Społeczeństwo"Ksiądz Jankowski nie ma cech, aby być autorytetem"

"Ksiądz Jankowski nie ma cech, aby być autorytetem"

Kapelan Solidarności wpadł w sidła, które zastawiał na bezpiekę. To z pewnością niezwykle barwny życiorys polityczny. Tego mu nikt nie odbierze. Ale barwność nie wystarczy, żeby być autorytetem. Potrzebny jest inny zestaw cech. On ich nie ma - powiedział prof. Jan Żaryn, historyk, doradca prezesa IPN, w rozmowie z Anną Gwozdowską w "Polsce".

19.05.2009 | aktual.: 19.05.2009 08:15

Anna Gwozdowska: Według Grzegorza Majchrzaka, historyka IPN, ks. Jankowski był jednak kontaktem operacyjnym bezpieki o pseudonimach Delegat i Libella.

Czy ujawnienie działalności "Delegata" kończy opozycyjną legendę księdza?

- Miał w życiu wielkie chwile. Przeżywał także upadki. Nie da się tego ocenić tak linearnie. To z pewnością niezwykle barwny życiorys polityczny. Tego mu nikt nie odbierze. Ale barwność nie wystarczy, żeby być autorytetem. Potrzebny jest inny zestaw cech. On ich nie ma.

Prof. Jan Żaryn: Rzeczywiście nie ma już wątpliwości, że ks. Jankowski miał kontakty z SB. Bezpieka wykorzystywała je do rozpracowywania Solidarności i ewentualnego pogłębiania konfliktu między tzw. gwiazdozbiorem a Lechem Wałęsą, szczególnie w okresie poprzedzającym ogólnopolski zjazd "S" w Oliwie.

Jaką grę prowadził więc ks. Jankowski?

- Mógł przypuszczać, i miał ku temu pewne podstawy, że z punktu widzenia Kościoła i prymasa Stefana Wyszyńskiego w Solidarności, szczególnie wśród doradców Lecha Wałęsy, działali ludzie, którzy dla Kościoła nie byli w pełni wiarygodni. Chodziło o działaczy KOR-u z przeszłością antykatolicką. Z kolei wiarygodni doradcy, jak np. delegat prymasa Romuald Kukołowicz, byli odsuwani i marginalizowani w kierownictwie "S". Dlatego mógł dojść do wniosku, że należy poprzez bezpiekę szukać wspólnej płaszczyzny porozumienia z władzą . Polegałaby na odciągnięciu od Wałęsy ludzi, którzy z punktu widzenia Kościoła mogli Solidarności na dłuższą metę zaszkodzić, zbytnio ją radykalizując.

Czy ksiądz Jankowski mógł nie wiedzieć, że jest cennym źródłem informacji dla bezpieki?

- Esbecy potrafili z pewnością tak dezinformować swoich rozmówców, aby ci wierzyli, że bezpieka szuka porozumienia z Kościołem i "zdrowym" rdzeniem Solidarności. Umieli tak pokierować rozmową, żeby przekonać rozmówców, że mają wspólny cel. Sugerowali, że dla dobra Polski byłoby lepiej, aby odsunąć ekstremistów, takich jak np. Jacek Kuroń, od Wałęsy. Mówili, że układu jałtańskiego nie da się zmienić, dlatego za wszelką cenę nie wolno dopuścić do interwencji sowieckiej. Oczywiście takie rozmowy trwały miesiącami.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (148)