ŚwiatKsiężna Kate wkrótce urodzi potomka. Brytyjczycy oszaleli

Księżna Kate wkrótce urodzi potomka. Brytyjczycy oszaleli

Hukną korki, poleje się szampan. Brytyjczycy odliczają dni do narodzin następcy królewskiego tronu. A handlowcy zacierają ręce. Według prognoz, w związku z tym wydarzeniem mieszkańcy Wysp wydadzą niemal ćwierć miliarda funtów.

Księżna Kate wkrótce urodzi potomka. Brytyjczycy oszaleli
Źródło zdjęć: © AFP | Karim Sahib

Niezwykły dar z Polski dla księżnej Kate: zobacz zdjęcia

Napięcie rośnie, media podgrzewają atmosferę. I trafiają na podatny grunt. Bo Brytyjczycy kochają takie fety. W ubiegłym roku przez kilka dni hucznie obchodzono jubileusz 60-lecia objęcia tronu przez królową Elżbietę II, a dwa lata temu – ślub księcia Williama i Kate Middleton. Teraz para spodziewa się potomstwa. Sklepy zalewają najróżniejsze pamiątki, trwają spekulacje na temat płci dziecka. Bo cały czas nie wiadomo, czy będzie to dziewczynka czy chłopiec – zagadka zostanie rozwiązana dopiero w dniu porodu.

"Pójdę do pubu i wypiję za zdrowie"

Rodzina królewska nie sprawuje władzy w państwie, a na jej utrzymanie idą miliony funtów. Skąd więc to uwielbienie, jakim cieszy się w społeczeństwie?

– Sam nie wiem, to chyba kwestia tradycji. Ale nie ukrywam, że mnie osobiście trochę to irytuje. Mamy kryzys, ludzie tracą pracę, ledwo wiążą koniec z końcem. I właśnie takimi, realnymi problemami, powinniśmy się zajmować. A na okrągło słyszymy o tym, co powiedziała Kate, z kim spotkał się William, czy spekulacje na temat tego, jakie imię będzie miało ich dziecko. Tylko jakie to ma przełożenie na nasze codzienne życie? – pyta przedsiębiorca budowlany Tom Potter. Jednak, jak przyznaje, i jemu udziela się ta atmosfera. – Jasne, pójdę do pubu i wypiję za zdrowie następcy tronu. To jest tak, jak z meczami piłkarskimi – chociaż nie jestem wielkim fanem futbolu, to kiedy grają o najwyższe stawki oglądam transmisje.

Dbając o wpływy i wizerunek

Inny pogląd na temat znaczenia i pozycji rodziny królewskiej ma autorka książek historycznych, w tym biografii słynnych Brytyjczyków, Celia Lee. Jak zaznacza, są one ciągle duże. – Zauważmy, że każdy członek monarszej familii działa społecznie, wszyscy są albo patronami, albo prezydentami różnych organizacji charytatywnych, dzięki czemu łatwiej im pozyskiwać dotacje na swoją działalność. Co więcej, królowa jest wizytówką Wielkiej Brytanii, a Buckingham Palace jedną z największych atrakcji w Europie, przyciągającą miliony turystów. Do tego dochodzą muzea, rezydencje, pamiątki… To wszystko przekłada się na wpływy finansowe i ogólny wizerunek państwa – mówi Celia Lee, podkreślając, że zainteresowanie życiem znanych osób to znak czasu. – Dodatkowo rodzinę królewską ludzie traktują jak bliską sobie, dlatego cieszą się jej szczęściem – ślubem, rocznicą czy narodzinami dziecka. Kiedyś synonimem dobroci, takiej swoistej matki narodu, była księżna Diana, a teraz kogoś takiego chcą widzieć w księżnej Kate – dodaje
pisarka.

Znacznie lepsi niż politycy

Chcą widzieć i widzą. Sama Kate doskonale zdaje sobie z tego sprawę i nie odżegnuje się od tej roli. Wręcz przeciwnie. Nieprzypadkowo poród odbędzie się w szpitalu St Mary’s, w dzielnicy Paddington – tym samym, w którym na świat przyszli dwaj synowie Diany. Mimo zaawansowanej ciąży, żona księcia Williama ma mocno napięty grafik, uczestnicząc w różnych spotkaniach i uroczystościach.

– Już nie mogę się doczekać tych narodzin, to wielkie wydarzenie. Książę i księżna są cudowni, z pewnością ich dziecko też będzie jedyne w swoim rodzaju – mówi sprzedawczyni Rebbeca Guinn. A za co konkretnie ich podziwia? – Rozumieją ludzi, przebywają wśród nich, działają charytatywnie. Są dobrymi ambasadorami naszego kraju, znacznie lepszymi niż zawodowi politycy.

Rebbeca deklaruje, że przyjście na świat królewskiego potomka uczci grillem z przyjaciółmi. Podobne plany ma wielu Brytyjczyków. Według szacunków, w związku z tym wydarzeniem mieszkańcy Wysp wydadzą 243 milionów funtów – na imprezy, konsumpcję, pamiątki, gadżety…

Duma narodowa, statki na Tamizie

– Mieszkam tu już dziesięć lat, ale nie do końca rozumiem tę anglosaską mentalność. Chociaż jednej rzeczy nie można im odmówić – dumy narodowej – przyznaje informatyk Tomasz Marczak. – Ja mentalnie nie czuję tego typu uroczystości, ale przynajmniej coś się dzieje. W ubiegłym roku oglądałem wielką paradę łodzi i statków na Tamizie, a następnego dnia byłem w Hyde Parku, gdzie transmitowano wielki koncert muzyczny. Ludzie bawili się, tańczyli, śpiewali – a wszystko z okazji rocznicy objęcia władzy przez królową Elżbietę II. Było fajnie. Myślę, że teraz też w jakiś sposób uczczę narodziny królewskiego potomka.

Z Londynu dla WP.PL Piotr Gulbicki

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (48)