Lech Kaczyński powinien stanąć przed Trybunałem Stanu?
W środę Platforma Obywatelska ma ujawnić przygotowaną przez ekspertów ocenę raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Jak powiedział Marek Biernacki, w dokumencie przeanalizowano podstawy prawne raportu oraz jego wpływ na bezpieczeństwo Polski i jej politykę
zagraniczną.
09.04.2007 | aktual.: 09.04.2007 14:25
O "antyraporcie" napisał w poniedziałek na swoich stronach internetowych "Newsweek". Według tygodnika przygotowany pod kierunkiem Biernackiego dokument opisuje wszystkie błędy i przypadki naruszenia prawa, do których doszło przy ujawnieniu raportu. Jak napisali autorzy artykułu, jednym z wniosków płynących z raportu jest to, że prezydent Lech Kaczyński powinien stanąć przed Trybunałem Stanu za ujawnienie niektórych informacji znajdujących się w raporcie.
Jak twierdzi tygodnik „Wprost”, PO zarzuca prezydentowi przestępstwo, ale nie chce stawiać go przed Trybunałem.
Nie mogę ujawnić żadnych szczegółów poza tym, że dokument przygotowują eksperci w tej dziedzinie. Nie zawiera on konkretnych wniosków, a jest oceną prawną raportu z weryfikacji WSI. Eksperci analizują też jego wpływ m.in. na bezpieczeństwo naszego kraju - powiedział Marek Biernacki, członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych.
Dodał, że PO zdecydowała się na przygotowanie takiego raportu, ponieważ chce merytorycznie i konstruktywnie dyskutować na temat najważniejszych dla Polski spraw. Przypomniał, że do Sejmu trafił już przygotowany przez jego partię projekt ustawy o czynnościach operacyjnych (określający zasady i warunki czynności operacyjno- rozpoznawczych prowadzonych przez służby specjalne oraz odpowiedzialność za przekroczenie obowiązków).
Według informacji "Newsweeka" eksperci oceniający raport z likwidacji WSI uznali, że jednym z kardynalnych błędów było ujawnienie w nim nazwisk funkcjonariuszy i agentów Wojskowych Służb Informacyjnych. Weryfikatorzy WSI podali personalia m. in. dwóch polskich pracowników Organizacji Narodów Zjednoczonych - oficerów WSI, którzy formalnie rozstali się ze specsłużbami.
Jak napisał "Newsweek", opinia PO wskazuje też, że ustawa o WSI nie zabraniała werbowania dziennikarzy, by pozyskiwać od nich informacje dotyczące bezpieczeństwa. Tak więc pracownicy mediów, których nazwiska znalazły się w raporcie Macierewicza, nie popełnili żadnego przestępstwa; jeden z nich zdobywał dla WSI cenne informacje na temat Ukrainy.
Przygotowany przez komisję Antoniego Macierewicza raport został ujawniony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego w połowie lutego, na mocy specjalnej ustawy. Po jego opublikowaniu pojawiły się zarzuty, że niektóre osoby zostały umieszczone w raporcie bez wyraźnych przyczyn, okazało się też, że dwa nazwiska zostały wykreślone przed publikacją.