Ks. Boniecki: najważniejsze, że abp Wielgus żałuje
W oświadczeniu arcybiskupa
Wielgusa na temat jego kontaktów z SB najważniejszą rzeczą jest
stwierdzenie, że arcybiskup żałuje - uważa redaktor naczelny
"Tygodnika Powszechnego" ks. Adam Boniecki.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/abp-stanislaw-wielgus-przeprasza-6038691701671041g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/abp-stanislaw-wielgus-przeprasza-6038691701671041g )
Abp Stanisław Wielgus przeprasza
W piątkowym oświadczeniu abp Stanisław Wielgus napisał, że nie wykonał żadnego zadania wywiadowczego i nigdy nie wyrządził nikomu żadnej krzywdy swoimi czynami czy słowami.
Zdaniem ks. Bonieckiego, "w tym oświadczeniu najważniejszą rzeczą jest stwierdzenie, że arcybiskup żałuje, iż nawiązywał jakiekolwiek kontakty ze służbami, i że uważa, iż lepiej było nie wyjeżdżać, niż taką cenę płacić".
Było wielu ludzi, którzy płacili rozmaite ceny, żeby powiedzieć nie, nie wdając się w żadne takie gry i zabawy ze służbami. Myślę, że to jest istota tego oświadczenia: po prostu uznaje, że zrobił rzecz bardzo złą - podkreślił ks. Boniecki. Według redaktora naczelnego, "detale, co arcybiskup mówił, czy donosił na Wolną Europę, to jest już taka warstwa wtórna".
Nie zawsze chodziło o informacje. W przypadku księży chodziło o stworzenie poczucia zależności, rozdarcia wewnętrznego, zakłócenia poczucia wolności - i on się w to wdał. W tym oświadczeniu to uznaje i uważam, że to jest najważniejsze. Jakieś z tego wnioski arcybiskup pewnie wysnuje- uważa ks. Boniecki.
Wieczorem abp Wielgus wydał specjalną odezwę, w której wyznaje błąd popełniony przed laty, "tak jak wyznał go Ojcu Świętemu" i wyraża skruchę. "Samym faktem tego uwikłania (w związki z tajnymi służbami PRL - PAP) skrzywdziłem Kościół. Skrzywdziłem go ponownie kiedy w ostatnich dniach w obliczu rozgorączkowanej kampanii medialnej zaprzeczyłem faktom tej współpracy" - napisał abp Wielgus.
To bardzo piękna odezwa, ale niestety wymuszona przez niepodważalne dokumenty(...), trochę przez to traci- mówi w komentarzu ks. Boniecki.
Tak się zwykle dzieje, że gdy już dokumenty są przedstawione zainteresowanemu, to wtedy ze skruchą przyznaje się do tego, co dokumenty powiedziały. To zjawisko powszechne- powiedział redaktor naczelny "TP". Przyznanie się do winy jest bardzo późno i jednak wymuszone- podkreślił, dodając, że jako spowiednik nigdy nie mówi grzesznikowi, że jest za późno.
Według ks. Bonieckiego, "byłoby tragiczne, gdyby uporczywie, wbrew wszystkiemu abp Wielgus twierdził, że nie współpracował".