Kolejny zwrot ws. Sebastiana M. Nowe zawiadomienie

Jak ustaliła Wirtualna Polska, śledczy z Katowic sprawdzają zawiadomienie złożone w październiku br. przez pełnomocnika rodziny ofiar wypadku na autostradzie A1. Dotyczy ono możliwości popełnienia przez rodzinę Sebastiana M. i osoby mu bliskie przestępstwa tzw. poplecznictwa.

Sebastian M. jest cały czas listem gończym poszukiwany za spowodowanie śmiertelnego wypadku na A1
Sebastian M. jest cały czas listem gończym poszukiwany za spowodowanie śmiertelnego wypadku na A1
Źródło zdjęć: © Policja | KWP w Łodzi
Sylwester Ruszkiewicz

- Do Prokuratury Okręgowej w Katowicach w dniu 7 października br. wpłynęło zawiadomienie pełnomocnika, dotyczące czynu z art. 239 § 1 k.k. - informuje Wirtualną Polskę prokurator Izabela Knapik z katowickiej Prokuratury Okręgowej. Jak udało nam się ustalić, zawiadomienie jest sprawdzane i analizowane pod kątem decyzji: czy wszcząć w tej sprawie śledztwo, czy odmówić. Prokuratura w ramach postępowania sprawdzającego ma na to 30 dni.

Rodzina ofiar oczekuje wyjaśnienia kluczowego wątku

Art. 239. § 1. Kodeksu karnego mówi o tym, że "Kto utrudnia lub udaremnia postępowanie karne, pomagając sprawcy przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego, uniknąć odpowiedzialności karnej, w szczególności kto sprawcę ukrywa, tworzy fałszywe dowody, zaciera ślady przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego, albo odbywa za skazanego karę, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Jest to przestępstwo tzw. poplecznictwa.

W zawiadomieniu bliscy ofiar wypadku uważają, że znajomi Sebastiana M. podejmują działania, które mają mu umożliwić uniknięcie odpowiedzialności karnej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Uzasadnieniem dla tego zawiadomienia jest pojawiająca się w przestrzeni publicznej informacja, że pan Sebastian M. dysponuje wraz ze swoją rodziną niemalże nieograniczonymi zasobami finansowymi. Ktoś finansował jego ucieczkę do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, jego pobyt już ponad roczny w tym kraju, ktoś finansuje pozwy, które są składane przeciwko internautom (...). Wydaje mi się, że pojawiające się w przestrzeni i w opinii publicznej informacje o tym, jakim majątkiem dysponuje pan Sebastian M., powinny być wzięte pod lupę prokuratury - mówił w TVN24 na początku października mec. Łukasz Kowalski, pełnomocnik bliskich ofiar wypadku na A1.

Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, bliscy ofiar trzyosobowej rodziny chcą, by śledczy ustalili m.in. czy ktoś z rodziny i bliskich stał za przyznaniem w Emiratach Arabskich Sebastianowi M. tzw. "złotej wizy", która oznacza status rezydenta. Wiza jest przyznawana na 5 lub 10 lat m.in. przedsiębiorcom i inwestorom zagranicznym. Zdobyć status rezydenta wcale nie jest łatwo. Trzeba posiadać bardzo duże fundusze. Jak informowała "Gazeta Wyborcza", kierowca BMW spełniał te wymagania. A dodatkowo miał założyć spółkę w Emiratach.

Skąd M. miał środki na spółkę i inwestowanie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich? I skąd miałby fundusze na utrzymanie w tym drogim kraju? Uzyskanie odpowiedzi na te pytania mogłyby być trudne ze względu na uzyskanie pomocy prawnej w Emiratach. A jak wiadomo, wymiar sprawiedliwości ZEA współpracuje z polskimi śledczymi bardzo wolno.

Polska liczy na ekstradycję

Przypomnijmy, że na autostradzie A1 pod Piotrkowem Trybunalskim w połowie września ubiegłego roku zginęło małżeństwo z 5-letnim synem. O spowodowanie tego wypadku jest podejrzany Sebastian M., 33-letni łodzianin, który niedługo po tragedii zbiegł do Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

4 października 2023 r. został zatrzymany w Dubaju. Od tego momentu Polska stara się o jego ekstradycję. Tyle że miejscowy sąd, choć przyjął polski wniosek, uznał, że M. może odpowiadać z wolnej stopy. Kierowca BMW wyszedł z aresztu i na ewentualną ekstradycję czeka na wolności, choć nie może opuszczać Emiratów.

W sprawę zaangażowali się osobiście minister sprawiedliwości Adam Bodnar, a także minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Jak dotąd bez efektów. W połowie października br. prowadząca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Katowicach poinformowała o wydaniu postanowienia o zabezpieczeniu majątku podejrzanego.

Jak ujawnił Onet, w sprawie obecnie toczą się trzy śledztwa. Pierwsze przeciwko M., podejrzanemu o nieumyślne spowodowanie wypadku śmiertelnego – za co grozi mu do ośmiu lat więzienia.

Drugie jest wznowieniem śledztwa w sprawie zachowania funkcjonariuszy z Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie Trybunalskim — obecnych na miejscu tragedii z A1.

Zaraz po wypadku, w którym bmw wpadło na auto ofiar zderzenia, piotrkowscy policjanci nie zatrzymali obecnie 33-letniego kierowcy z Łodzi, co w konsekwencji pozwoliło na jego ucieczkę do Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Trzecie śledztwo dotyczy tego, czy odpowiednich procedur przy sprawie M. dochowała Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (734)