Kwaśniewski: chcę, aby mój następca był dobrym prezydentem
Prezydent Aleksander Kwaśniewski, który po południu głosował wraz z małżonką na warszawskim
Wilanowie, powiedział, że chciałby, aby jego następca był dobrym
prezydentem. Jak podkreślił, Polska zasługuje na dobrego
prezydenta.
23.10.2005 | aktual.: 23.10.2005 20:53
Kwaśniewski ocenił też, że on sam wysoko podniósł poprzeczkę sprawowania urzędu. Życzę mojemu następcy, aby potrafił sobie poradzić z tą wysokością - i oczekiwań społecznych i polskiej pozycji w świecie i osiągnięć ostatnich 10 lat - powiedział. Jako "kamienie milowe" swojej prezydentury wymienił przede wszystkim przyjęcie Konstytucji, wejście Polski do NATO oraz wejście do UE, zaangażowanie w procesie demokratycznym na Ukrainie.
Prezydent nie chciał zdradzić na którego z kandydatów - Donalda Tuska (PO) czy Lecha Kaczyńskiego (PiS) oddał swój głos. Nie, wybory są tajne - powiedział. Biorąc pod uwagę wyrównane szanse Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego niewątpliwie oni muszą przewidywać każdy scenariusz. Można wygrać, można przegrać, ale sytuacja wygranego i przegranego jest radykalnie różna - ocenił.
Następny prezydent - uważa Kwaśniewski - powinien kontynuować to, co Polsce udało się osiągnąć i zmienić to, co nie było dobre. To powinna być bardziej prezydentura, która będzie uwzględniała wielki dorobek Polski i zmieniała to, co trzeba zmienić, aniżeli prezydentura rewolucji czy politycznego radykalizmu - podkreślił.
Zaznaczył, też, że "ktokolwiek będzie jego następcą, musi być odpowiedzialny, musi wykorzystać historyczny moment i szanse jakie są przed Polską". Prezydentem trzeba być zarówno wobec tych, którzy wybierali, jak i wobec tych, którzy nie wybierali. Tak jak ja starałem się być prezydentem ponad podziałami - powiedział.
Oceniając przedłużenie ciszy wyborczej do 20.25 prezydent powiedział, że PKW "chce być świętsza od papieża, bo wybory trwają do godz. 20 i w tym punkcie w Legnicy też mogłyby się zakończyć o 20". Kto ma głosować ten wie, do której godziny można, ale taka jest decyzja PKW i w ten sposób nikt do nikogo i niczego nie będzie mógł mieć pretensji - zaznaczył.
Pytany, któremu kandydatowi przedłużenie ciszy wyborczej może pomóc, odparł: "każda minuta dłużej oczekiwania, tylko przeszkadza, bo to jest ogromne napięcie". Ten moment, kiedy pojawiają się pierwsze słupki (obrazujące poparcie) to wszystko jedno jakie one są, dają poczucie ulgi, że coś się kończy - uważa Kwaśniewski. Ale jak podkreślił, w tym wyścigu nie ma "nagród pocieszenia".
Prezydent zaznaczył, że po 23 grudnia, kiedy zakończy się jego kadencja, będzie chciał odpocząć w "gronie rodzinnym, w bardzo wąskim kręgu" poza Warszawą. A później zobaczymy - dodał.
Opowiadał też, że rozmawiał z kilkoma byłymi już prezydentami, jak to jest "po" i relacjonowali oni, że to jest dość istotna zmiana w życiu, a niektórzy używają słów: "dramatyczna zmiana".
Przypomniał też, że Lech Wałęsa zaproponował na obchodach "Solidarności" stworzenie związku zawodowego byłych prezydentów. A biorąc pod uwagę jego doświadczenia, to powinien być przewodniczącym takiej grupy - żartował Kwaśniewski.