Kto najlepiej zareagował na kryzys?
Przekuć słabość w siłę; zacofanie potraktować jako rezerwę i potencjalne źródło energii; naruszyć stagnacyjną równowagę, aby wymusić kreatywną samoorganizację. To tylko niektóre z zaleceń chińskiej sztuki walki. Chińska strategia wobec obecnego kryzysu to próba zastosowania ich w praktyce. Giełdy w Chinach spadły o ok. 66%, bo aż 40% chińskiego PKB to eksport – głównie do USA. I dlatego Chińczycy postanowili wykorzystać kryzys dla radykalnego przeorientowania gospodarki na rozwój poprzez popyt wewnętrzny.
Temu właśnie ma służyć ogłoszona kilka dni temu reforma dotycząca praw własności do ziemi, blokowana dotychczas przez lokalną nomenklaturę partyjną. To jeszcze nie jest pełna prywatyzacja, ale – z jednej strony – możliwość obrotu, poprzez aukcje, wieloletnimi (i gwarantowanymi) prawami użytkowania ziemi. I – po drugie – uznanie owych praw za podstawę zdolności kredytowych. A chodzi o 730 milionów nowych, potencjalnych klientów banków. Równocześnie podniesiono też ceny zboża, aby zwiększyć opłacalność i przyspieszyć formowanie kapitału na lokalnych rynkach. To przeorientowanie gospodarki, poprzez naruszenie dotychczasowej równowagi i stworzenie warunków samoorganizacji i samoregulacji poprzez rynek, stanowi – paradoksalnie – najbardziej liberalną reakcję na kryzys finansowy. Reakcja ta silnie kontrastuje z oświeceniowym konstruktywizmem i nawoływaniem do etatystycznej kontroli w wydaniu prezydenta Sarkozy’ego, który stwierdził, że „samoregulacja się skończyła” i czas na powrót państwa.
Reakcja USA znajduje się pomiędzy tymi skrajnościami. Dokonano wprawdzie (wzorem Szwecji z 1992 roku i Japonii końca lat 90.) przejściowego przejęcia przez skarb państwa części udziałów w bankach. Ale pamiętajmy, że w Japonii banki odkupiły już z powrotem 70% owych udziałów, a – przejściowa – kontrola państwa nad znacznymi strumieniami kapitału (i decyzjami) pozwoliła Japonii na skok technologiczny (nanotechnologie). Podobnie ma być w USA. A o regulacji rynków finansowych mówi się w Ameryce w jednym tylko wymiarze: chodzi o zamknięcie luki między skalą operacji wirtualnych (shorty itp.) a realnymi zasobami (tzw. „płynnością”). Np. w wypadku Goldman Sachsa była to relacja 1 biliona wirtualnych operacji do 43 miliardów zasobów realnych. Redukcja tej luki, poprzez nadzór finansowy 25 x jak wyżej do – powiedzmy - 5 x, znacznie zmniejszy ryzyko.
Jeżeli Unia Europejska pójdzie w kierunku etatyzmu, rezygnując z samoregulacji (na którą stawiają Chiny) i – wolności gospodarczej – to przegra. I tu zresztą obserwujemy kolejny paradoks: w Europie najbardziej liberalną strategię przyjęła Hiszpania „różowego” Zapatero. Okazało się, że wcześniejsza praktyka jego rządu, pilnującego, aby fundusze emerytalne miały status „środków publicznych”, a także – dbanie o banki z kapitałem krajowym, dziś procentuje, bo nie ma wywozu kapitału i transmisji kryzysu z zewnątrz.
Jeszcze przed nami dwa testy. Czy nie będzie prób ucieczki przed recesją w zbrojenia (w przeszłości oznaczało to zawsze wojnę) i czy nie pojawią się polityczne reakcje protofaszystowskie i lewackie. I – dla nas najważniejsze – czy nie rozpadnie się UE!
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski