Kryzys sprzyja konkubinatom i pozamałżeńskim dzieciom
System zasiłków preferuje samotnie wychowujących dzieci. Dlatego coraz więcej par ma dziecko w luźnym związku - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
18.06.2010 | aktual.: 18.06.2010 08:39
W miastach to już co czwarte dziecko, na wsi co szóste - wynika z raportu GUS. Popularność wolnych związków to nie tylko efekt rewolucji obyczajowej, a konieczność ekonomiczna i dowód na przedsiębiorczość ubogich. System przyznawania zasiłków preferuje osoby mieszkające samotnie. Stąd nagły wysyp konkubinatów i pozamałżeńskich dzieci.
- Najwięcej ich jest tam, gdzie największe bezrobocie: w województwach warmińsko-mazurskim, lubuskim, zachodniopomorskim - mówi dr Piotr Szukalski, demograf, który od lat bada przemiany polskiej rodziny. I dotyczy to wsi, nie miasta - dodaje.
Po raz pierwszy od blisko ćwierćwiecza w ostatnich czterech latach liczba dzieci w przeliczeniu na jedną kobietę rośnie nieznacznie, z 1,2 do 1,4. Jeśli nadal dzietność będzie rosła w tym tempie, to w 2021 roku osiągniemy dopiero tzw. zastępowalność prostą pokoleń - średnio dwoje dzieci na kobietę.