Kukiz'15 rozczarowane. Sejm odrzuci jego pomysł
Prawo i Sprawiedliwość dało Kukiz'15 nadzieję na realizację własnego pomysłu. Właśnie ją odebrało. Mowa o projekcie ustawy o dostępie do broni. Najpierw, mimo sprzeciwów opozycji, politycy PiS, w tym wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Jarosław Zieliński zagłosowali za projektem, teraz się wycofują. Dlaczego? - Tak daleko idąca liberalizacja przepisów jest sprzeczna z filozofią PiS - zaznaczył wiceminister MSWiA.
Kukiz'15, który liczył na poparcie PiS ws. liberalizacji dostępu do broni, teraz może czuć się zawiedziony. Zieliński w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" sprzeciwił się przygotowanemu przez klub Pawła Kukiza projektowi. - Za bezpieczeństwo obywateli ma odpowiadać państwo. A propozycje posłów Kukiz’15 sugerują, że to obywatel ma sam je sobie zapewnić. Nie możemy się na to zgodzić - podkreślił.
Przypomnijmy, że pod koniec października po pierwszym czytaniu projekt został skierowany do dalszych prac w komisji administracji i spraw wewnętrznych. Dlaczego m.in. Zieliński opowiedział się za nim? - Zagłosowałem tak, bo uważam, że potrzebna jest dyskusja o dostępie do broni. My nie wykluczamy całkowicie możliwości jej posiadania, ale nie może odbywać się to w sposób, jaki proponuje klub Kukiz'15 - tłumaczył.
Przedstawiciele Kukiz'15 nie kryją złości. Jak podkreślił Bartosz Jóźwiak z tego klubu, zmiana zdania PiS to "marnowanie pieniędzy". - Prawo i Sprawiedliwość najpierw chciało tej ustawy, której projekt został przygotowany za darmo, a teraz się wycofuje i pokazuje, że uważa, że wszystko, co nie jest autorstwa PiS, jest złe - mówił.
Czego chce Kukiz'15?
Gdyby nowelizacja ustawy proponowana przez Kukiz'15 weszła w życie, sporo ograniczeń przestałoby obowiązywać. Osoby legalnie posiadające broń nie musiałyby bowiem zgłaszać się na kontrolne badania. By uzyskać pozwolenie na broń zbędna będzie też opinia psychologa. Co więcej, osoby uzależnione, w tym alkoholicy również będą mogły otrzymać pozwolenie.
To nie wszystko. Wydawać je miałaby już nie policja, ale urzędnicy starosty bądź prezydenta miasta.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"/WP