Kto się nie boi polskiej wołowiny
Komisarze Unii Europejskiej zadeklarowali w
poniedziałek, że nie mają problemu z jedzeniem polskiej
wołowiny, jeżeli Polska faktycznie traktuje poważnie unijne
zalecenia dotyczące bezpieczeństwa żywności, w tym walki z BSE.
Równocześnie rzeczniczka Komisji Europejskiej przyznała, że część spośród 400 polskich zakładów mięsnych, które wystąpiły o okresy przejściowe na dłuższe dostosowanie do norm unijnych, musi poprawić plany dostosowawcze przesłane w marcu do Brukseli.
Jedzenie polskiego steku nie jest to dla mnie problemem. Byłem w Polsce i jadłem polskie mięso. Ważną kwestią jest pełne dostosowanie do unijnych przepisów o bezpieczeństwie żywności i egzekwowanie ich w Polsce - powiedział komisarz ds. ochrony zdrowia i konsumentów David Byrne.
Jestem pewien, że tak będzie. Ale dyskusje trwają, żeby zapewnić, że wszystko, co musi być zrobione, zostało zrobione - dodał irlandzki komisarz UE na konferencji prasowej poświęconej bezpieczeństwo żywności w Unii.
Mięso z zakładów, które spełnią unijne standardy, będzie w swobodnej sprzedaży na rynku unijnym. Mogą być okresy przejściowe, o które zabiegają polskie władze dla tych zakładów, które nie osiągnęły jeszcze tych standardów, ale zamierzają je osiągnąć dzięki nowym inwestycjom. Do końca okresu przejściowego produkty z tych zakładów pozostaną w obiegu wyłącznie w Polsce, ale nie w obecnych państwach Unii - wyjaśnił Byrne.
Zapytany o gotowość jedzenia polskiej wołowiny, komisarz ds. rolnictwa, Austriak Franz Fischler, wydawał się ostrożniejszy: Jeżeli to, co zostało zagwarantowane - że będą oddzielane tzw. materiały ryzyka i że zwierzęta powyżej 30 miesiąca życia będą testowane - jest w Polsce traktowane poważnie, nie mam najmniejszych trudności z jedzeniem polskiego steku. Chociaż wolałbym stek ze zwierzęcia młodszego niż 30 miesięcy - dodał. (mp)