Krzysztof Janik: Miller nie wyczerpał swoich możliwości
(RadioZet)
07.01.2004 | aktual.: 07.01.2004 10:23
A gościem Radia Zet jest Krzysztof Janik, wiceprzwodniczący SLD i minister spraw wewnętrznych i administracji. Wita Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Panie ministrze, czy pan namawiał premiera Leszka Millera do tego by zrezygnował z części obowiązków, bo Piotr Gadzinowski twierdzi, że najbliżsi współpracownicy, wierzę, że Pan jest jednym z najbliższych współpracowników, właśnie to czynili. Dziękuje za komplement. Natomiast namawiałem i namawiam premiera, żeby na czas rehabilitacji, który potrwa jeszcze trochę, każdy kto ma pojęcie o ortopedii wie, że wyjście ze szpitala oznacza rozpoczęcie długiego procesu rehabilitacyjnego, wymagającego czasu i zaangażowania. Namawiam go, żeby trochę inaczej podzielić zadania bieżące i jak rozumiem premier to realizuje. Jego wczorajsza wypowiedź w tej sprawie jest bardzo wyraźna. Część zadań bieżących wezmą na siebie najbliżsi współpracownicy premiera. Czy istnieje taka możliwość by premier zrezygnował z funkcji szefa SLD? A z jakiego powodu? Z takiego powodu, że ma
bardzo złe notowania i nie przynosi chyba chluby partii SLD. SLD nie ma złych notowań. Na razie przewodniczącego partii wybiera sama partia i na razie, jak sadzę, nie ulegnie to zmianie. Rozumiem, że SLD istnieje sam dla siebie. Tak? Nie, proszę pani. Tylko, kiedyś mówiłem to w tym studio, jeszcze raz powtórzę, czyhanie na śmierć polityczną Leszka Millera jest zajęciem, moim zdaniem, lekko pustym. To jest takie słynne bieganie z taczkami bez momentu, czasu na ich załadowanie. Leszek Miller w moim przekonaniu jest człowiekiem, który nie wyczerpał swoich możliwości. Jest człowiekiem, który osiągnął dwa podstawowe cele, które tan rząd stawiał przed z sobą. To jest wyjście z recesji, zapaści gospodarczej i wejście Polski do Unii Europejskiej. I myślę, że jeszcze drzemie w nim sporo możliwości do działania. Można było odnieść wrażenie, że Aleksander Kwaśniewski dał sygnał partii SLD to tego, żeby zaczęto czyhać... Pani redaktor, ja z podziwem przyglądam się ożywieniu intelektualnemu mediów i dziennikarzy, którzy
na wyścigi odgadują co chciał prezydent powiedzieć. A następnie o istotę swoich interpretacji pytają polityków i mamy taki miły bełkocik personalny w mediach. Może Pana koledzy z SLD bełkoczą, bo oni mówią dziennikarzom o tym, że powinny być zmiany, albo mówią o tym publicznie, albo mówią o tym mniej publicznie. Także może nie my bełkocemy. Pani redaktor. Nie, nie, nie. Ja nie zarzucam, broń Boże dziennikarzom. Tylko ja powiadam w sposób taki. Ja nie mam zamiaru brać udziału w tej dyskusji. Ponieważ personalia są dla mnie ostatnim segmentem polskiej rzeczywistości. Otóż my musimy sobie odpowiedzieć w SLD, ale także w takiej debacie publicznej, jakie są najważniejsze cele przed Polską, na przestrzeni najbliższych kilkunastu miesięcy. My musimy sobie powiedzieć co to oznacza dla nas noc z 30 kwietnia na 1 maja. My musimy sobie powiedzieć co robimy ze wzrostem gospodarczym. My musimy sobie powiedzieć co robimy z programami. A co z notowaniami? Notowania są wtórne. A rozumiem, jak rządził Buzek to notowania były
ważne. Jak rządzi Miller to notowania nie są ważne. Notowania są ważne, ale wtórne. Bo wie Pani ludzie oceniają partię, rząd wedle efektów... Ale jeśli 80% mówi: nie, dziękujemy, to co? To jest wtórne? Wie pani to znaczy, że trzeba dużo zmienić, ale może się najpierw trzeba zastanowić co zmienić w programie, co zmienić w stylu i metodach działania tu mamy przecież sporo uwag. A na samym końcu powiedzmy, czy te zmiany da się przeprowadzić tym stuffem personalnym, tym zespołem ludzkim, który teraz jest. A da się? Ja tego nie wiem. To ja najpierw chcę przeprowadzić debatę w sprawach merytorycznych, programowych. Po drugie w sprawach warunków działania, bo te warunki są przecież zmienne, a najbliższe dwa lata to będzie trudny okres dla spraw państwa, bo spora część sił politycznych zajmie się różnymi kampaniami wyborczymi. I chodzi o to by te kampanie nas nie przytłoczyły, żebyśmy realizowali te podstawowe kwestie. Dobrze panie ministrze, proszę powiedzieć... ... a na końcu personalia. Do personaliów dojdziemy.
Tak. ale czy zostanie pan szefem klubu? Czy pan to wyklucza? Czy mógłby pan powiedzieć tak czy siak? Wie pani. Ja niczego nie wykluczam. Ja nie wykluczam także i tego, że będą kolejne zmiany w rządzie, bo nie lubię, jestem przeciwnikiem deklarowania takiego, o to zamknęliśmy pewien etap i do niego już nigdy nie wrócimy. Życie jest znacznie bogatsze. Może trzeba będzie wrócić do zmian w rządzie, do zmian w klubie, zmian w partii. Tylko najpierw musimy sobie odpowiedzieć na pytanie: po co? Po to by zmienić na przykład wizerunek klubu SLD, o czym już mówiłam. Czy pan upuściłby ministerstwo spraw wewnętrznych, żeby potrząsnąć swoją partią? Czy pani wierzy, że zmiana personalna to jest zmiana wizerunku? Zmiana wizerunku na dwie godziny, na wieczorne serwisy informacyjne i nic więcej. To myśli pan, że nie ma pan tyle siły w sobie by zmienić wizerunek SLD? Zmiana wizerunku to jest zmiana treści działania, stylu, formy działania. Być może mam w sobie tyle siły. Być może by odpowiedzieć na to pytanie muszę głębiej
rozpoznać warunki, zobaczyć co jest naprawdę. Ja mogę powiedzieć tylko tyle. Wracając do pani pierwszego pytania. Potencjał intelektualny, programowy, który drzemie w SLD, w klubie parlamentarnym SLD nie został wyczerpany. Jest pytanie czy my ten potencjał możemy uruchomić, odświeżyć w dotychczasowym zestawie instrumentów działania i ludzi. Jeśli okaże się, że nie to trzeba będzie zmieniać. Boże kochany to jest normalne, jeśli ktoś prowadzi warsztat krawiecki i widzi, że Zosia nie daje sobie rady z guzikami to ją rzuca na zamki błyskawiczne. Czy będzie Pan zamkiem błyskawicznym, kiedyś był spinacz... zamkiem błyskawicznym w SLD? Jak mówię nie chcę niczego wykluczać. Jutro spotykamy się w gronie kierownictwa partii. Rozważymy różne warianty. Mam nadzieję, że będzie to szczera, głęboka rozmowa, a nie takie popisy medialne. A to media będą przy tym? Nie dlatego myślę, że bez mediów, coś więcej powiemy jaką mamy szansę, co załatwić, jak rozwiązać kilka problemów społecznych... Jak przestać się kompromitować.
Tak, także i tak. Bo w niektórych kwestiach powiedzmy sobie otwarcie przyjęliśmy błędne rozwiązania. I dzisiaj widać, że na przykład w sprawie ochrony zdrowia, która jest ciepłą, gorącą wręcz trzeba szukać pomysłów na poprawę tych błędów w Funduszu Zdrowia, które wyszły przy ostatniej okazji. Nawet pan się poprawia, bo niedawno pytany pan o to powiedział pan, że trzeba się o to pytać ministra Łapińskiego. Ja mam taką prośbę do tej maniery. By przypominać jakie dostałem pytanie i dopiero moja odpowiedź. Pytanie, które mi zadano: czy ta ustawa, to rozwiązanie... Dalej uważam, że jest nienaganne, więc poradziłem by zapytać o to autora Mariusza Łapińskiego, ówczesnego ministra zdrowia. Panie ministrze, czy nie wyklucza pan, że Robert Kwiatkowski może się znaleźć się na liście do Parlamentu Europejskiego SLD-UP? Wie pani, ja niczego nie wykluczam. Chciałby pan, by się znalazł? Nie wiem. W ogóle się nad tym nie zastanawiałem. Raczej zastanawiam się nad tym z jakim programem, z jaką wizją obecności Polski w Europie
powinniśmy pójść. Ale ludzie są ważni. Bo jednak będziemy głosować patrząc na nazwiska Tak przy czym ja chciałbym zaprotestować, nie pierwszy raz zresztą, przeciw takim łatwym sądom personalnym. To nie chodzi o Kwiatkowskiego. Pytanie, czy jest dobrym prezesem telewizji publicznej, czy są tam jakieś skandale, jakieś historie finansowe? Są, nie ma? Nie wiem proszę pani. Ja tylko mogę odpowiedzieć w ten sposób zanim dorobimy komuś gębę, tą przysłowiową, gombrowiczowską to więcej spokoju. Cip, cip kurka. To już było. Ale jak ja się stuknę ze słupkiem to musze zawiadamiać policję? Nie to jest jakieś totalne nieporozumienie. Ja wczoraj trzy razy przeczytałem ten przepis. Dzisiaj będzie w tej sprawie komunikat policji. Pracuję z ubezpieczycielami i służbami prawnymi i ten przepis powiada, że obywatel ma prawo powiadomić policję, natomiast ma obowiązek powiadomić policję w szczególności w trzech przypadkach. I chciałbym byśmy się tego trzymali. Nie dajmy się proszę Państwa zwariować. Obywatele słuchajcie ministra
nie dzwońcie po policję, jak się stukniecie ze słupkiem. Dziękuję bardzo. Gościem Radia Zet był Krzysztof Janik, minister spraw wewnętrznych.