Kurski gotowy przeprosić PO
Poseł PiS Jacek Kurski, powiedział przed warszawskim sądem, zeznając w sprawie tzw. afery bilboardowej, że "jeśli prokuratura uzna, że nie doszło (w sprawie bilboardów PO) do przestępstwa, jest gotów wycofać się ze swych twierdzeń i przeprosić". Kurski ujawnił również swoich informatorów. Proces został odroczony do 13 listopada.
10.10.2006 | aktual.: 10.10.2006 20:37
Szefowa biura prawnego PZU Ewa Bechta, b. członek zarządu PZU Włodzimierz Soiński oraz b. ekspert PZU Janusz Szewczak byli informatorami posła PiS Jacka Kurskiego w sprawie tzw. afery bilboardowej.
Poseł PiS oświadczył tak, zeznając przed Sądem Okręgowym w Warszawie w procesie cywilnym, jaki Tusk i PO wytoczyli mu za tę wypowiedź. Żądają od Kurskiego przeprosin w mediach i wpłaty 100 tys. zł zadośćuczynienia na Caritas.
Według Kurskiego, w 2005 r. PZU wycofało się z kampanii "Stop wariatom drogowym" i sprzedało przeznaczone dla tej kampanii billboardy za 3% wartości firmie związanej z synem Andrzeja Olechowskiego, od którego miała je odkupić PO. W czerwcu Kurski zawiadomił prokuraturę o przestępstwie. Tego samego dnia doszło do przeszukania w PZU, a prokuratura wszczęła śledztwo. Według mediów, utknęło ono w martwym punkcie. Sąd oddalił wniosek adwokata Kurskiego, by zawiesić ten proces do zakończenia śledztwa.
Platforma nabyła powierzchnię reklamową od firm na zasadach i cenach rynkowych - zeznał na poprzedniej rozprawie w sierpniu Tusk. Podkreślił, że PO nie była nabywcą powierzchni reklamowej od PZU ani pośrednio, ani bezpośrednio.
Kurski wyjaśniał przed sądem, że swoje zarzuty podniósł pośrednio i bez osobistej intencji. Zaznaczył, że nie zarzucał Tuskowi nieprawidłowego finansowania kampanii, a tylko powtórzył informacje innych osób, które w szczegółach były zbieżne. Przyznał, że działał w pewnym afekcie po atakach PO na PiS oraz na nowego prezesa PZU Jaromira Netzla. Być może nie powiedziałbym tego, gdyby nie pewna emocja sytuacyjna - dodał.
Kurski oświadczył, że nie sprawdzał prawdziwości swych twierdzeń, bo nie ma natury śledczego i nie przesądza, że są one prawdziwe. Przyznał, że swą wiedzę zdobył w lutym i marcu, a ujawnił ją w czerwcu - będąc sprowokowany w programie TVN "Teraz My".
Dodał, że jeśli prokuratura uzna, że nic nie ma w sprawie, to jest gotów przeprosić i wycofać się ze swych twierdzeń. Gdy sąd spytał strony o możliwość ugody, pełnomocnik nieobecnego w sądzie Tuska mec. Ryszard Siciński powiedział, że podstawą ugody powinno być oświadczenie Kurskiego, że lekkomyślnie podał informację, nie sprawdzając jej i przeprasza za to, że nie miał wiedzy.
B. ekspert PZU Janusz Szewczak - jako świadek Kurskiego - zeznał przed sądem, że trzy razy spotkał się z informacją o tym, że kampania billboardowa PZU może mieć związek z kampanią PO. Powiedziała mu o tym m.in. Bechta. Na związki z PO firm, wynajmujących powierzchnie reklamowe, zwracał mu zaś uwagę poseł Zygmunt Wrzodak.
Kurski powiedział dziennikarzom, że będą nowe dowody i nowi świadkowie. Zdradził, że zgłaszają się do niego ludzie, którzy widzieli, jak zdejmowano plakaty z "wariatami" i wieszano plakaty Tuska. Zaapelował, by zgłaszali się też inni świadkowie.
Proces odroczono do 13 listopada, kiedy będą zeznawać m.in. Netzel i Soiński.
Aby nie przegrać procesu cywilnego, pozwany musi albo dowieść, że jego twierdzenia są prawdziwe, albo choć udowodnić, że działał w interesie publicznym.
*Wydarzenia TV POLSAT*
Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl