Kubańscy dysydenci agentami reżimu Castro
Co najmniej kilkunastu konfidentów
kubańskiej bezpieki infiltrowało grupy opozycji przeciw reżimowi
Fidela Castro, uchodząc przez wiele lat za godnych zaufania
dysydentów - podał czwartkowy "Washington Post".
24.04.2003 18:00
Znani i uważani za niezależnych dziennikarze i naukowcy współpracowali z komunistyczną tajną policją, donosili na swoich kolegów i zeznawali przeciwko nim na niedawnym procesie w Hawanie, na którym 75 czołowych dysydentów dostało drakońskie wyroki do 28 lat więzienia.
Jednym z agentów służby bezpieczeństwa był dziennikarz Manuel David Orrio, który w kartotekach władz miał pseudonim "Miguel" i był na procesie jednym z kluczowych świadków oskarżenia.
Agentką była także Aleida de las Mercedes Godinez, długoletnia asystentka znanej opozycyjnej ekonomistki Marty Beatriz Roque, którą skazano na 20 lat więzienia. W wywiadzie dla agencji AP nazwała ona swoją byłą szefową "kontrrewolucjonistką".
Inny konfident władz, prezes stowarzyszenia niezależnych dziennikarzy Nestor Baguer, powiedział, że "większość dziennikarzy (należących do tego związku) to najemnicy szkalujący Kubę".
O jednym z dziennikarzy skazanych na 20 lat więzienia Baguer powiedział, że zna go od dzieciństwa i przyjaźnił się z jego matką. "Uważam go za przyjaciela i bardzo mi smutno, ale on zasługuje na to, gdyż wybrał drogę zdrady" - oświadczył Baguer w wywiadzie dla reżimowej gazety "Juventud Rebelde".
Na procesie oskarżono dysydentów o współpracę z rządem USA przeciwko Kubie. Poprzez swoją Agencję Pomocy Zagranicznej (USAID), administracja amerykańska od 1996 r. dostarczyła kubańskiej opozycji ponad 20 milionów dolarów, aby wesprzeć jej starania na rzecz pokojowej demokratyzacji kraju.