Kurtyka poważnym problemem IPN?
- Instytut Pamięci Narodowej został opanowany
przez środowisko o skrajnych poglądach - ocenia marszałek Senatu
Bogdan Borusewicz w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
B. Borusewicz: - Potwierdziły się moje najgorsze obawy, jeśli chodzi o pana Kurtykę. Środowisko, z którym jest związany, to środowisko ideowo zbliżone do Macierewicza. Zmonopolizowało badania nad najnowszą historią Polski. To jest bardzo niedobra sytuacja. Przecież ze stanowisk kierowniczych w Instytucie poodchodzili lub zostali usunięci ci, którzy ideologicznie nie zgadzali się z nowym prezesem.
Dlatego uważam, że pion badawczy w IPN powinien zostać ograniczony albo w ogóle zlikwidowany, a pieniądze wykorzystane jako granty na programy badawcze dla wszystkich historyków. Bo dziś IPN nie wszystkich traktuje tak samo, i to nie tylko naukowców. Ja jestem tu dobrym przykładem. Kilka lat temu złożyłem w IPN wniosek o dostęp do dokumentów mnie dotyczących. Nie dostałem tych, które znalazłem później w książce Gontarczyka i Cenckiewicza. To oznacza, że te dokumenty były przeznaczone tylko dla niektórych, nie dla mnie. Dlaczego? Mam też wątpliwości co do działań oświatowych IPN. Działalność ta też nie jest wolna od ideologii. Sam tego doświadczyłem w Gdyni. Po tym fakcie zerwałem kontakty z IPN.
"Gazeta Wyborcza": To jak rozwiązać problem Kurtyki i Instytutu?
B. Borusewicz: - Nową ustawą.
"GW": Lex Kurtyka? Zmiana prawa pod konkretną osobę to nie jest dobry pomysł.
B. Borusewicz: - Fakty są takie, że prezes Kurtyka nie daje rękojmi obiektywności działania Instytutu. Ale zmiana personalna to za mało. Dlatego jednocześnie trzeba zmienić IPN: zlikwidować dział badań, ale pion śledczy czy lustracyjny zostawić. Trzeba też zmienić Kolegium IPN. Musi być politycznie zrównoważone, nie mogą w nim dominować ludzie dobrani przez prezesa wedle jego skrajnie ideologicznych poglądów.