Krzysztof Rutkowski kłóci się w sądzie. "Próbuje pan zrobić show"
Krzysztof Rutkowski zeznawał w Poznaniu ws. swojego współpracownika, emerytowanego strażaka Radosława Białka. Były detektyw najpierw spóźnił się na rozprawę prawie 20 minut. Potem kilkakrotnie wdawał się w kłótnie z sędzią.
23.05.2018 | aktual.: 23.05.2018 16:21
Atmosfera podczas przesłuchania Rutkowskiego od początku była nerwowa. Za spóźnienie Sędzia Renata Żurowska nałożyła na byłego detektywa tysiąc złotych kary. Potem ją uchyliła, bo Rutkowski w końcu dotarł do sądu, podaje "Gazeta Wyborcza".
Potem było już tylko gorzej. Najpierw były detektyw chciał zeznawać w okularach przeciwsłonecznych. Sędzia kazała mu je zdjąć. Poleciła też, by odłożył na bok dokumenty, z którymi przyjechał.
Rutkowski zareagował nerwowo i wdał się w dyskusję z sędziną. - Sąd ma bardzo agresywny stosunek do mnie, czego nie rozumiem - stwierdził. W odpowiedzi usłyszał, że Sąd "dyscyplinuje go, bo próbuje zrobić show ze swoich zeznań, co jest niedopuszczalne".
W toku całego przesłuchania były detektyw wchodził sędzi w słowo, zamiast odpowiadać na pytania uciekał w dygresje i tym podobne. Pod koniec Rutkowski zapowiedział, że złoży na sędzię Żurowską skargę. - Pierwszy raz jestem przesłuchiwany w takiej formule, a byłem przesłuchiwany wiele razy - mówił oburzony.
Proces dotyczył wydarzeń z listopada i grudnia 2015 r. Policja podejrzewała, że zaginiona w centrum Poznania Ewa Tylman wpadła lub została wepchnięta do Warty w okolicy mostu Rocha. Zatrzymano kolegę poszukiwanej, trwało poszukiwanie dowodów.
Zobacz także
Na policję zgłosiła się wtedy Karolina Kaczmarek. Twierdziła, że widziała na moście chłopaka, który szarpał się z dziewczyną, a potem zrzucił ją do Warty. Policja kazała kobiecie pokazać, jak to wyglądało. Wtedy Kaczmarek zaczęła się gubić. Przyznała się do kłamstwa. Postawiono jej zarzut składania fałszywych zeznań.
Kaczmarek stwierdziła, że dzień po zaginięciu Ewy Tylman, kiedy o sprawie nie informowały jeszcze media, zaczepił ją na wybiegu dla psów nieznajomy mężczyzna. Miał jej zapłacić tysiąc złotych za zgłoszenie się na policję i przedstawienie zmyślonej wersji. Po wszystkim Kaczmarek miała dostać jeszcze kilka tysięcy złotych.
Według prokuratury tym mężczyzną był właśnie współpracownik Rutkowskiego Radosław Białek. Został zatrzymany, nie przyznał się do winy. Kaczmarek potem wycofała się ze swoich zeznań, twierdząc, że obciążyła Białka na polecenie policjantów.
Krzysztof Rutkowski stanął w obronie swojego współpracownika. Zapewniał, że Białek to "przejrzysta, krystaliczna postać". - Nie zrobiłby niczego bez mojego pozwolenia - stwierdził były detektyw. Potwierdził także, że w czasie, gdy nieznajomy mężczyzna miał namawiać Karolinę Kaczmarek do złożenia fałszywych zeznań, Białek był w podróży służbowej w Niemczech i Holandii. Nie mógł więc z nią rozmawiać.
Kolejne rozprawy są zaplanowane na przyszły tydzień
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: Gazeta Wyborcza