Ks. Boniecki: wszystkiego rozumieć nie muszę
Powiedziałem "Trybunie", że nie rozumiem, dlaczego prymas nie wrócił z Argentyny na wieść o śmierci Papieża; wszystkiego rozumieć nie muszę - oświadczył redaktor
naczelny "Tygodnika Powszechnego" ks. Adam Boniecki. Dodał, że
tak, jak wiele innych osób, bardzo odczuł nieobecność prymasa.
05.04.2005 | aktual.: 05.04.2005 17:16
W poniedziałek "Trybuna" opublikowała wypowiedź Bonieckiego, że nie wie i nie rozumie, dlaczego prymas nie wrócił do Polski. Wieczorem po przylocie do kraju prymas Józef Glemp mówił, że wyjechał w obowiązkach duszpasterskich i wyprasza sobie sugestie "lichej gazety".
"Kiedy zadzwonił ktoś z redakcji "Trybuny" pytając mnie, dlaczego w godzinach konania i śmierci Papieża Ksiądz Prymas nie przerwał swej wizyty w Argentynie i nie wrócił do Polski, odpowiedziałem, że nie mogę tego komentować i, że odpowiedzi z pewnością udzieli Ksiądz Prymas. Na kolejne pytanie, czy rozumiem, dlaczego nie wrócił, powiedziałem, że nie, że nie rozumiem, bo rzeczywiście trudno mi to zrozumieć" - napisał Boniecki w oświadczeniu.
"Zapytany na koniec przez dziennikarkę "Trybuny", czy może to, co powiedziałem, wydrukować, wyraziłem zgodę. Przecież wszystkiego rozumieć nie muszę, a pozostaje faktem, że podobnie jak wiele innych osób bardzo odczułem brak obecności Księdza Prymasa w tym niezwykłym dla narodu momencie i chyba nie ma powodu, by tego odczucia się wypierać lub wstydzić" - wyjaśnił naczelny "Tygodnika Powszechnego".
Prymas Polski Józef Glemp przebywał w Argentynie, gdy pod koniec ubiegłego tygodnia z Watykanu nadeszły wiadomości o pogorszeniu stanu zdrowia Jana Pawła II. Prymas nie wrócił z Argentyny i w ostatnich chwilach życia Papieża nie było go ani w Polsce, ani w Watykanie.
Prymas przyleciał z Argentyny w poniedziałek wieczorem. Po przylocie powiedział dziennikarzom, że wypełniał obowiązek duszpasterskiej opieki nad emigracją i nie żałuje wyjazdu. Dodał, że wcześniejszy powrót z Argentyny nie był możliwy. Nie będzie mi żadna licha gazeta mówić, co ma robić prymas - skomentował publikację w "Trybunie". We wtorek rano w wypowiedzi dla radia zapewnił, że nie żałuje tych słów.