Kurdystan już nie jest iracki?
Kurdystan nie jest niepodległym
krajem i nie wydaje się, aby miał takim zostać w dającej się
przewidzieć przyszłości. Gdy jednak podróżny wyląduje na lotnisku
w "stolicy" irackiego Kurdystanu, może pomyśleć, że
znalazł się w jakimś odrębnym państwie. Irbil, stolica
autonomicznego regionu kurdyjskiego, zajmującego znaczną część
północnego Iraku, leży zaledwie o 45 minut lotu od Bagdadu.
09.08.2005 | aktual.: 19.12.2008 11:31
Jednak na jego "międzynarodowym" lotnisku, na które składa się jeden przeszklony budynek stojący na końcu krótkiego runwayu, nigdzie nie widać irackiej flagi. Wszędzie powiewają za to flagi kurdyjskie - czerwono-biało-zielone ze złotym słońcem pośrodku.
Kurdyjski personel dokładnie sprawdza paszporty, również irackie.
W lipcu, kiedy premier Marek Belka złożył krótką wizytę w Irbilu w drodze powrotnej z Bagdadu do Polski, miejscowi dziennikarze pytali go o możliwość "utworzenia ambasady RP w Kurdystanie". Premier odparł, że nie jest wykluczone, iż powstanie tam polski konsulat.
Większość napisów jest w języku kurdyjskim, sieć telefonii komórkowej odrębna i nie zapewniająca połączeń do Bagdadu, a miejscowi znajomi ostrzegają nowo przybyłych, by nie mówili po arabsku.
Taka sytuacja z mniejszymi lub większymi zmianami panuje od czasu, gdy po wojnie w Zatoce Perskiej w 1991 roku Kurdowie faktycznie odłączyli swe trzy na poły niepodległe prowincje od reszty kraju. Uczynili to pod osłoną amerykańskiego i brytyjskiego lotnictwa, które czuwało, by nad Kurdystanem nie pojawiły się bombowce, myśliwce czy śmigłowce armii Saddama Husajna.
Czternaście lat względnie samodzielnej egzystencji zapewniło irackim Kurdom lepsze warunki rozwoju i inwestowania. Kłopoty reszty Iraku prawie tu nie docierały.
Teraz jednak, gdy Irak przygotowuje projekt stałej konstytucji państwa dla wszystkich mieszkańców kraju - Kurdów, arabskich sunnitów i szyitów, chrześcijan i Turkmenów - wielu Kurdów obawia się, czy ich region nie utraci swych praw i swobód.
Jestem Kurdem. Żyję po kurdyjsku. Kocham Kurdystan. Musimy nadal trzymać się z dala od tego, co się dzieje w Iraku - powiedział 40- letni Abdul Kader Mustafa, właściciel pralni chemicznej w Irbilu.
Żal mi Irakijczyków, którzy tyle cierpią, ale nie chcemy doświadczyć tego samego. Nie wierzę jednak, aby nasz rząd zdołał utrzymać nas z dala od tego - dodał Mustafa, mając na myśli kurdyjski rząd regionalny, działający niezależnie od Bagdadu.
Pierwszy w historii prezydent irackiego Kurdystanu, Masud Barzani, zaprzysiężony w czerwcu tego roku, wybierał się we wtorek do Bagdadu na ważne rozmowy na temat irackiej konstytucji.
Barzani, przywódca jednej z dwóch głównych partii kurdyjskich, Demokratycznej Partii Kurdystanu, znany z tego, że wszędzie pojawia się w tradycyjnym kurdyjskim nakryciu głowy, nie próbuje ukrywać lekceważenia dla Bagdadu i swych pragnień, by utworzyć niepodległe państwo kurdyjskie.
Ponieważ niepodległość jest niemożliwa, Barzani chce, aby region kurdyjski korzystał przynajmniej z wielkiej swobody działania w ramach irackiego państwa federalnego - miał własny budżet, dochody z ropy naftowej, armię, system oświaty i jasno wytyczone granice.
Jednak zanosi się na to, że konstytucja, która powinna być gotowa najpóźniej 15 sierpnia, nakreśli kształt ustroju federalnego w sposób bardziej ogólny, nie spełniający oczekiwań Kurdów.
Jeśli Barzani przystanie na taką konstytucję, później będzie mu bardzo trudno wywalczyć poprawę prawnego statusu Kurdystanu.
Chcemy prawdziwego federalizmu, na wzór kurdyjski, a nie czegoś słabego - powiedział 25-letni Hiwa Kasim, student politechniki, pijąc herbatę w jednej z kawiarni Irbilu.
Jeśli tego nie uzyskamy, będziemy musieli stać się osobnym krajem, bez Iraku. Jeśli zaś okaże się to niemożliwe, będzie wojna - dodał Kasim.
Jednak wojna praktycznie nie wchodzi w rachubę. Wojska amerykańskie stacjonują w Iraku, próbując poskromić iracką partyzantkę, a wszyscy mają w pamięci krwawe walki z Saddamem, a potem, w latach 90., bratobójcze starcia między rywalizującymi o władzę ugrupowaniami kurdyjskimi.
Kurdyjskie poczucie odrębności jest wszakże bardzo silne, zwłaszcza w Irbilu, i jeśli przywódcy Kurdów przystaną na konstytucję, którą ludność regionu uzna za niezadowalającą, nastroje mogą stać się gorące.
Źródłem napięć w stosunkach z arabskimi sąsiadami jest przyszłość naftowego miasta Kirkuk, leżącego tuż na południe od terytorium kurdyjskiego. Kurdowie nazywają Kirkuk kurdyjską Jerozolimą i mają nadzieję uczynić go pewnego dnia stolicą swego regionu.
Na razie Irbil dokłada starań, aby wyglądać zupełnie inaczej niż pogrążone w chaosie i cierpiące wskutek przemocy prowincje na południe od Kurdystanu.
Biznes kwitnie, bo w Kurdystanie panuje spokój i przedsiębiorcy z Turcji, Libanu i innych sąsiednich krajów chętnie inwestują tu pieniądze.
Zaś w hotelu Sheraton Irbil, gruntownie odnowionym w ciągu ostatnich dwóch lat, zegary w recepcji pokazują gościom czas w Nowym Jorku, Londynie, Stambule i Irbilu - ale nie w Bagdadzie.