Kto najlepiej zareagował na kryzys?
Przekuć słabość w siłę; zacofanie potraktować jako rezerwę i potencjalne źródło energii; naruszyć stagnacyjną równowagę, aby wymusić kreatywną samoorganizację. To tylko niektóre z zaleceń chińskiej sztuki walki. Chińska strategia wobec obecnego kryzysu to próba zastosowania ich w praktyce. Giełdy w Chinach spadły o ok. 66%, bo aż 40% chińskiego PKB to eksport – głównie do USA. I dlatego Chińczycy postanowili wykorzystać kryzys dla radykalnego przeorientowania gospodarki na rozwój poprzez popyt wewnętrzny.
23.10.2008 | aktual.: 23.10.2008 06:47
Temu właśnie ma służyć ogłoszona kilka dni temu reforma dotycząca praw własności do ziemi, blokowana dotychczas przez lokalną nomenklaturę partyjną. To jeszcze nie jest pełna prywatyzacja, ale – z jednej strony – możliwość obrotu, poprzez aukcje, wieloletnimi (i gwarantowanymi) prawami użytkowania ziemi. I – po drugie – uznanie owych praw za podstawę zdolności kredytowych. A chodzi o 730 milionów nowych, potencjalnych klientów banków. Równocześnie podniesiono też ceny zboża, aby zwiększyć opłacalność i przyspieszyć formowanie kapitału na lokalnych rynkach. To przeorientowanie gospodarki, poprzez naruszenie dotychczasowej równowagi i stworzenie warunków samoorganizacji i samoregulacji poprzez rynek, stanowi – paradoksalnie – najbardziej liberalną reakcję na kryzys finansowy. Reakcja ta silnie kontrastuje z oświeceniowym konstruktywizmem i nawoływaniem do etatystycznej kontroli w wydaniu prezydenta Sarkozy’ego, który stwierdził, że „samoregulacja się skończyła” i czas na powrót państwa.
Reakcja USA znajduje się pomiędzy tymi skrajnościami. Dokonano wprawdzie (wzorem Szwecji z 1992 roku i Japonii końca lat 90.) przejściowego przejęcia przez skarb państwa części udziałów w bankach. Ale pamiętajmy, że w Japonii banki odkupiły już z powrotem 70% owych udziałów, a – przejściowa – kontrola państwa nad znacznymi strumieniami kapitału (i decyzjami) pozwoliła Japonii na skok technologiczny (nanotechnologie). Podobnie ma być w USA. A o regulacji rynków finansowych mówi się w Ameryce w jednym tylko wymiarze: chodzi o zamknięcie luki między skalą operacji wirtualnych (shorty itp.) a realnymi zasobami (tzw. „płynnością”). Np. w wypadku Goldman Sachsa była to relacja 1 biliona wirtualnych operacji do 43 miliardów zasobów realnych. Redukcja tej luki, poprzez nadzór finansowy 25 x jak wyżej do – powiedzmy - 5 x, znacznie zmniejszy ryzyko.
Jeżeli Unia Europejska pójdzie w kierunku etatyzmu, rezygnując z samoregulacji (na którą stawiają Chiny) i – wolności gospodarczej – to przegra. I tu zresztą obserwujemy kolejny paradoks: w Europie najbardziej liberalną strategię przyjęła Hiszpania „różowego” Zapatero. Okazało się, że wcześniejsza praktyka jego rządu, pilnującego, aby fundusze emerytalne miały status „środków publicznych”, a także – dbanie o banki z kapitałem krajowym, dziś procentuje, bo nie ma wywozu kapitału i transmisji kryzysu z zewnątrz.
Jeszcze przed nami dwa testy. Czy nie będzie prób ucieczki przed recesją w zbrojenia (w przeszłości oznaczało to zawsze wojnę) i czy nie pojawią się polityczne reakcje protofaszystowskie i lewackie. I – dla nas najważniejsze – czy nie rozpadnie się UE!
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski