Kurski gotowy przeprosić PO
Poseł PiS Jacek Kurski, powiedział przed warszawskim sądem, zeznając w sprawie tzw. afery bilboardowej, że "jeśli prokuratura uzna, że nie doszło (w sprawie bilboardów PO) do przestępstwa, jest gotów wycofać się ze swych twierdzeń i przeprosić". Kurski ujawnił również swoich informatorów. Proces został odroczony do 13 listopada.
Szefowa biura prawnego PZU Ewa Bechta, b. członek zarządu PZU Włodzimierz Soiński oraz b. ekspert PZU Janusz Szewczak byli informatorami posła PiS Jacka Kurskiego w sprawie tzw. afery bilboardowej.
Poseł PiS oświadczył tak, zeznając przed Sądem Okręgowym w Warszawie w procesie cywilnym, jaki Tusk i PO wytoczyli mu za tę wypowiedź. Żądają od Kurskiego przeprosin w mediach i wpłaty 100 tys. zł zadośćuczynienia na Caritas.
Według Kurskiego, w 2005 r. PZU wycofało się z kampanii "Stop wariatom drogowym" i sprzedało przeznaczone dla tej kampanii billboardy za 3% wartości firmie związanej z synem Andrzeja Olechowskiego, od którego miała je odkupić PO. W czerwcu Kurski zawiadomił prokuraturę o przestępstwie. Tego samego dnia doszło do przeszukania w PZU, a prokuratura wszczęła śledztwo. Według mediów, utknęło ono w martwym punkcie. Sąd oddalił wniosek adwokata Kurskiego, by zawiesić ten proces do zakończenia śledztwa.
Platforma nabyła powierzchnię reklamową od firm na zasadach i cenach rynkowych - zeznał na poprzedniej rozprawie w sierpniu Tusk. Podkreślił, że PO nie była nabywcą powierzchni reklamowej od PZU ani pośrednio, ani bezpośrednio.
Kurski wyjaśniał przed sądem, że swoje zarzuty podniósł pośrednio i bez osobistej intencji. Zaznaczył, że nie zarzucał Tuskowi nieprawidłowego finansowania kampanii, a tylko powtórzył informacje innych osób, które w szczegółach były zbieżne. Przyznał, że działał w pewnym afekcie po atakach PO na PiS oraz na nowego prezesa PZU Jaromira Netzla. Być może nie powiedziałbym tego, gdyby nie pewna emocja sytuacyjna - dodał.
Kurski oświadczył, że nie sprawdzał prawdziwości swych twierdzeń, bo nie ma natury śledczego i nie przesądza, że są one prawdziwe. Przyznał, że swą wiedzę zdobył w lutym i marcu, a ujawnił ją w czerwcu - będąc sprowokowany w programie TVN "Teraz My".
Dodał, że jeśli prokuratura uzna, że nic nie ma w sprawie, to jest gotów przeprosić i wycofać się ze swych twierdzeń. Gdy sąd spytał strony o możliwość ugody, pełnomocnik nieobecnego w sądzie Tuska mec. Ryszard Siciński powiedział, że podstawą ugody powinno być oświadczenie Kurskiego, że lekkomyślnie podał informację, nie sprawdzając jej i przeprasza za to, że nie miał wiedzy.
B. ekspert PZU Janusz Szewczak - jako świadek Kurskiego - zeznał przed sądem, że trzy razy spotkał się z informacją o tym, że kampania billboardowa PZU może mieć związek z kampanią PO. Powiedziała mu o tym m.in. Bechta. Na związki z PO firm, wynajmujących powierzchnie reklamowe, zwracał mu zaś uwagę poseł Zygmunt Wrzodak.
Kurski powiedział dziennikarzom, że będą nowe dowody i nowi świadkowie. Zdradził, że zgłaszają się do niego ludzie, którzy widzieli, jak zdejmowano plakaty z "wariatami" i wieszano plakaty Tuska. Zaapelował, by zgłaszali się też inni świadkowie.
Proces odroczono do 13 listopada, kiedy będą zeznawać m.in. Netzel i Soiński.
Aby nie przegrać procesu cywilnego, pozwany musi albo dowieść, że jego twierdzenia są prawdziwe, albo choć udowodnić, że działał w interesie publicznym.
*Wydarzenia TV POLSAT*
Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl