Kryzys nas wyzwolił
Kryzys uwolnił świat od politycznej poprawności. Przetrwanie (ale też - wykorzystanie kryzysu jako szansy dla reform, w tym - reform korygujących wcześniejsze reformy) wymaga bowiem realizmu. Widać to i u nas (choćby w propozycjach ministrów Fedak i Rostowskiego dotyczących OFE), jak i w skali szerszej.
17.12.2009 | aktual.: 17.12.2009 06:46
Kiedy dziś czyta się analizy czołowych doradców zachodnich polityków dotyczących Azji czy Bliskiego Wschodu, rzadko pojawia się termin "społeczeństwo obywatelskie". Jako cel przyjmuje się wprowadzenie rządów prawa traktowanych raczej jako substytut polityki, niż wstęp do demokracji. Zdepolityzowane, zatomizowane społeczeństwa, nie ulegające łatwo mobilizacji, to ideał. A przewidywalne ramy prawne, pozwalające na kalkulacje, raczej w gospodarce niż w przestrzeni władzy. To scenariusz maksymalny. A minimalny - to silne narodowe armie, nastawione na rządzenie, a nie - wojnę, i zdolne do scalenia fragmentaryzujących się społeczności. I potrafiące rozprawić się z fundamentalizmem i terroryzmem.
Podobny realizm dyktuje akceptowanie w wielu państwach Europy Zachodniej stosowania szariatu wobec własnych obywateli wyznania islamskiego. Akceptowanie, w zamian za współpracę starszyzny islamskiej - w imię kontroli. I mimo faktu, że takie zapośredniczenie relacji państwo-jednostka przez wspólnotę kulturową niszczy liberalną koncepcję państwa prawa. I wytrąca argumenty ruchom emancypacyjnym - w tym islamskiemu feminizmowi.
Także pragmatyczne pogłębianie integracji w strefie euro, ograniczające solidaryzm w skali całej 27, to kres pewnej epoki. Epoki opartej na zobowiązaniach płynących z nieczystego sumienia (Jałta) i wdzięczności za to, że to my walczyliśmy. A oni (wbrew USA) próbowali przekształcić zimną wojnę w zimna współpracę.
Wraz z końcem komunizmu pękły ideologie. Dziś - kruszy się retoryka poprawności politycznej. Być może ów nowy realizm stworzy język pozwalający na trafniejsze diagnozy. A co za tym idzie lepsze rozwiązywanie problemów. Także u nas.
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski