Latkowski stanie przed komisją ds. Amber Gold. "Zeznania Marcina P. to tania zemsta"
Prezes Amber Gold Marcin P. zeznał, że jeszcze przed zatrzymaniem przez ABW, o planie działań służb dowiedział się od b. redaktora naczelnego "Wprost" Sylwestra Latkowskiego. - Zrobił to przebiegle - informuje Wirtualną Polskę Latkowski, który już w środę sam stanie przed komisją ds. Amber Gold. Czy uda mu się udowodnić, że Marcin P. nie mówił prawdy?
Podczas czerwcowego przesłuchania przed komisją śledczą Marcin P. poinformował, że jeszcze przed tym, jak 16 sierpnia 2012 roku został zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, otrzymał od jednego z dziennikarzy krótkie informacje o planie działań śledczych, które w sprawie Amber Gold podjęła prokuratura i ABW w Gdańsku. - Mogę się mylić, ale na 90 proc. jestem przekonany, że tak było, i podejrzewam, że moja pamięć mnie nie myli - stwierdził powołując się na rzekome informacje od Latkowskiego.
"Przełomem byłoby skończenie opowiadania bajki, że za całą aferą stało tylko małżeństwo P."
- Zrobił to przebiegle. Nie jest pewien na 100 procent, bo może to przeczytał? To tania zemsta - ocenia Latkowski. Jego zdaniem Marcin P. plan śledztwa przeczytał dopiero w artykule opublikowanym już po najważniejszych wydarzeniach i przede wszystkim po samym zatrzymaniu. - Nigdy nie przekazywałem mu czegokolwiek. Każdy kontakt z Marcinem P. jest zarejestrowany. Spotkaliśmy się raz wieczorem z nim i jego żoną 7 sierpnia 2012 roku w restauracji Tekstylia w Gdańsku. Plan śledztwa poznaliśmy z Michałem Majewskim dopiero, kiedy Marcin P. został zatrzymany. Nie było więc nawet fizycznej możliwości - brzmi stanowisko dziennikarza śledczego Sylwestra Latkowskiego.
Dziennikarz podkreśla, że zarówno on, jak i jego redakcyjny kolega Michał Majewski, będą zeznawać na własne życzenie. - Chcieliśmy tego przesłuchania. Nie może być tak, że przez wiele godzin szargane są nasze nazwiska i nasza praca dziennikarska - stwierdza. Latkowski krytykuje też prace komisji. Jego zdaniem w całej sprawie "do tej pory tylko dziennikarze coś robili", a problem komisji polega na tym, że dla jej członków ważniejsza od dojścia do prawy jest polityka. - Przełomem byłoby wyłącznie skończenie opowiadania bajki, że za całą aferą stało tylko małżeństwo P. - podsumowuje.
- Tam, gdzie będziemy zmuszeni chronić źródła, będziemy zasłaniać się tajemnicą dziennikarską - informował TVP Info Michał Majewski, którego publikacje na temat Amber Gold również pojawiały się na łamach "Wprost". - Wchodziliśmy za kulisy tej sprawy, pisaliśmy głośne teksty i badaliśmy, jak ta historia urosła do takiej skali. Jeżeli posłowie będą chcieli wysłuchać co mamy do powiedzenia, taką wiedzą się podzielimy – zapewniał.
Oskarżenia ws. wywiadu z Michałem Tuskiem
Po przesłuchaniu Marcina P. w czerwcu, pod adresem Sylwestra Latkowskiego i Michała Majewskiego zaczęły padać kolejne oskarżenia. Część z nich dotyczyła wywiadu, jaki redaktorzy przeprowadzili z Michałem Tuskiem - współpracownikiem linii OLT Express i synem byłego premiera Donalda Tuska. "Na posiedzeniu komisji śledczej padł zarzut, że tekst o Michale Tusku nie był autoryzowany. Z kolei "GW" postawiła tezę, że materiał był konfrontacyjnym atakiem na syna premiera. To nieprawda. Wszystko odbyło się przy pełnej współpracy z Michałem Tuskiem, który naciskał na szybką publikację, a potem za nią dziękował" - zapewniał w oświadczeniu opublikowanym na swojej stronie internetowej Latkowski.