Lech Kołakowski dla WP: Nie zmieniłem zdania, odchodzę z PiS
- Jestem umówiony na kolejną rozmowę z prezesem Jarosławem Kaczyńskim na początku grudnia. Będzie dotyczyła przyszłej współpracy. Swojej decyzji o odejściu z PiS jednak nie zmieniłem - mówi Wirtualnej Polsce poseł Lech Kołakowski.
Lech Kołakowski o swoim odejściu z PiS poinformował 17 listopada. - W ciągu ostatniego miesiąca bardzo dużo rozmawiałem z Lechem Kołakowskim. Dodawałem mu otuchy w podjęciu tej decyzji i cieszę się, że wreszcie ją podjął - mówił w rozmowie z money.pl lider AgroUnii Michał Kołodziejczak.
Ale kierownictwo PiS postanowiło nie dawać za wygraną. I powalczyć o Kołakowskiego. Powód? Obawa o utratę większości w parlamencie. Ale także względy osobiste: wszak Kołakowski z Porozumieniem Centrum, a później z PiS, związany jest od trzech dekad.
Z posłem, który sprzeciwiał się forsowanej przez Jarosława Kaczyńskiego "piątce dla zwierząt", spotkał się w środę w Sejmie sam prezes partii rządzącej. Po tej rozmowie Lech Kołakowski złagodził swój ton wobec macierzystej partii. Wysyłał sygnały, że jeszcze może się z Kaczyńskim dogadać. I że jego odejście ostatecznie wcale nie jest przesądzone.
Dziś sam Lech Kołakowski w rozmowie z WP przyznaje: - Nie zmieniłem swojej decyzji o odejściu z PiS, mimo że otrzymałem bardzo wiele telefonów od osób, które namawiały mnie do pozostania w partii. Zostało jednak niewyjaśnionych wiele bolesnych spraw, przede wszystkim związanych z moim okręgiem wyborczym. Czekam na kolejną rozmowę z Jarosławem Kaczyńskim.
Dla posła Kołakowskiego - jak mówi on sam - kluczowy jest jego okręg wyborczy. - Chcę pracować dla ludzi i mówię to szczerze. Jest wiele inwestycji, które wymagają dokończenia. Tym chcę się zajmować. Druga kwestia to obrona rolników. Nie pozwolę na degradację wsi, nie godzę się na "piątkę dla zwierząt" w żadnej formie. I nie będę składał mandatu posła, wywalczyłem go, kandydując z siódmego miejsca na liście.
Jak podkreśla Lech Kołakowski, nie chce jednak odchodzić z partii, "trzaskając drzwiami", w złej atmosferze. - Sprawy wewnątrzpartyjne, które nabrzmiały, muszą zostać wyjaśnione - mówi nam polityk. Dodaje, że "powoli podsumowuje swoją działalność publiczną".
Odejścia z PiS. Lech Kołakowski naciskany przez partię
PiS postanowiło w środę 18 listopada przywrócić Lecha Kołakowskiego w prawach członka partii. - PiS swoje decyzje podejmuje pochopnie, w bardzo dużej nerwowości. Decyzja o odwieszeniu w prawach członka PiS Lecha Kołakowskiego nie ma dla niego większego znaczenia. Pan poseł jest zdecydowany odejść z partii Jarosława Kaczyńskiego - przekonywał w rozmowie z Wirtualną Polską Michał Kołodziejczak. - Rozmawiałem z nim wczoraj o 1 w nocy, ponownie będę rozmawiać z nim jeszcze dziś, niedługo. Ani razu poseł Kołakowski nie powiedział, że zmienia zdanie i zostaje w PiS. Wręcz przeciwnie, podtrzymuje swoje stanowisko - przekonuje lider AgroUnii.
- Wiemy, że PiS stosuje presję, uruchamia mechanizmy, które mają skłonić Kołakowskiego i innych posłów do pozostania w partii. Ale to świadczy wyłącznie o nerwowości ludzi Kaczyńskiego i jego samego - mówi WP Michał Kołodziejczak.
Politycy PiS mają dystans do zapowiedzi Kołodziejczaka. - To groteskowa postać - powiedział Wirtualnej Polsce wiceminister infrastruktury Marcin Horała. Polityk PiS dodał, że odejście Kołakowskiego z partii jest dla niego "nielogiczne".
Lech Kołakowski odchodzi z PiS. Marcin Horała: dla mnie to nielogiczne
Lech Kołakowski odchodzi z PiS. Sprzeciw wobec "piątki dla zwierząt"
- Dziś odchodzę z PiS. Nie jesteśmy uciekinierami, jesteśmy bohaterami. To grupa kilku osób. Rozmawiamy o nazwie koła - decyzje są już podjęte - powiedział we wtorek w rozmowie z RMF FM Lech Kołakowski. Przyznał, że rządzący obóz prawdopodobnie utraci większość. - Kluczową przyczyną mojego odejścia z PiS jest ustawa "piątka dla zwierząt". Nie godzę się z jej zapisami. To jest bubel prawny. Ona przelała czarę goryczy - wyjaśniał.
- Sprzeciwiłem się sytuacji w moim okręgu, walkom frakcyjnym i "piątce dla zwierząt" - mówił Kołakowski.
Jak zareagowało PiS? - Wystąpienie Kołakowskiego to efekt frustracji, która narastała od dłuższego czasu. Nie mógł się dostać do Jarosława, pukał od miesięcy do drzwi i ciągle go ktoś blokował na Nowogrodzkiej. Zaczęło się w nim gotować, wcześniej został odwołany z funkcji szefa okręgu struktur w Łomży ze względu na konflikty personalne. To wygląda jak desperacki gest zainteresowania "swoją osobą" - mówił nam jeden z polityków bliskich Jarosława Kaczyńskiego.
Jak dodawał, "piątka dla zwierząt" była tylko pretekstem, który Lech Kołakowski i posłowie PiS, którzy byli od czasu głosowania "przeciw" zawieszeni w prawach członka partii, wykorzystywali do tworzenia "legendy ostatnich wojowników o polską wieś". W rzeczywistości sama ustawa od dłuższego czasu leżała w sejmowej zamrażarce, a przy obecnym klimacie politycznym nawet w PiS-ie postawiono na niej krzyżyk.