"Le Monde" niepochlebnie o wielonarodowej dywizji w Iraku
Wielonarodowa dywizja pod polskim dowództwem, która w środę przejęła kontrolę nad środkowo-południową strefą w Iraku, boryka się z problemami organizacyjnymi i językowymi - napisał paryski dziennik "Le Monde".
Polska objęła dowództwo nad strefą zamieszkaną przez 3 miliony ludzi na obszarze o powierzchni 80.000 km kw. Pod dowództwem generała Andrzeja Tyszkiewicza znalazło się 9.200 żołnierzy. Jest to pierwsza tak poważna misja powierzona Polsce od chwili jej przystąpienia do NATO w 1999 r. - napisał francuski dziennik.
Stacjonowanie polskiego kontyngentu w Iraku pozwala USA i Wielkiej Brytanii na stworzenie bardziej wielonarodowych sił niż ma to miejsce obecnie.
W ramach tego planu powstały trzy podstrefy. Brygada polska, wspomagana przez 500 Bułgarów, odpowiada za prowincje Babil i Karbala, a 1.700 Ukraińców kontroluje Wasit wraz z Kazachami. Kadisija znajduje się pod dowództwem hiszpańskim. 1.400 Hiszpanów jest wspomaganych przez 350 Salwadorczyków, 300 Dominikańczyków, 160 Hondurasów i około stu Nikaraguańczyków. W późniejszym terminie Hiszpanie przejmą też kontrolę nad Nadżafem.
Wielonarodowa dywizja może ponadto korzystać z logistycznego wsparcia, oferowanego przez około 160 Rumunów, tyluż Mongołów, 140 Węgrów, około stu Łotyszów, 80 Słowaków, 80 Filipińczyków i nie więcej niż 50 Litwinów.
Tak duża różnorodność kultur jest źródłem poważnych problemów organizacyjnych, głównie językowych. Do tego dochodzą jeszcze trudności koordynacyjne, kwestie dotyczące podziału sprzętu czy jego konserwacji.
Stany Zjednoczone zobowiązały się do świadczenia swoim nowym partnerom w Iraku licznych usług, np. transportowych i zaopatrzeniowych. Obiecały również zastąpić ich przestarzały sprzęt nowym.
W ramach zawartego w lipcu porozumienia między Warszawą a Waszyngtonem koszt operacji wielonarodowej dywizji oszacowano w pierwszym roku na 250 milionów dolarów, z czego 35 milionów otrzyma Polska.