Ks. Adam Boniecki otrzymał upomnienie od prowincjała. Jego redakcja czeka na konkretne zarzuty
Wieloletni redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" balansuje na krawędzi utraty dopiero co odzyskanego "przywileju" wypowiedzi w mediach. Prowincjał zakonu marianów właśnie udzielił mu upomnienia. W obronie wypowiedzi duchownego stanęła jego redakcja. "Nie znaleźliśmy tam niczego, czego nie powiedziałby wcześniej i co mówi wciąż na naszych łamach, rzecz jasna zgodnie z Ewangelią" - czytamy w komunikacie "TP"
"Niestety, podobnie jak w wydanym sześć lat temu przez poprzedniego prowincjała zakazie występowania w mediach dla naszego redaktora seniora, tak i w przypadku tego napomnienia brakuje konkretnych zarzutów" - czytamy w komunikacie redakcji "Tygodnika Powszechnego".
Jej członkowie uznali, że udzielone ks. Adamowi Bonieckiemu upomnienie jest zaskakujące. "Trudno nam więc odgadnąć, co w ciągu czterech miesięcy obecności naszego redaktora seniora w innych niż 'Tygodnik Powszechny' mediach tak zgorszyło prowincjała Księży Marianów. Nie znaleźliśmy tam niczego, czego nie powiedziałby wcześniej i co mówi wciąż na naszych łamach, rzecz jasna zgodnie z Ewangelią" - dodają.
Po decyzji o przywróceniu duchownemu przywileju wypowiedzi w mediach, ks. Adam Boniecki nie zmienił swoich poglądów ani na jotę. Chociaż wcześniej postępował zgodnie z nakazami zakonu, w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" przyznał, że nie uważa swoich słów m.in. o Nergalu za istotne wykroczenie i wyraził zaniepokojenie sytuacją sądownictwa w kraju.
W emocjonalnej wypowiedzi dotyczącej samospalenia Piotra Szczęsnego. duchowny stwierdził, że "To jest desperacki krok człowieka, który kocha Polskę, któremu nie było wszystko jedno. Jego krzyk zwraca uwagę, że ci, którzy dziś protestują, krytykują i zabierają głos, to nie są jacyś cyniczni gracze o władzę, ale ludzie, którym naprawdę, do cholery, zależy na ich kraju".
Ks. Boniecki w 2011 r. przestał wypowiadać się mediach poza "Tygodnikiem Powszechnym". Powodem ograniczenia publicznej działalności księdza był zakaz, który wydał ówczesny prowincjał zakonu marianów, uznawany w kościelnej nomenklaturze jako utrata przywileju.
Prowincjałowi, jak również części społeczeństwa, nie spodobały się słowa duchownego dotyczące obecności krzyża w Sejmie i bagatelizowanie wypowiedzi i antykościelnych działań Nergala - Adama Darskiego, muzyka zespołu Behemoth.
Nowy prowincjał wydał zgodę
Ale w tym roku prowincjał zgromadzenia, do którego przynależy ks. Boniecki, się zmienił. Duchowny postanowił poprosić o przywrócenie mu możliwości wypowiadania się w mediach. "Powodem udzielenia byłemu Redaktorowi Naczelnemu Tygodnika Powszechnego pozwolenia na zabieranie głosu szerzej, aniżeli tylko na łamach pisma, któremu poświęcił niemal całe swoje życie, była jego trzykrotna interwencja z prośbą o zniesienie zakazu korzystania z tego przywileju [...]" - tłumaczy rzecznik zakonu marianów w najnowszym komunikacie opublikowanym w internecie.
- Ksiądz Adam Boniecki uzyskał zgodę przełożonego na udzielanie wypowiedzi w mediach. Na możliwość wypowiedzi potrzeba zgody przełożonych. Bez takiej zgody każdy kapłan ma zakaz wystąpień. Trzeba najpierw o to poprosić, bo to przywilej. O przywileje się prosi - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską ks. Piotr Kieniewicz, rzecznik prasowy Kurii Prowincjalnej.
Czy teraz zgoda może zostać cofnięta? Rzecznik Prowincji Polskiej Zgromadzenia Księży Marianów poinformował w komunikacie, że ks. Boniecki otrzymał od swojego prowincjała upomnienie. "Analiza treści wypowiedzi ks. Bonieckiego i reakcji na nie, pokazują, że stają się one źródłem kolejnych rozdarć i moralnych niepewności wśród wiernych Kościoła Katolickiego" - czytamy w piśmie podpisanym przez ks. Kieniewicza.
Ks. Bonieckiego wezwano "raz jeszcze do bezwzględnego zachowania przewidzianych przez prawo norm regulujących udział i zaangażowanie duchownych w świecie mediów". Prowincjał uznał, że duchowny naruszył normy ustanowione przez Konferencję Episkopatu Polski.
Wśród tych, które podkreślono w komunikacie, są m.in." roztropność" i "odpowiedzialność za wypowiedziane słowo, troska o umiłowanie prawdy i owocny przekaz ewangelicznego orędzia", a także głoszenie "nauki Chrystusa, a nie własnych opinii", gdy chodzi o sprawy nauki katolickiej lub obyczajów.