Ksiądz miał konto na portalu randkowym. "Pstrykał fotki na plebanii"
Ksiądz z parafii pod Raciborzem miał konto na portalu randkowym, gdzie poszukiwał osób obojga płci do spotkań bez zobowiązań - podaje "Fakt". Sprawę odkryli wierni. Duchowny początkowo próbował zaprzeczać, ale potem się przyznał. - Jest mi niezmiernie wstyd - mówił z ambony.
52-letni ks. Andrzej S. prowadził parafię w Łubowicach na Śląsku. Wszystko zmieniło się jednak w styczniu. Wyciekły bowiem zdjęcia z portalu randkowego i wszystko wskazywało na to, że należą one do księdza.
Jak opisuje "Fakt", duchowny posługiwał się pseudonim "Anderes". Niektóre z zamieszczonych przez niego zdjęć określono jako "prowokacyjne". W opisie napisał, że preferuje biseksualność, grę wstępną i realne spotkania - najlepiej u kogoś, bo sam nie ma lokum. Nie wykluczał spotkań "niekoniecznie we dwoje". Szukał osób do 50 lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pokrowsk upadnie jak Kurachowe? "Zajmie to tygodnie"
Duchownego zdradziły tatuaże oraz stroje, w których widziany był na siłowni. Do tego broda i charakterystyczne uszy.
- Jeszcze pstrykał sobie te wyuzdane fotki na plebanii. Rozpoznaliśmy charakterystyczne szczegóły. Wieś mała, kościół każdy zna w szczegółach. Nie było to pod ołtarzem, ale w jego włościach parafialnych. Jak on się Boga nie bał, żeby na golasa prężyć się w takich pozach - mówi "Faktowi" jeden z mieszkańców.
Ksiądz początkowo zaprzeczał
Rada parafialna zażądała od księdza wyjaśnień. Początkowo wszystkiemu zaprzeczył i żartował o tym z ambony. Parafianie pokazywali mu jednak kolejne zdjęcia, które wskazywały na to, że jest na nim duchowny. - Chciał jeszcze zrzucić winę na kogoś innego, ale chyba zrozumiał, że już nic nie wskóra. Brody i charakterystycznych uszu już się nie wyparł - mówi rozmówca "Faktu".
Tydzień później ksiądz po raz kolejny przemówił. - Jest mi niezmiernie wstyd. Przepraszam was, że zawiodłem wasze zaufanie. Zwłaszcza za to, że w ubiegłą niedzielę was okłamałem. Nie miałem też odwagi, żeby od razu powiedzieć prawdę i przyznać się - powiedział.
Duchowny opuścił parafię jeszcze tego samego dnia i oddał się do dyspozycji biskupa. Mieszka w jednym z domów diecezjalnych. Konto na portalu randkowym miał usunąć.
Czytaj więcej:
Źródło: "Fakt"