Kolejny zwrot ws. Sebastiana M. Nowe zawiadomienie
Jak ustaliła Wirtualna Polska, śledczy z Katowic sprawdzają zawiadomienie złożone w październiku br. przez pełnomocnika rodziny ofiar wypadku na autostradzie A1. Dotyczy ono możliwości popełnienia przez rodzinę Sebastiana M. i osoby mu bliskie przestępstwa tzw. poplecznictwa.
23.10.2024 | aktual.: 23.10.2024 17:58
- Do Prokuratury Okręgowej w Katowicach w dniu 7 października br. wpłynęło zawiadomienie pełnomocnika, dotyczące czynu z art. 239 § 1 k.k. - informuje Wirtualną Polskę prokurator Izabela Knapik z katowickiej Prokuratury Okręgowej. Jak udało nam się ustalić, zawiadomienie jest sprawdzane i analizowane pod kątem decyzji: czy wszcząć w tej sprawie śledztwo, czy odmówić. Prokuratura w ramach postępowania sprawdzającego ma na to 30 dni.
Rodzina ofiar oczekuje wyjaśnienia kluczowego wątku
Art. 239. § 1. Kodeksu karnego mówi o tym, że "Kto utrudnia lub udaremnia postępowanie karne, pomagając sprawcy przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego, uniknąć odpowiedzialności karnej, w szczególności kto sprawcę ukrywa, tworzy fałszywe dowody, zaciera ślady przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego, albo odbywa za skazanego karę, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Jest to przestępstwo tzw. poplecznictwa.
W zawiadomieniu bliscy ofiar wypadku uważają, że znajomi Sebastiana M. podejmują działania, które mają mu umożliwić uniknięcie odpowiedzialności karnej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Uzasadnieniem dla tego zawiadomienia jest pojawiająca się w przestrzeni publicznej informacja, że pan Sebastian M. dysponuje wraz ze swoją rodziną niemalże nieograniczonymi zasobami finansowymi. Ktoś finansował jego ucieczkę do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, jego pobyt już ponad roczny w tym kraju, ktoś finansuje pozwy, które są składane przeciwko internautom (...). Wydaje mi się, że pojawiające się w przestrzeni i w opinii publicznej informacje o tym, jakim majątkiem dysponuje pan Sebastian M., powinny być wzięte pod lupę prokuratury - mówił w TVN24 na początku października mec. Łukasz Kowalski, pełnomocnik bliskich ofiar wypadku na A1.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, bliscy ofiar trzyosobowej rodziny chcą, by śledczy ustalili m.in. czy ktoś z rodziny i bliskich stał za przyznaniem w Emiratach Arabskich Sebastianowi M. tzw. "złotej wizy", która oznacza status rezydenta. Wiza jest przyznawana na 5 lub 10 lat m.in. przedsiębiorcom i inwestorom zagranicznym. Zdobyć status rezydenta wcale nie jest łatwo. Trzeba posiadać bardzo duże fundusze. Jak informowała "Gazeta Wyborcza", kierowca BMW spełniał te wymagania. A dodatkowo miał założyć spółkę w Emiratach.
Skąd M. miał środki na spółkę i inwestowanie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich? I skąd miałby fundusze na utrzymanie w tym drogim kraju? Uzyskanie odpowiedzi na te pytania mogłyby być trudne ze względu na uzyskanie pomocy prawnej w Emiratach. A jak wiadomo, wymiar sprawiedliwości ZEA współpracuje z polskimi śledczymi bardzo wolno.
Polska liczy na ekstradycję
Przypomnijmy, że na autostradzie A1 pod Piotrkowem Trybunalskim w połowie września ubiegłego roku zginęło małżeństwo z 5-letnim synem. O spowodowanie tego wypadku jest podejrzany Sebastian M., 33-letni łodzianin, który niedługo po tragedii zbiegł do Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
4 października 2023 r. został zatrzymany w Dubaju. Od tego momentu Polska stara się o jego ekstradycję. Tyle że miejscowy sąd, choć przyjął polski wniosek, uznał, że M. może odpowiadać z wolnej stopy. Kierowca BMW wyszedł z aresztu i na ewentualną ekstradycję czeka na wolności, choć nie może opuszczać Emiratów.
W sprawę zaangażowali się osobiście minister sprawiedliwości Adam Bodnar, a także minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Jak dotąd bez efektów. W połowie października br. prowadząca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Katowicach poinformowała o wydaniu postanowienia o zabezpieczeniu majątku podejrzanego.
Jak ujawnił Onet, w sprawie obecnie toczą się trzy śledztwa. Pierwsze przeciwko M., podejrzanemu o nieumyślne spowodowanie wypadku śmiertelnego – za co grozi mu do ośmiu lat więzienia.
Drugie jest wznowieniem śledztwa w sprawie zachowania funkcjonariuszy z Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie Trybunalskim — obecnych na miejscu tragedii z A1.
Zaraz po wypadku, w którym bmw wpadło na auto ofiar zderzenia, piotrkowscy policjanci nie zatrzymali obecnie 33-letniego kierowcy z Łodzi, co w konsekwencji pozwoliło na jego ucieczkę do Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Trzecie śledztwo dotyczy tego, czy odpowiednich procedur przy sprawie M. dochowała Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski