"Niepotrzebny wstyd". Kwaśniewski ocenił Dudę
- To są argumenty nie do zaakceptowania, bo jeżeli prezydent będzie decydował na podstawie tego, kto był ojcem czy pradziadkiem, to znaczy, że ktoś tu zwariował - powiedział Aleksander Kwaśniewski, odnosząc się do oceny Andrzeja Dudy dotyczącej Ryszarda Schnepfa. - To jest wystawianie nas na śmieszność - podkreślił.
W czasie czwartkowej rozmowy Aleksandra Kwaśniewskiego na antenie TVN24 prowadząca wróciła do wpisu, który na platformie X opublikował tego dnia Donald Tusk. Premier przekazał w nim, że "to, że prezydent Duda wciąż blokuje nominacje ambasadorskie w takich krajach jak USA, Izrael, Ukraina czy przy NATO jest skrajnie nieodpowiedzialne".
- Ja się zgadzam z premierem. Blokowanie nominacji ambasadorskich, szczególnie w tych bardzo wrażliwych miejscach, jest błędem - odpowiedział Aleksander Kwaśniewski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kołodziejczak zwrócił się do Sroki. "Mam wymagania"
Potem wspomniał, że "podpisywał tych nominacji całe mnóstwo", a procedura jest następująca: "wnioski wychodzą ze strony ministra spraw zagranicznych, przechodzą całą procedurę sejmową, uzyskują akceptację premiera i finalnie prezydent to podpisuje".
- I to jest ta strona konstytucyjna - przekazał były prezydent. - A strona praktyczna powinna wyglądać tak, jak wyglądała za moich czasów, choćby jak współpracowałem z ministrem Geremkiem, z ministrem Bartoszewskim - przecież to ludzie nie z mojej partii, ale znakomici i kierujący się interesem państwa - mówił, dodając, że "było jasne, że prezydent ma pewne swoje zobowiązania i trzeba je uszanować".
- Andrzej Duda wysłał swoich ludzi na placówki do Chin, myślę, że oni się tam całkiem dobrze spisują, tego rząd nie rusza i z tego, co widzę, nie ruszy. Z drugiej strony mamy całą grupę tak zwanych zawodowych dyplomatów i tam powinna być normalna rotacja, powinna obowiązywać zasada ciągłości, jeżeli komuś się czas skończył, jest nowy wniosek - mówił dalej.
- Jest grupa tych stanowisk ważnych, które są bardziej polityczne niż dyplomatyczne - i każdy prezydent powinien to uszanować - gdzie nowy rząd, nowa większość chce mieć ludzi, do których ma pełne zaufanie. W polskich warunkach to jest na pewno Waszyngton, Bruksela, NATO, Berlin, to jest, sądzę, że Londyn, kiedyś była Moskwa, dzisiaj jest już inaczej - podkreślił też Kwaśniewski.
"To są argumenty nie do zaakceptowania"
Prowadząca przywołała przykład Bogdana Klicha, na którego w roli ambasadora nie chciał zgodzić się Andrzej Duda, "bo uważa, że to osoba, która była ministrem obrony w momencie katastrofy smoleńskiej, czyli jest poniekąd za to odpowiedzialny", na co Kwaśniewski odpowiedział, że "nie chce ciągnąć tego wątku", ale "prezydent się myli". Z kolei w kontekście ambasadora Ryszarda Schnepfa przekazał:
- To są w ogóle argumenty nie do zaakceptowania, bo jeżeli prezydent będzie decydował na podstawie tego, kto był ojcem, dziadkiem czy pradziadkiem, to znaczy, że ktoś tu zwariował, i to nie ambasador, tylko raczej ten drugi - powiedział były prezydent. - To jest osłabianie państwa polskiego, to jest wystawianie nas na śmieszność, w dodatku to jest nieskuteczne - ocenił.
Kwaśniewski dodał też: - To, co robi prezydent Duda w tej sprawie, jest nieskuteczne, dlatego, że wszyscy ci chargé d'affaires, którzy wyjechali, także pan Schnepf w Rzymie, spełniają rolę ambasadorów, są tak tam traktowani, dlatego że wszyscy wiedzą, o co chodzi w tej grze.
Na stwierdzenie prowadzącej, że "to wstyd", odparł: - I jest to niepotrzebny wstyd, ale - jak mówię - prezydent to bierze na swoje sumienie.
Aleksander Kwaśniewski odniósł się też do braku ambasadora w Izraelu, o czym powiedział: - Brak obsady stanowiska ambasadora w Izraelu to jest duży błąd i rzecz, za którą odpowiada PiS i którą też kiedyś trzeba ocenić i opisać. To jest, moim zdaniem, gruby błąd PiS-u i tu nie mają nawet co zwalać na kogokolwiek innego - podsumował.
Czytaj też: