Kulisy bitwy o Donbas i ważne wsparcie od Polaków. Tak się robi kamizelkę kuloodporną za 300 zł
"Sanitariusze pomagający oddziałom broniącym Charkowa idą do walki, opasując się workami napełnionymi piaskiem" - po takiej relacji z linii frontu grupa Polaków postanowiła wesprzeć ukraińskich obrońców. Własnymi siłami zaprojektowali i wykonali kamizelki kuloodporne, których koszt wynosi ok. 300 zł. Nie da rady przestrzelić ich z karabinka Kałasznikowa.
25.04.2022 18:00
Bloger piszący o odnawialnych źródłach energii, tapicer szyjący kanapy w luksusowych jachtach, właściciel hurtowni wyrobów stalowych. To grupa amatorów, którzy w czwartek wyposażą sanitariuszy z miast Charków i Dniepr w kamizelki kuloodporne. Opracowali je samodzielnie.
- Wzruszyłem się, kiedy wyszło na jaw, że pani Swietłana, jedna z Ukrainek, która ze mną pracuje, wszystko, co zarobi, wydaje na wojenne wyposażenie dla syna. On zaś jest chirurgiem w Charkowie. Jako sanitariusz wspomaga oddziały walczące w obronie tego miasta. Brakuje tam kamizelek kuloodpornych i część obrońców szła do walki, zawieszając na piersi i plecach worki z piaskiem - opowiada Marcina Mizgalski, bloger, znany w branży odnawialnych źródeł energii.
Ukraina. Prośba z obleganego miasta
- Worek to tylko iluzja ochrony przed strzałem. Kiedy ogłosiłem w internecie zbiórkę na zakup kamizelek kuloodpornych, mieliśmy plan, aby kupić kamizelki taktyczne i w puste kieszenie włożyć kuloodporne płyty. Zgłosiło się kilka osób, które zaoferowały pomoc w produkcji jeszcze tańszych kamizelek - tłumaczy, jak ruszyła nowa internetowa akcja.
Właściciel hurtowni wyrobów stalowych z Wodzisławia Śląskiego okazał się ekspertem-hobbystą w dziedzinie balistyki pocisków i płyt stalowych. Wykonał płyty z utwardzonego materiału, które chronią pierś i plecy żołnierza przed ostrzałem. Tapicer, pracujący w branży jachtowej, zrobił zaś wykroje kamizelek podobne do wyrobów renomowanych producentów odzieży taktycznej.
W ciągu tygodnia powstał nowy produkt, który nie licząc robocizny, kosztuje ok. 300 zł (najtańsze profesjonalne wyroby są ponad 10-krotnie droższe). Kamizelka przeszła test, wytrzymując strzały z karabinka Kałasznikowa kal. 7,62 z odległości 25 metrów.
Lepsze to niż worek z piaskiem
- Rzecz jasna nie mamy homologacji, ale konsultowaliśmy się z wojskowymi z Charkowa, którzy podpowiadali, jakie rozwiązania sprawdzają się na tej wojnie. W czwartek pierwsza partia 30 kamizelek dotrze bezpośrednio do obrońców miasta, o które teraz toczy się bitwa - mówi dalej Marcin Mizgalski. - Lepszy jest amatorski wyrób niż pas wypełniony piaskiem. Nawet jeśli uratujemy życie jednego żołnierza, ma to sens - podkreśla.
Dodaje, że sanitariusze z Charkowa poprosili o specjalistyczne opatrunki i leki tamujące krwawienie potrzebne na polu walki. Taka przesyłka również do nich dotrze dzięki internetowym darczyńcom. Przypomnijmy, że Charków jest w tej chwili oblegany. To część działań rosyjskich wojsk w bitwie o Donbas.
Wiele polsko-ukraińskich instytucji ogłaszało zbiórki na kamizelki kuloodporne dla ukraińskich obrońców. To między innymi Fundacja Ukraina, która zamierza wysłać na wschód kilkaset "zbroi". Zdarza się, że barierę w takich akcjach stanowi budżet akcji i zasady realizacja zamówienia.
"Zdobycie nowych kamizelek kuloodpornych jest obecnie niezwykle trudne, na szczęście udało się nam odnaleźć producenta gotowego dostarczyć ich aż 500. Żeby produkcja mogła ruszyć, musimy zamówić ich minimum 200, mamy możliwość wyprodukowania 500. Pełne zamówienie to koszt 3.000.000 zł" - czytamy w ogłoszeniu Fundacji Ukraina.
Kilka polskich sklepów strzeleckich (właściciele nie chcieli się wypowiadać w mediach) już w pierwszych dniach wojny przekazało ukraińskim obrońcom kamizelki, celowniki, noktowizory o wartości ponad 100 tys. zł.
Dodajmy, że w trakcie trwających już 60 dni walk kamizelki "zużywają się". Po trafieniu wymagają naprawy lub wymiany płyt ochronnych. Według doniesień serwisu InformNapalm problemy z dostępnością kamizelek pojawiły się w rosyjskiej armii. Wcieleni ostatnio do wojska mieszkańcy samozwańczych republik donieckiej i ługańskiej mają dostawać zakrwawione lub dziurawe kamizelki po zabitych Rosjanach.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski