Kto stoi za prowokacją przeciwko Balzsowi?
B. minister rolnictwa Artur Balazs zaapelował do prokuratury, aby intensywniej pracowała nad wyjaśnieniem, kto zlecił prowokacje służb specjalnych przeciwko niemu i kto je wykonywał.
Apel ma związek z poniedziałkowym artykułem w tygodniku "Newsweek Polska". Napisał on, że służby specjalne mogły prowadzić w 2003 roku nielegalne akcje przeciwko Balazsowi. Jednak według tygodnika, Balazs miał w nich być jedynie narzędziem, a celem miał być prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Balazs w rozmowie z tygodnikiem zasugerował, że służby specjalne prowadziły wobec niego działania, które miały jakoby wskazać na Balazsa jako na osobę stojącą za tzw. aferą zbożową, skompromitować go i w ten sposób rzucić cień na prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Balazs był postrzegany ówcześnie jako osoba blisko związana z prezydentem. Afera zbożowa wybuchła, gdy ujawniono zaginięcie dużych ilości zboża, przechowywanych odpłatnie przez Agencję Rynku Rolnego w prywatnych elewatorach zbożowych.
Działania służb, o których opowiada Balazs, dotyczyć miały okresu, kiedy między Pałacem Prezydenckim a Kancelarią Premiera stosunki były bardzo napięte. Balazs zasugerował, że za intrygą przeciwko niemu mógł stać ówczesny premier Leszek Miller, któremu miało zależeć na osłabieniu pozycji prezydenta. Według b. ministra rolnictwa, poprzez "uderzenie w niego chciano uderzyć w prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, krytykującego wtedy gabinet Millera".
Ewentualny udział służb specjalnych w akcji przeciwko b. ministrowi rolnictwa wyjaśnia od 2004 roku Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze. Jak powiedział "Newsweekowi" szef jeleniogórskiej prokuratury okręgowej Wojciech Przeździęg, "doniesienie okazało się na tyle uprawdopodobnione, że wszczęliśmy śledztwo". Według prokuratury trwa weryfikacja informacji, wiele wątków się potwierdza, niektóre są jeszcze do wyjaśnienia.
Według Balazsa, jeśli nielegalne działanie służb specjalnych przeciwko niemu się potwierdzi, "będzie to największa afera ostatnich 15 lat". Zatrzymanie prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego to będzie nic w porównaniu z akcją przeciwko mnie - ocenił.
Zdaniem Balazsa, do działań służb specjalnych przeciwko niemu mogło dojść jedynie przy "wsparciu i akceptacji" najwyższych władz państwowych. Służby specjalne musiały mieć parasol ochronny u najważniejszych ludzi w państwie - zaznaczył.
B. minister podkreślił jednak w oświadczeniu przesłanym, że na razie nie może przedstawić jednoznacznych dowodów, "że za nielegalne działania służb państwowych odpowiada osobiście były premier Leszek Miller. To ma wyjaśnić śledztwo, choć skala i siła prowadzonych prowokacji oraz prób wymuszenia zeznań mnie obciążających świadczy o mocnej inspiracji politycznej" - napisał.
Balazs wyraził też oburzenie, że "organa demokratycznego państwa zostały zaangażowane w nagonkę polityczną", której celem był nie tylko on, ale także prawdopodobnie prezydent.