"Krzyż przewiózł dostawczak cichaczem"; "To nieprawda"
Krzyż, o który toczyła się długa batalia pod Pałacem Prezydenckim, około godz. 10.00 został przeniesiony do kościoła św. Anny. - Krzyż umieszczono w kaplicy loretańskiej - powiedział rektor świątyni ks. Jacek Siekierski. O godz. 13 obrońcy krzyża zebrali się przed Pałacem Prezydenckim. Większa grupa zbierze się o 17 – Rozpoczniemy akcję sprzeciwu w związku z przeniesieniem krzyża do kościoła św Anny. Zabierzemy megafony i wygłosimy nasze postulaty – zapowiada Dariusz Wernicki ze Stołecznej Inicjatywy Obrońców Krzyża.
10.11.2010 | aktual.: 10.11.2010 15:31
Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, obrońcy będą mówić m.in. o tym, że księża popełniają błąd przyłączając się do akcji przeniesienia krzyża, do której w ogóle nie powinno dość. Również o tym, że krzyż powinien pozostać przed Pałacem Prezydenckim. - Taka była prośba ze strony społeczeństwa, żeby postawić w tym miejscu postawić pomnik, a nie przenosić krzyż i zacierać ślady pamięci o tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem – mówi Wernicki.
Zapowiada, że obrońcy krzyża zamierzają trwać przed Pałacem do czasu rozmowy z prezydentem Komorowskim i zapewnień z jego strony, że w tym miejscu stanie pomnik. – Niech to trwa nawet rok. Na pewno będziemy stali i przygotowywali akcje protestacyjne. Również przeciwko temu, że zaciera się ślady ws. wyjaśnienia przyczyn tragedii smoleńskiej – mówi Wernicki.
Wernicki jest oburzony decyzją Komorowskiego o przeniesieniu krzyża. Jego zdaniem Komorowski celowo prowokuje społeczeństwo do wystąpień publicznych. - Ale my nie będziemy w nikogo rzucać kamieniami – zapowiada. Dodaje, że „ krzyż przewieziono cichaczem we wtorek w godzinach południowych”. - Był samochód dostawczy, więc niech nie mówią, że krzyż został przeniesiony – dodaje Wernicki.
- Krzyż będzie miał swoje miejsce w kaplicy loretańskiej. Tam, gdzie jest pomnik katyński, którego inicjatorem był także pan Stefan Melak, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem. Ten pomnik jest bardzo piękny - jest to wycięte drzewo, pod korzeniami drzewa są czaszki i teraz ten krzyż wpisze się bardzo pięknie w tę całą kompozycję, ponieważ brak jest pnia - powiedział ks. Jacek Siekierski.
Jak dodał, w jego odczuciu będzie to miejsce bardzo szczególne w kościele. - Środowisko akademickie bardzo cieszy się z tego, że ten krzyż będzie w naszym kościele - podkreślił ks. Siekierski.
Przeniesienie krzyża zakładała umowa, jaka została zawarta 21 lipca pomiędzy harcerzami, Kuria Metropolitalną Warszawską i Kancelarią Prezydenta. Krzyż przeniesiono ok. godz. 10 w obecności m.in. ks. Jacka Siekierskiego i Jacka Michałowskiego z kancelarii prezydenta. Harcerze nie byli obecni przy dzisiejszym przeniesieniu krzyża, ale pochwalają tę decyzję.
15 kwietnia - w czasie żałoby po katastrofie smoleńskiej - krzyż ustawili przed Pałacem harcerze. Umieszczenie krzyża w kościele św. Anny jest realizacją porozumienia pomiędzy Kancelarią, warszawską kurią, ZHP i ZHR, na mocy którego miał on właśnie tu trafić.
Ksiądz Siekierski powiedział, że przeniesienie krzyża odbyło się w całkowitym spokoju; rano zadzwonił do niego szef Kancelarii Prezydenta i zapytał, czy jesteśmy gotowi na przyjęcie krzyża. - Odpowiedziałem, że jesteśmy, studenci byli przygotowani - relacjonował.
Jak powiedział, krzyż będzie miał swoje miejsce w kaplicy loretańskiej, "tam gdzie jest pomnik katyński, którego inicjatorem był także pan Stefan Melak, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem". - Ten pomnik jest bardzo piękny; jest to wycięte drzewo, pod korzeniami drzewa są czaszki i teraz ten krzyż wpisze się bardzo pięknie w tę całą kompozycję, ponieważ brak jest pnia - powiedział ks. Siekierski.
Nad projektem połączenia pomnika i krzyża pracują studenci Akademii Sztuk Pięknych. W ocenie ks. Siekierskiego, "będzie to miejsce bardzo szczególne w kościele".
- Środowisko akademickie bardzo cieszy się z tego, że ten krzyż będzie w naszym kościele - zaznaczył. Dodał, że "z kościołów niczego się nie wyrzuca, a pomniki narażone są na różnego rodzaju zniszczenia", dlatego ten symbol pozostanie dla przyszłych pokoleń.
Kancelaria Prezydenta w komunikacie napisała, że przeniesienie krzyża z Pałacu Prezydenckiego do kościoła św. Anny "umożliwi w należytej powadze i skupieniu wspominanie tych, którzy zginęli w smoleńskiej katastrofie".
Poinformowano, że zgodnie z porozumieniem zawartym 21 lipca 2010 roku pomiędzy kurią metropolitalną warszawską, duszpasterstwem akademickim kościoła św. Anny, Związkiem Harcerstwa Polskiego i Związkiem Harcerstwa Rzeczypospolitej oraz Kancelarią Prezydenta, "krzyż znajdujący się w kaplicy Pałacu Prezydenckiego został przekazany do kościoła św. Anny w Warszawie".
Dyrektor biura prasowego Kancelarii Joanna Trzaska-Wieczorek powiedziała dziennikarzom, że "dzisiejsza data, czyli siódma miesięcznica tragedii smoleńskiej, miała na pewno bardzo duże znaczenia" przy decyzji o przeniesieniu krzyża.
- Okoliczności odsłonięcia pomnika na Powązkach i atmosfera zadumy, modlitwy, która towarzyszyła nam dzisiejszego ranka, była najbardziej odpowiednim i podniosłym momentem, żeby to porozumienie z 21 lipca zrealizować - powiedziała.
Pytana, dlaczego odbyło się to bez oficjalnego wcześniejszego poinformowania o tym, powiedziała, że nie ma mowy o żadnej tajemnicy. - Po prostu dzisiejsza poranna rozmowa i ta decyzja, refleksja, że dzisiejsza data byłaby najbardziej odpowiednią i uroczystą dla dokonania tego porozumienia, miała tutaj bardzo duże znaczenie - dodała Trzaska-Wieczorek.
Początkowo zapowiedź przeniesienia krzyża do kościoła św. Anny wzbudziła kontrowersje i sprzeciw osób, które gromadziły się przed Pałacem Prezydenckim. 3 sierpnia zgromadzeni na Krakowskim Przedmieściu ludzie uniemożliwili jego przeniesienie, zgodnie z porozumieniem podpisanym między warszawską kurią, Kancelarię Prezydenta i organizacjami harcerskimi a duszpasterstwem akademickim kościoła św. Anny. Później "obrońcy krzyża" gromadzili się przed Pałacem, nocami organizowano czuwanie. Ostatecznie, w połowie września, krzyż przeniesiono do pałacowej kaplicy.
16 września krzyż został przeniesiony do kaplicy w Pałacu Prezydenckim, gdzie miał czekać na dogodny moment sprzyjający wykonaniu lipcowej umowy.