Kukiz po referendum: PO i PiS zamieniły świętą instytucję w walkę o władzę
Jednomandatowe okręgi wyborcze – to flagowe rozwiązanie, które chce wprowadzić ruch Kukiz’15. Pytanie o JOW-y było jednym z trzech, które znalazło się w niedzielnym referendum. Cząstkowe dane o frekwencji zwiastują, że będzie ona bardzo niska, a plebiscyt nie będzie wiążący. – PO i PiS zamieniły świętą instytucję obywatelską w walkę o władzę w partiokratycznym systemie. Absolutnie nie czuję się przegranym tego referendum – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Paweł Kukiz.
Bronisław Komorowski zarządził niedzielne referendum po I turze wyborów prezydenckich. Znalazło się w nim pytanie o jednomandatowe okręgi wyborcze, z którym to postulatem w wyborach startował muzyk. Zdaniem Kukiza, niska frekwencja plebiscytu nie jest jego porażką. - Jestem ojcem debaty o JOW-ach, ale nie tego referendum, które Bronisław Komorowski napisał na kolanie w celu walki politycznej. Dlatego dziś nie jestem ani smutny, ani rozczarowany – mówi WP.
- Według mnie do urn poszło ok. 3,5 miliona ludzi, czyli więcej niż 10 proc. uprawnionych do głosowania. 80 proc. z nich popiera proponowaną przez nas zmianę ordynacji wyborczej. To wcale nie tak mało, gdyż jeszcze niedawno nikt nie interesował się JOW-ami. Mój ruch wziął się znikąd pół roku temu, a uświadomił już tak wielu obywateli. Absolutnie nie czuję się przegranym tego referendum – dodaje lider Kukiz’15.
Przyczyny niskiej frekwencji
Kukiz twierdzi, że niedzielny plebiscyt nie cieszył się dużą popularnością wśród Polaków, bo był wykorzystany przez dwa największe ugrupowania do bieżących celów politycznych. - PO i PiS zamieniły świętą instytucję obywatelską w walkę o władzę w partiokratycznym systemie. To przerażające - powiedział WP. - Co więcej, w piątek Senat odrzucił wniosek o referendum październikowe i w Polskę poszedł przekaz, że plebiscyt się nie odbędzie - dodaje.
Zdaniem lidera Kukiz’15, poza pytaniem o JOW-y, pozostałe dwa były źle skonstruowane. - Sposób zadania pytań przez Komorowskiego był fatalny. Drugie było tak niedookreślone, że teoretycznie politycy mogliby mieć nawet pretekst do podwyższenia sobie dotacji. A trzecie było nieaktualne. Efekty są jakie są. Parafrazując utwór Kazika: Bronisławie Komorowski, oddaj moje 100 milionów - mówi Kukiz.
- Proponowałem przesunięcie referendum na dzień październikowych wyborów parlamentarnych. Poprzedzić je należałoby rzetelną debatą, a nie wojenką polityczną. Poza tym opinie tzw. autorytetów, zawdzięczających tytuł poprzedniemu reżimowi, na pewno plebiscytowi nie pomogły. Mieliśmy do czynienia z ciągłym hejtem referendum – powiedział Kukiz.
W jego opinii bardzo niskie zaangażowanie Polaków przy okazji niedzielnego referendum poskutkuje w nich jeszcze silniejszą chęcią zmian ustroju. - Myślę, że cała ta sytuacja zdeterminuje społeczeństwo do walki z obecnym reżimem partyjnym. Nie musi chodzić o same JOW-y, ale zmianę twarzy i koniec partiokracji – mówi.
„Nie ma opcji bym się poddał”
Paweł Kukiz podkreśla, że choć według niego społeczeństwo nie angażuje się w politykę i istotne kwestie społeczne, to i tak udało mu się bardzo wiele dokonać. - Ludzie są tak zniechęceni przez ćwierć wieku partiokracji i wcześniejszego jednowładztwa PZPR-u, że i tak dokonuję cudu. Bez żadnych wątpliwości idea obywatelskości nadal rośnie w siłę. Nasza walka to jednak jak pojedynek Dawida z Goliatem. Nikt nie dawał Dawidowi szans, a okazało się, że jest inaczej - powiedział.
Lider Kukiz’15 uważa jednomandatowe okręgi wyborcze jedynie za jeden ze środków do zmian w polskiej polityce. - JOW-y nie są ordynacją idealną, niemniej są najlepszą nierewolucyjną drogą do reform. To granat, który należy wrzucić w obecny ustrój, żeby go zniszczyć – mówi. - Mnie nie obchodzi władza dla władzy, tylko zmiana ustroju politycznego w Polsce. Tej walki nie zaprzestanę. Moi ludzie nie będą kierowani dyscypliną partyjną, ale ideą reformy reżimu w Polsce – dodaje.
- W samym sierpniu przejechałem 10 000 km po Polsce. Jasne, że jestem nieco zmęczony fizycznie. Jednak nie ma takiej opcji żebym się poddał. Ona po prostu nie istnieje. Uważam, że rzutem na taśmę, ale uda nam się uratować Polskę. Entuzjazm i energia cały czas jest – puentuje Paweł Kukiz.
Mateusz Cieślak, Wirtualna Polska