Która inna zrobi szpagat jak ona?
Aktorka Irena Kwiatkowska zmarła w wieku 98 lat. Aktorzy wspominają w rozmowie z Wirtualną Polską wybitną artystkę, znaną m.in. z roli Kobiety Pracującej w serialu „Czterdziestolatek”. – Cudowna, fantastyczna kobieta – mówi Andrzej Kopiczyński, odtwórca roli inżyniera Karwowskiego w „Czterdziestolatku”. – Takich aktorek już nie ma i nie będzie – dodaje Cezary Pazura, który przez całe życie marzył o wystąpieniu u boku Ireny Kwiatkowskiej.
03.03.2011 | aktual.: 08.03.2011 08:45
„Ja jestem kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boję” – zwykła mawiać Irena Kwiatkowska w kultowym „Czterdziestolatku”. - I taka była – wspominają aktorzy. Andrzej Kopiczyński, serialowy inżynier Karwowski, współpracował z nią na planie „Czterdziestolatka” ponad rok. – Każdego dnia zachwycała nas swoim talentem. Była cudowna – mówi Kopiczyński.
– Przychodziła na plan perfekcyjnie przygotowana i również od nas wiele wymagała. Nie było mowy o żadnych pomyłkach, dlatego gdy grałem swoje kwestie, starałem się nie zająknąć. Byliśmy spięci, stawaliśmy przed nią na baczność, ale wyszło to nam na dobre, bo dawaliśmy z siebie wszystko. Mieliśmy do czynienia z perfekcjonistką – wspomina Kopiczyński.
Jak przypomina serialowy Karwowski, pani Irena podchodziła do roli Kobiety Pracującej bardzo poważnie. Grała swoją postać tak serio, że stawało się jeszcze bardziej śmieszne, niż w scenariuszu. Nie potrzebne były dodatkowe dowcipy.
Reżyser Jerzy Gruza dobrze zapamiętał Irenę Kwiatkowską z pracy przy „Wojnie domowej” i „Czterdziestolatku”. Wspomina, że aktorka była przede wszystkim bardzo ciepła i życzliwa. Genialnie podpatrywała ludzi. Miała też dar ironicznej obserwacji życia i tego, co dzieje się m.in. w polityce czy prasie, co niesłychaną precyzją odzwierciedlała później w granych przez siebie rolach. – Wychodziły z tego zabawne perełki charakterystycznych cech ludzi – mówi reżyser.
Gruza opowiada, że Kwiatkowska potrafiła oddać bolączki życia, a przy tym była bardzo pracowita: – Zawsze precyzyjnie nauczona tekstu i przygotowana na plan. Nigdy nie pozwalała innym na lekkie traktowanie. To nie była gwiazda dzisiejszych magazynów, ale człowiek niesłychanie odpowiedzialny.
Ewa Błaszczyk grała przy boku Ireny Kwiatkowskiej w „Zmiennikach”. Wspomina ją jako osobę bardzo aktywną i pełną energii, ale również świetnie zorganizowaną i precyzyjną. Aktorka miała w sobie ogromne pokłady pozytywnej energii, którą potrafiła zarażać innych. – Jej poczucie humoru i pasja działania były bardzo zaraźliwe, zarówno w pracy zawodowej jak i życiu – opowiada Błaszczyk, określając Kwiatkowską „gejzerem energii”.
Błaszczyk ostatni raz widziała się z Kwiatkowską na festiwalu w Międzyzdrojach. – Na pewno miała już wtedy jakieś dolegliwości, jednak nikt o nich nie widział. Umiała nad tym panować, a przy tym śmiać się i żartować. To było imponujące – mówi aktorka. Dodaje, że dominantą osobowości Kwiatkowskiej była chęć działania i nie poddawania się.
Cezary Pazura, aktor młodszego pokolenia marzył o zagraniu u boku pani Ireny. – Była niedoścignionym wzorem aktorskim, artystka wielkiej klasy, legendą. Takich aktorek już nie ma i nie będzie – przekonuje Pazura. – Imponowała mi swoją wszechstronnością. Grała zarówno role komediowe ale i dramatyczne, śpiewała, tańczyła. Niech mi pani pokaże inną aktorkę, która, tak jak ona, zrobi szpagat w wieku 60 lat? – podkreśla Pazura.
- To kobieta, której nie da się zdefiniować. Irena Kwiatkowska to firma. Każdy reżyser marzył o tym, by mieć ją w swojej obsadzie – akcentuje aktor.
Cezary Pazura dodaje, że Irena Kwiatkowska miała niesamowite poczucie humoru. – Jej żarty były czasem lekko cyniczne, czasem bolesne, ale każdy z nią się liczył, szanował.
Wspomnienia zebrała Agnieszka Niesłuchowska, Anna Kalocińska, Wirtualna Polska