Latkowski stanie przed komisją ds. Amber Gold. "Zeznania Marcina P. to tania zemsta"
Prezes Amber Gold Marcin P. zeznał, że jeszcze przed zatrzymaniem przez ABW, o planie działań służb dowiedział się od b. redaktora naczelnego "Wprost" Sylwestra Latkowskiego. - Zrobił to przebiegle - informuje Wirtualną Polskę Latkowski, który już w środę sam stanie przed komisją ds. Amber Gold. Czy uda mu się udowodnić, że Marcin P. nie mówił prawdy?
23.10.2017 | aktual.: 23.10.2017 16:18
Podczas czerwcowego przesłuchania przed komisją śledczą Marcin P. poinformował, że jeszcze przed tym, jak 16 sierpnia 2012 roku został zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, otrzymał od jednego z dziennikarzy krótkie informacje o planie działań śledczych, które w sprawie Amber Gold podjęła prokuratura i ABW w Gdańsku. - Mogę się mylić, ale na 90 proc. jestem przekonany, że tak było, i podejrzewam, że moja pamięć mnie nie myli - stwierdził powołując się na rzekome informacje od Latkowskiego.
"Przełomem byłoby skończenie opowiadania bajki, że za całą aferą stało tylko małżeństwo P."
- Zrobił to przebiegle. Nie jest pewien na 100 procent, bo może to przeczytał? To tania zemsta - ocenia Latkowski. Jego zdaniem Marcin P. plan śledztwa przeczytał dopiero w artykule opublikowanym już po najważniejszych wydarzeniach i przede wszystkim po samym zatrzymaniu. - Nigdy nie przekazywałem mu czegokolwiek. Każdy kontakt z Marcinem P. jest zarejestrowany. Spotkaliśmy się raz wieczorem z nim i jego żoną 7 sierpnia 2012 roku w restauracji Tekstylia w Gdańsku. Plan śledztwa poznaliśmy z Michałem Majewskim dopiero, kiedy Marcin P. został zatrzymany. Nie było więc nawet fizycznej możliwości - brzmi stanowisko dziennikarza śledczego Sylwestra Latkowskiego.
Dziennikarz podkreśla, że zarówno on, jak i jego redakcyjny kolega Michał Majewski, będą zeznawać na własne życzenie. - Chcieliśmy tego przesłuchania. Nie może być tak, że przez wiele godzin szargane są nasze nazwiska i nasza praca dziennikarska - stwierdza. Latkowski krytykuje też prace komisji. Jego zdaniem w całej sprawie "do tej pory tylko dziennikarze coś robili", a problem komisji polega na tym, że dla jej członków ważniejsza od dojścia do prawy jest polityka. - Przełomem byłoby wyłącznie skończenie opowiadania bajki, że za całą aferą stało tylko małżeństwo P. - podsumowuje.
Zobacz także
- Tam, gdzie będziemy zmuszeni chronić źródła, będziemy zasłaniać się tajemnicą dziennikarską - informował TVP Info Michał Majewski, którego publikacje na temat Amber Gold również pojawiały się na łamach "Wprost". - Wchodziliśmy za kulisy tej sprawy, pisaliśmy głośne teksty i badaliśmy, jak ta historia urosła do takiej skali. Jeżeli posłowie będą chcieli wysłuchać co mamy do powiedzenia, taką wiedzą się podzielimy – zapewniał.
Oskarżenia ws. wywiadu z Michałem Tuskiem
Po przesłuchaniu Marcina P. w czerwcu, pod adresem Sylwestra Latkowskiego i Michała Majewskiego zaczęły padać kolejne oskarżenia. Część z nich dotyczyła wywiadu, jaki redaktorzy przeprowadzili z Michałem Tuskiem - współpracownikiem linii OLT Express i synem byłego premiera Donalda Tuska. "Na posiedzeniu komisji śledczej padł zarzut, że tekst o Michale Tusku nie był autoryzowany. Z kolei "GW" postawiła tezę, że materiał był konfrontacyjnym atakiem na syna premiera. To nieprawda. Wszystko odbyło się przy pełnej współpracy z Michałem Tuskiem, który naciskał na szybką publikację, a potem za nią dziękował" - zapewniał w oświadczeniu opublikowanym na swojej stronie internetowej Latkowski.