wałęsa: kpina z Urzędu

Byłem pewien, że już czara goryczy, miernoty, głupoty, paranoi i śmieszności w pewnych zachowaniach została przelana. Że już Polska wystarczająco straciła na braku odpowiedzialności i braku wyobraźni na najwyższym Urzędzie. Pomyliłem się. Rząd nie może odpuścić i musi wyciągać wszelkie konsekwencje. Dla bezpieczeństwa Polski!

Boję się nawet myśleć, jakie niespodzianki ze strony Prezydenta nas jeszcze czekają. Była już Gruzja i groźne zapowiedzi Prezydenta RP, że przyjechał tam walczyć. Była Bruksela z aferą samolotową i walką o krzesła, była klapa z balem. Jeszcze ta klapa nie ucichła, a już Polska i Europa dowiedziały się, że Prezydent RP wybiera na swoją podróż Azję – piękny kontynent – i nie chce widzieć, że w tym czasie w Gdańsku zgromadzą się wielkie osobistości świata, żeby dyskutować o przyszłości. Odrzuca lekką rękę propozycję prezydenta Francji, odrzuca też moje zaproszenie i propozycję współpracy przy tej ponadpolitycznej sprawie – ważnej dla Polski.

Wybiera też w zamian Gruzję i nocne wycieczki w poszukiwaniu mocnych wrażeń. Przed kamerami oczywiście. Ujawniła się kolejna pasja Głowy Państwa i pokazał się światu jako piroman. Wystawił Polskę na śmieszność pod obstrzałem. A tak naprawdę na niebezpieczeństwo – i to nie tylko siebie, ale Polskę. Nie bardzo chce zrozumieć, że nie jest łatwo zostać bohaterem! Co jeszcze zrobi, żeby być chociaż bohaterkiem i żeby sondaże minimalnie drgnęły w górę, jak te salwy w Gruzji. A one nic, tylko w dół i w dół. Co jeszcze nas czeka, naprawdę strach myśleć. Już boi się myśleć rząd, BOR, nasze służby. Żarty, żartami. Trzeba też o tym poważnie mówić– chociaż zachowania niepoważne. To uderzanie w polską rację stanu, to narażanie nas, naszych stosunków i naszej - i tak nadwątlonej przez ostatnie lata - pozycji w Europie. Jeszcze mocniej słychać kpiny i dowcipy. Tak Gruzji się nie pomoże. A Polsce tylko się szkodzi. To nie XIX wiek. Teraz ważne sprawy rozstrzyga się w negocjacjach, w argumnetach – ale nie siłowych, a
rzeczowych.

Skrajnie nieodpowiedzialne było głoszenie w ciemno, że strzelać musieli Rosjanie. To poważne oskarżenie innego państwa! To tłumaczę jednym. Przecież w tym paranoicznym myśleniu musi być jakiś wróg. Trochę jest Unia – nie można więc na razie podpisywać Traktatu – lepiej ludzi postraszyć. Nawet euro może być wrogiem. Ale jeszcze lepiej, jak będą nim Niemcy, a już nalepiej - Rosja. I wtedy wiadomo, że wszyscy ministrowie spraw zagranicznych – nie licząc oczywiście Fotygi – pamiętacie, to agenci sowieccy, jak słyszeliśmy, a teraz wszyscy inni – poza Pałacem i niektórymi z partii PiS to lobby prorosyjskie.

Na dokładkę IPN szuka pod ziemią dowodów na winnych śmierci generała Sikorskiego. Najlepiej dla histeryków-historyków około-PiSowych, żeby to byli Rosjanie. Z wiadomych powodów. Wtedy strzały w Gruzji będą jeszcze bardziej wiarygodne. Szanuję historię, to nauczycielka życia, wiem, jak ważna jest prawda dla przyszłości, ale czy Genrałowi to pomoże, czy będzie jeszcze większym bohaterem, czy pomoże Polsce? Trudny temat, delikatny. Potrzeba tu wielkiego wyczucia i odpowiedniego podejścia. A mam co do tego wątpliwości. Trudno być spokojnym, kiedy zabiera się za coś IPN pod kierunkiem Kurtyki, który wiele razy udowodnił złe intencje. Już czuć na odległość w tym jakiś plan i podstęp, a nawet paskudą grę polityczną. Za chwilę się okaże, czego szukają i jaką tezę chcą obronić. Wtedy znów będzie można wskazać wroga. Obym tym razem też się mylił.

Lech Wałęsa dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)