Krzyczeli: "Donald, matole". Sąd umorzył sprawę
Kibice, którzy w maju 2011 roku skandowali hasło "Donald, matole, twój rząd obalą kibole", nie będą musieli płacić grzywny. Sprawa została umorzona przez Sąd Okręgowy w Białymstoku z powodu przedawnienia. Sąd pierwszej instancji, wobec 11 kibiców Jagiellonii Białystok, orzekł kary grzywny od 500 do 1000 złotych.
Było to postępowanie odwoławcze; wyrok jest prawomocny.
Demonstracja kibiców Jagiellonii Białystok odbywała się w maju 2011 r. przed Podlaskim Urzędem Wojewódzkim w Białymstoku. Trwała tam konferencja prasowa dotycząca sprawy zamknięcia białostockiego stadionu na meczach Jagiellonii, o co wnioskowała policja. Kiedy kibice poznali decyzję klubu o zamknięciu części trybun, krzyczeli różne hasła, m.in. pod adresem premiera: "Donald, matole, twój rząd obalą kibole".
Łącznie obwinionych w sprawie było 29 osób, o których ukaranie wnioskowała policja. Sąd pierwszej instancji orzekł grzywny od 500 do 1 tys. zł wobec 11 osób uznając, że wykrzykiwanie przez nich obraźliwego hasła pod adresem premiera było wykroczeniem. Najwyższą grzywną został ukarany mężczyzna, który w czasie zatrzymania miał przy sobie nóż.
Sędzia Dariusz Sławomir Niezabitowski wyjaśnił, że w tej sprawie doszło do przedawnienia karalności, bo od popełnienia czynu minęły ponad dwa lata, dlatego postępowanie zostało umorzone.
W ocenie sądu bezzasadna była apelacja obrońcy, który uważał, że wznoszone przez kibiców okrzyki mieściły się w zakresie wolności wyrażania swoich poglądów i wnosił o uniewinnienie obwinionych.
Niezabitowski mówił, że po analizie nagrań z tego zdarzenia nie ma wątpliwości, że wszyscy obwinieni w tej sprawie wznosili okrzyki. Zdaniem sądu były to okrzyki uznane przez konstytucyjne organy państwa za obraźliwe.
W ocenie sądu konstytucja RP gwarantuje wolność wyrażania poglądów, w tym też krytyki osób publicznych. Jednak - jak zauważył sędzia - wolność wyrażania poglądów ma swoje ograniczenia. Musi mieć ona związek ze sprawą, a zdaniem sądu okrzyki obrażające premiera nie miały związku z decyzją wojewody podlaskiego o zamknięciu części trybun na stadionie, a w tej sprawie przed urząd przyszli kibice.
- Nieformalne zgromadzenie kibiców przed Urzędem Wojewódzkim w Białymstoku nie miało na celu i nie było spowodowane wyrażeniem ogólnego niezadowolenia i ogólnej negatywnej oceny działań konstytucyjnych organów państwa w tej konkretnej sprawie i premiera RP, ale jego celem było wyrażenie niezadowolenia i dezaprobaty z podjętej szkodliwej decyzji o częściowym zamknięciu stadionu - mówił sędzia. Dlatego - jego zdaniem - nie można uznać wykrzyczanego hasła za wolność wyrażania poglądów.
Niezabitowski podkreślił, że sąd wyrokiem tym nie odbiera prawa do wyrażania negatywnych ocen czy też krytyki działań osób publicznych. Mówił, że krytyka bądź ocena powinna być wyrażana w sposób nienaruszający wartości i dóbr, czyli "czci i dobrego imienia", a także "winna być podejmowana i znajdować swe ujście w dopuszczalnej prawem i akceptowalnej formie". Jako przykład podał odmowę udziału w wyborach parlamentarnych czy zagłosowanie na daną opcję polityczną.
Sąd zasądził wobec wszystkich obwinionych zwrot z budżetu państwa kosztów obrony z wyboru po 420 zł na osobę.
Podczas demonstracji kibiców Jagiellonii Białystok przed Podlaskim Urzędem Wojewódzkim w Białymstoku policja zatrzymała wtedy 43 osoby, postawiono im zarzuty z kodeksu wykroczeń. Ukarano je mandatami, które część osób przyjęła, ale część odwołała się od tych decyzji do sądu. Z grupy 29 osób, wobec których wnioski trafiły do sądu, sąd pierwszej instancji skazał jedenaście. Wszyscy składali apelacje.