Kulisy lotu Andrzeja Dudy. "Sytuacja jest oczywista"
Lot Andrzeja Dudy odbywał się bez wydanej zgody na start, a załogę tworzyła kapitan z dwuletnim stażem i instruktor. - Nie powinno być żadnej tolerancji dla naruszania procedur bezpieczeństwa, bo mogą się kończyć tragicznie - powiedział Marcin Ociepa. Joanna Kluzik-Rostkowska przekonywała, że podczas takich lotów jest ryzyko wywierania presji przez VIP-y.
05.08.2020 20:27
- Nie wiem, czy to jest prawda, ale jeśli prawdą jest, że doszło do złamania regulaminów i przepisów, to osoby odpowiedzialne powinny ponieść konsekwencje. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Nie powinno być żadnej tolerancji dla naruszania procedur bezpieczeństwa, bo mogą się kończyć tragicznie - powiedział w TVN24 o doniesieniach ws. lotu wiceprezes Porozumienia Marcin Ociepa.
- Pytanie, dlaczego to się wydarzyło. Mamy za sobą dramatyczne doświadczenia i to się mimo to powtarza. Sytuacja jest oczywista. Loty VIP-ów są zwykle obsadzane przez bardzo doświadczoną kadrę i to się dzieje nie dlatego, że życie VIP-a jest ważniejsze, tylko, że to jest postrzegane jako podróże osób podwyższonego ryzyka - przekonywała z kolei Joanna Kluzik-Rostkowska.
Wyjaśniała, dlaczego. Według niej najbardziej doświadczoną kadrę wybiera się z tego powodu, że istnieje ryzyko, że VIP będzie chciał wywierać na kapitanie jakąś presję i by byli maksymalnie asertywni i tym presjom nie ulegać.
- Chyba pani poseł nie sugeruje, że to była wina pana prezydenta czy jego najbliższych współpracowników - pytał Marcin Ociepa. - to ze względu na bezpieczeństwo i interes państwa, a nie dlatego, że ktoś może wywierać presję - podkreślił. - Pani poseł poszła w takim kierunku, że najlepsi piloci latają, bo VIP-y wywierają na nich presję - stwierdził Ociepa.
Kulisy lotu Andrzeja Dudy
Chodzi o wydarzenia z 2 lipca. TVN24.pl i "Gazeta Wyborcza" ujawniły, że Embraer 175 z prezydentem Dudą na pokładzie wystartował po godz. 22 z lotniska w Babimoście w Lubuskiem niedaleko Zielonej Góry. Start odbywał się jednak wbrew przepisom. Kontroler lotów był już po służbie i nie wydał zgody na start.
Okazuje się dodatkowo, że załogę samolotu tworzyła kapitan z dwuletnim stażem, której towarzyszył instruktor, bo nie miała aktualnych uprawnień - ustalił TVN24.pl.
Według osoby, znającej kulisy tego lotu, wynika że do załogi nie dotarły żadne informacje, by prezydent naciskał na start.