Ks. Adam Boniecki: jeśli któregoś dnia wygramy...
"Postawimy przed trybunałami tych, którzy nasz kraj doprowadzili do obecnego stanu, i na nic się nie zda ich propaganda sukcesu. (...) Jeżeli któregoś dnia wygramy i władza spocznie w naszych chrześcijańskich rękach, rozpocznie się era szczęśliwości" - pisze w "Tygodniku Powszechnym" ks. Adam Boniecki.
08.08.2012 | aktual.: 08.08.2012 11:14
Jak podkreśla ks. Adam Boniecki, to w chrześcijaństwie leży siła i nadzieja na przyszłość. "To my byliśmy przedmurzem chrześcijaństwa, my obaliliśmy bezbożny komunizm, my daliśmy światu największego w historii papieża, my, Polacy-katolicy, nie kto inny!" - czytamy.
Przy czym zwraca uwagę, że "jesteśmy narodem wybranym, więc łatwo nie będzie; szatan naciera na nas ze wszystkich stron". Ks. Boniecki postuluje też poważne zmiany. "Zmienimy Konstytucję" - deklaruje i zaznacza, że do sejmu i senatu będą mogli kandydować tylko prawdziwi Polacy i prawdziwi katolicy. Wyjaśnia, że "tak będzie sprawiedliwie, bo żeby reprezentować naród od tysiąca lat katolicki, trzeba samemu być katolikiem (prawdziwym)".
Ks. Boniecki pisze m.in. o zmianach w mediach. Jak zaznacza, "zadbamy, żeby w Polsce wszystkie media były polskie, nasze, a nie tylko polskojęzyczne. Postaramy się media upaństwowić i ochrzcić, zamknąć wrogie Kościołowi i Ojczyźnie".
"Moralności będą więc bronić surowe prawa. Zero tolerancji dla występku!" - pisze ks. Boniecki i zaznacza, że przed trybunałem zostaną postawieni ci, którzy "nasz kraj doprowadzili do obecnego stanu, i na nic się nie zda ich propaganda sukcesu". "Zweryfikujemy też prawo do polskiego obywatelstwa. Obywatelami tego kraju powinni być prawdziwi Polacy-katolicy" - zaznacza.
Na koniec ks. Boniecki puentuje: "Drodzy Bracia i Siostry w wierze, o takie mniej więcej marzenia – dążenia jesteśmy podejrzewani. Jeśli jednak nawet w maleńkim procencie się w nich odnajdujecie, to ostrzegam: w ten sposób Królestwa Bożego się nie zbuduje. Jeśli prawda nie pociągnie siłą samej prawdy, nic z tego nie będzie, albo będzie, ale wprost przeciwnie".