Szukają szefa MON. Tusk i Duda jednym głosem

Władysław Kosiniak-Kamysz, Cezary Tomczyk, Adam Szłapka - to potencjalne nazwiska polityków przymierzanych do objęcia teki ministra obrony narodowej. Wiemy, kto jest kandydatem "realnym", a kto jedynie "medialnym". Lista nie jest zamknięta, wiadomo też, w jakiej kwestii zgadzają się Donald Tusk i Andrzej Duda.

Szukają szefa MON. Tusk i Duda jednym głosem
Szukają szefa MON. Tusk i Duda jednym głosem
Źródło zdjęć: © East News
Michał Wróblewski

Wszystkich łączy jedno: są młodzi i - jak mówią ich współpracownicy - piekielnie ambitni. A MON - jak podkreślają nasi rozmówcy z opozycji - dla wielu jest szczytem politycznej kariery. Lub jednym z kluczowych jej etapów na drodze do najwyższych stanowisk w państwie.

- To polityczny Mount Everest. Wielka odpowiedzialność, ogromny budżet, estyma, kontakty za granicą. Kto by nie chciał tego wziąć? - pyta retorycznie jeden z rozmówców z opozycji.

Duda i Tusk jednym głosem

Kto będzie nowym ministrem obrony narodowej w rządzie Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy? To jedno z najciekawszych pytań dotyczących personaliów w tworzonej koalicji.

Według informacji Wirtualnej Polski zarówno prezydent Andrzej Duda, jak i Donald Tusk mają w tej sprawie to samo zdanie: nie może nim być generał. Powód? Obaj politycy chcą, by nadzór nad armią pozostał cywilny. I żeby na czele MON stał polityk.

Dlatego też ministerstwa nie objąłby wymieniany przez niektóre media gen. Mirosław Różański, senator Polski 2050.

Kto zatem mógłby przejąć MON? Źródła WP z opozycji wskazują: - To powinien być ktoś młodszy. Ktoś, to będzie kontrastem dla Mariusza Błaszczaka i Antoniego Macierewicza. I który przychodzi do MON z "czystym kontem". Kto wzbudzi zaufanie wojskowych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Niewylewni liderzy

Na początku zastrzeżenie: liderzy Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy dopiero zaczęli rozmowy o wspólnym koalicyjnym programie i osobach, które będą "kandydatami na kandydatów" do nowego rządu.

Giełda nazwisk w kontekście obsady kolejnych ministerstw ruszyła tuż po wyborach parlamentarnych, ale - jak słyszymy od źródeł z partii (jeszcze) opozycyjnych - nie należy przywiązywać się do żadnego z nich.

- Ta giełda staje się toksyczna, robi się magiel. Wiele nazwisk jest do niego wrzucanych przez osoby, które część osób chcą "spalić", a część polityków podrzuca mediom informacje na zasadzie: "coś tam słyszałem" albo "wydaje mi się". Dzisiaj nic nie jest pewne i żaden polityk nie jest przypisany do konkretnego resortu - mówi nam polityk Koalicji Obywatelskiej z Zarządu Krajowego PO.

Inny dodaje: - Prawdę znają tylko liderzy. To Tusk, Kosiniak-Kamysz, Hołownia i Czarzasty ustalają, kto weźmie który resort. Z tego, co wiem, nie są w tym temacie zbyt wylewni. I wciąż rozmawiają, zastanawiają się nad najlepszymi opcjami.

Kwestia zaufania

Według informacji Wirtualnej Polski jednym z kluczowych tematów dotyczących personaliów jest kwestia "obsadzenia" funkcji ministra obrony narodowej. - Kierownictwo resortu w praktyce będzie musiało znaleźć akcept Pałacu Prezydenckiego. Oczywiście miękki i nieoficjalny, bo ostatecznie to szef rządu decyduje, kto będzie ministrem. Ale nie zamierza iść, nomen omen, na wojnę z Dudą (który jest Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych - red.). Szefem MON będzie człowiek, do którego zaufanie będzie miał zarówno premier Tusk, jak i prezydent - zdradza nasze źródło z opozycji.

Jak usłyszeliśmy, prawdopodobne jest, że ministrem obrony narodowej zostanie Władysław Kosiniak-Kamysz. To właśnie lider PSL jest jednym z nielicznych polityków obecnej opozycji, z którym - po ludzku - lubi rozmawiać i którego ceni Andrzej Duda, a jednocześnie jest człowiekiem, do którego duże zaufanie ma Donald Tusk.

O Kosiniaku-Kamyszu jako o możliwym kandydacie na szefa MON pisała wcześniej "Gazeta Wyborcza". Twierdziła, że były minister w rządzie PO-PSL mógłby otrzymać nawet tekę wicepremiera. W otoczeniu Kosiniaka potwierdziliśmy: powierzenie mu resortu obrony jest możliwe.

Z tego, co udało nam się ustalić, takie rozwiązanie popiera Polska 2050 Szymona Hołowni. Jeden z polityków PSL przekazał nam nieoficjalnie, że oporu nie stawiałaby również Koalicja Obywatelska. Czy na pewno?

Młodzi mają ambicje

Zdaniem rozmówców Wirtualnej Polski co najmniej kilku polityków KO byłoby chętnych do objęcia resortu obrony. W kuluarach mówi się m.in. o możliwym powrocie do rządu wiceszefa PO Tomasza Siemoniaka (szefa MON w latach 2011-2015). Polityk rozmów o personaliach - podobnie jak inni przedstawiciele Platformy Obywatelskiej - unika. Wirtualnej Polsce przekazał, że nie zna szczegółów rozmów koalicyjnych.

To samo przekazał nam Cezary Tomczyk, kolejny wiceprzewodniczący PO, który może być potencjalnym kandydatem na ministra obrony. Od znajomych byłego rzecznika rządu premier Ewy Kopacz usłyszeliśmy, że Tomczykowi od dawna marzył się ten resort, choć nigdy o niego nie zabiegał. Po prostu: Tomczyk jest specem od wojska, przez lata alarmował o nieprawidłowościach w zarządzaniu MON-em przez Antoniego Macierewicza, od kilku kadencji działa w sejmowej komisji obrony, był członkiem "gabinetu cieni" Platformy jako potencjalny zastępca ministra obrony. Naturalne więc, że jego nazwisko pojawia się w kuluarach.

Ale to nie wszystko. Jak pisał niedawno Onet, "zanosi się na sensacyjne nominacje ministerialne dla młodych polityków oraz nie mniej sensacyjne powroty do rządu dawnych ministrów Donalda Tuska". Czy "sensacyjna zmiana" miałaby dotyczyć MON? Portal twierdzi, że Donald Tusk chciałby, by ministrem obrony został Adam Szłapka. Lider Nowoczesnej miał nawet otrzymać ofertę w tej sprawie.

Szkopuł w tym, że 39-letni polityk - jak usłyszeliśmy - nic o tym nie wiedział. A dowiedział się dopiero z tekstu Onetu. On sam, jak się dowiedzieliśmy, nie zabiega o tę funkcję.

Szłapka w poprzednich kadencjach pracował m.in. w komisjach ds. służb specjalnych oraz spraw zagranicznych. Tusk go ceni, więc prawdopodobne jest, że będzie w rządzie. Ale akurat nie jako szef MON.

Rozmowy między liderami przyszłej koalicji rządzącej trwają. - Priorytetem w tej chwili są kwestie programowe i napisane umowy koalicyjnej. Na nazwiska przyjdzie czas - mówi nam osoba z otoczenia Donalda Tuska.

Polityk KO dodaje: - Nie dziwi mnie, że nikt nie chce podawać nazwisk przymierzanych do konkretnych stanowisk, bo na tym etapie to prowadzi tylko do konfliktów i zagęszcza atmosferę. Skąd temat sporów o stołek marszałka Sejmu? Stąd, że ktoś nie umiał się powstrzymać z ujawnieniem swoich ambicji (chodzi o Szymona Hołownię - przyp. red.). KO nie będzie grać w tę grę.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1652)