Ks. Isakowicz-Zaleski chce nadal prowadzić badania
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski zapowiedział, że zwróci się do metropolity krakowskiego kard.
Stanisława Dziwisza o zgodę na dalsze prowadzenie prac badawczych
dotyczących tajnych współpracowników SB w Kościele.
22.06.2006 | aktual.: 22.06.2006 10:52
Kardynał może zadecydować, że ktoś inny przejmie te materiały. Ja nie mam nic przeciwko temu, ale jeśli pozwoli mi kontynuować pracę, to będę kontynuował - powiedział ks. Isakowicz-Zaleski w Radiu Zet.
Dodał jednak, że jest mu trochę żal, ponieważ sprawy dotyczą jego pokolenia oraz osób, które zna.
31 maja ks. Isakowicz-Zaleski otrzymał od metropolity krakowskiego pisemny zakaz prowadzenia prac badawczych dot. tajnych współpracowników SB w Kościele. Była to reakcja kard. Dziwisza na zapowiedź ujawnienia przez księdza wyników pracy badawczej na temat antykościelnej działalności SB w Krakowie w latach 1980-89. Isakowicz-Zaleski twierdził, że z materiałów IPN dowiedział się o istnieniu w Kościele 28 tajnych współpracowników SB, z których siedmiu już nie żyje.
Dwa tygodnie później, 15 czerwca, kardynał Dziwisz w homilli wygłoszonej podczas procesji Bożego Ciała przeprosił w imieniu Kościoła Krakowskiego tych, którzy uważają, że zostali skrzywdzeni przez kapłanów współpracujących ze służbami bezpieczeństwa.
Na pytanie, co się jego zdaniem w tym czasie wydarzyło się, ks. Zaleski wyraził przypuszczenie, że zarówno prezydent Lech Kaczyński jak i kard. Dziwisz zapoznali się z dokumentami. "Całe nieporozumienie bierze się stąd, że nikt do tej pory ze strony Kościoła dokładnie nie czytał tych akt" - powiedział.
Odnosząc się do środowego spotkania z prezydentem, ks. Isakowicz- Zaleski powiedział, że rozmowa z Lechem Kaczyńskim była "trudna ale rzeczowa". Wyszedłem z absolutnym przekonaniem, że nie ma cienia wątpliwości, iż działania lustracyjne muszą być przeprowadzone - dodał.
Zdaniem duchownego, prezydent ma bardzo dużą wiedzę na temat współpracy księży ze służbami bezpieczeństwa, a wiedza ta dotyczy nie tylko spraw krakowskich, ale całej Polski.
Myślę, że prezydentowi chodziło tylko o to, aby dowiedzieć się u źródła, czyli osoby, która czytała i badała te akta, jaka to jest mniej więcej skala problemu - powiedział. Na pytanie czy pokazywał prezydentowi jakieś dokumenty, ks. Isakowicz-Zaleski odpowiedział, że nie.
Respektuję zakaz kardynała Dziwisza, w tym znaczeniu, że w ogóle nie ujawniam dokumentów, które posiadam, dlatego też żadnych kopii mi dałem prezydentowi - wyjaśnił.
Podkreślił, że podczas rozmowy z prezydentem był ostrożny w wypowiadaniu swoich osądów, ponieważ jego praca badawcza jest dopiero na wstępnym etapie.