Księża z listy ks. Jankowskiego: nie byliśmy agentami
Ordynariusz włocławski bp Wiesław Mering i wikariusz generalny kurii gdańskiej ks. infułat dr Wiesław Lauer zaprzeczają, jakoby byli tajnymi współpracownikami SB. Ich nazwiska znalazły się na liście osób inwigilujących ks. Henryka Jankowskiego. Bp Mering, który przebywa za granicą, po powrocie zamierza spotkać się ks. Jankowskim.
21.09.2006 11:57
Znalazłem się nagle w sytuacji, w której muszę dowodzić, że nie jestem wielbłądem. Nigdy nie uczyniłem nikomu niczego złego, bo nigdy nie byłem donosicielem, ani współpracownikiem SB - powiedział bp Mering w Polskim Radiu Pomorza i Kujaw.
Podkreślił, że nigdy funkcjonariusze SB nie proponowali mu współpracy, nie podpisywał też żadnych oświadczeń w tej sprawie i nie pobierał pieniędzy.
Biskup włocławski przyznał, że rozmawiał z funkcjonariuszami SB ilekroć obierał paszport. Nie umiem powiedzieć, co o moich rozmowach zapisano w dokumentach. Ja nie miałem żadnych wiadomości, które byłyby ciekawe dla SB. To trzeba jasno i otwarcie powiedzieć - mówił biskup.
Zaznaczył, że w dawnych latach wiedział o zaangażowaniu ks. Jankowskiego w "Solidarność", ale niewiele potrafił o tym powiedzieć, gdyż nie interesował się polityką. W parafii św. Brygidy w Gdańsku - jak przyznał - bywał raz w roku, z reguły przy okazji odpustu, "aby okazać solidarność z jej proboszczem".
Bp Mering powiedział, że być może w jakiejś jego rozmowie z SB padło nazwisko ks. Jankowskiego. Nie miałem żadnego powodu, żeby o nim mówić źle. Nie byłem ani kompetentny, ani nigdy nie dzieliły nas jakieś niechęci, czy rodzaj zazdrości. To zupełnie mnie nie interesowało - podkreślił.
Kanclerz i rzecznik włocławskiej kurii ks. Andrzej Niemira poinformował, że bp Mering przebywa za granicą, a po powrocie zamierza spotkać się ks. Jankowskim.
"Kościół włocławski solidaryzuje się ze swoim pasterzem w obronie jego dobrego imienia i wspiera go modlitwą" - głosi m.in. komunikat zamieszczony na stronie internetowej włocławskiej kurii.
72-letni ks. Lauer powiedział, że jego zaskoczenie tą informacją jest tym większe, iż zawsze był "urzeczony" działalnością duszpasterską prałata Jankowskiego na rzecz "Solidarności".
Nigdy nie podpisywałem żadnej zgody na współpracę z SB, nie obierałem żadnego pseudonimu, nie przyjmowałem żadnych gratyfikacji, nigdy na nikogo nie donosiłem - oświadczył ks. Lauer.
Dodał, że pisemne oświadczenie o podobnej treści złożył już w połowie lipca tego roku na ręce ks. abpa Tadeusza Gocłowskiego. Była to odpowiedź na list pasterski metropolity gdańskiego do wiernych, w którym zaapelował on m.in do kapłanów, których "komunistyczny system usiłował wciągnąć w sieci swych matackich planów", aby przedstawili mu prawdę o tamtej przeszłości.
Wikariusz generalny kurii gdańskiej pytany, skąd zatem jego nazwisko znalazło się na liście agentów SB podanych prałatowi Jankowskiemu przez IPN, odpowiedział, że "ktoś chciał się wykazać i powołał się na mnie".
Ks. Lauer przyznał, że w latach PRL będąc wówczas kanclerzem kurii miał kontrakty z funkcjonariuszami SB. Wielu księży miało wtedy swoich stróżów ze służb. Ciągle nachodzili, a ponieważ starałem się być grzeczny, jakieś tam rozmowy były. Ale powtarzam, na nikogo nie donosiłem - podkreślił.
O tym, że bp Mering i ks. Lauer figuruje na odtajnionej liście agentów, którą otrzymał z IPN ks. Henryk Jankowski, poinformowały w środę Fakty TVN.
Prałat Jankowski podkreślił, że choć biskup Mering i ks. Lauer, są wymienieni jako agenci SB, to "trzeba jednak dokładnie powiedzieć, kim oni byli 25 lat temu". Biskup Mering był wówczas rektorem seminarium duchownego w Pelplinie. To wspaniały człowiek, nie wierzę, żeby mógł świadomie współpracować, SB musiała go w to wrobić. To, co zrobiła telewizja TVN, jest nieuczciwe - uważa prałat. Dodał, że sam zamierza w najbliższy wtorek ujawnić przeszłość obu duchownych.
Prałat Jankowski otrzymał w środę od IPN nazwiska 40 z 61 agentów rozpracowujących go podczas akcji "Zorza II" w 1987 r., związanej z pielgrzymką do Polski Jana Pawła II. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, sam nie ujawnił podczas konferencji prasowej żadnych agentów SB, z wyjątkiem byłej kucharki i jednego ze stoczniowców.