PolitykaKryzys na granicy. Opozycja dystansuje się od Donalda Tuska

Kryzys na granicy. Opozycja dystansuje się od Donalda Tuska

Donald Tusk swoim oświadczeniem w sprawie sytuacji na polsko-białoruskiej granicy nie spełnił oczekiwań polityków opozycji. Szef PO zaapelował m.in. o rozmowy rządu z opozycją. - Dla mnie dziś bardzo trudne byłoby siadanie do stołu z tymi, którzy poniewierają ludźmi na granicy - odpowiada w rozmowie z WP polityk Lewicy Krzysztof Śmiszek.

Donald Tusk
Donald Tusk
Źródło zdjęć: © EASTNEWS | EASTNEWS
Michał Wróblewski

- Kiedy wybuchł konflikt na Ukrainie, byłem wtedy premierem, zaprosiłem wszystkich liderów opozycji, usiedliśmy przy jednym stole, był też Jarosław Kaczyński. Rozmawialiśmy o tym, jak Polacy mogą wspólnie uporać się z tym dramatycznym wyzwaniem. Oczekuję dzisiaj dokładnie tego samego od władzy. I oczywiście jestem gotów do takiej rozmowy. Jestem przekonany, że mogę te słowa powiedzieć w imieniu całej opozycji - powiedział w wygłoszonym w środę oświadczeniu Donald Tusk. Przewodniczący PO wypowiedział się w sprawie kryzysu na granicy polsko-białoruskiej.

Czy przedstawiciele opozycji podzielają przekonanie, że Tusk wypowiada się również w ich imieniu? - Donald Tusk jest przewodniczącym PO i to w imieniu tej partii powinien się wypowiadać. PSL mówi własnym głosem, nasi politycy jako pierwsi wzywali do rozmów z rządem - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską rzecznik ludowców Miłosz Motyka.

Lider Polski 2050 Szymon Hołownia przyznaje nam: - Donald Tusk swoich słów ze mną nie konsultował. Nie wiem, czy konsultował je z kimkolwiek innym z opozycji. To jego własne słowa. Ja mam pewien kłopot z tym, że politycy PO nader często mianują się liderami opozycji bez konsultacji z innymi.

Hołownia dodaje przy tym, że "Tusk nie powiedział niczego, czego nie mówiłaby w ostatnim czasie opozycja". - My od początku apelujemy o zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie sytuacji na polsko-białoruskiej granicy - mówi Wirtualnej Polsce lider Polski 2050 w programie "Newsroom".

Dystans wobec słów Tuska wyczuwalny jest u wszystkich naszych rozmówców z opozycji. Mocno krytyczne słowa padają zwłaszcza z ust polityków Lewicy. - Po pierwsze: dlaczego Donald Tusk wygłosił oświadczenie zamieszczone na Twitterze, a nie spotkał się z mediami? Prawdopodobnie chciał uniknąć konfrontacji z opinią publiczną - mówi WP poseł Krzysztof Śmiszek.

Polityk Lewicy twierdzi, że Tusk prowadzi "standardową grę PO: zająć stanowisko i jednocześnie go nie zająć". - Nie powiedział nic konkretnego, mówi z jednej strony o ochronie granic, z drugiej o prawach człowieka. Na polskiej granicy, na oczach całego świata, umiera kobieta, a Tusk w tym czasie "wzywa do jedności narodowej". Nie, nie oczekujemy kolejnych takich wezwań czy wezwań do okrągłego stołu. Chcemy jasnych deklaracji i zdecydowanych działań. Kryzys humanitarny należy jak najszybciej rozwiązać i Polska jest za to odpowiedzialna. A Tusk jak zwykle ucieka od odpowiedzi - przekonuje Śmiszek.

Polityk dodaje, że szef PO nie mówi ani w imieniu jego, ani Lewicy. - PO nic z nami nie konsultuje. Dla mnie dziś bardzo trudne byłoby siadanie do stołu z tymi, którzy torturują uchodźców i poniewierają ludźmi na granicy. Od wzywania do "okrągłych stołów" ważniejsze jest, by polityczni liderzy dawali realne świadectwo. PO uprawia w tym przypadku kunktatorstwo - ocenia Śmiszek.

Nieco inne stanowisko prezentuje Konfederacja. - Jeśli rząd wyrazi taką wolę i zorganizuje spotkanie z opozycją, wyślemy swojego przedstawiciela - mówi nam poseł Konfederacji Artur Dziambor.

Jednocześnie dodaje, że "Donald Tusk ma w tym konflikcie spory problem". - Sama Komisja Europejska przyznała wczoraj, że zgadza się z działaniami rządu ws. ochrony granic i trzyma za nas kciuki. Więc Tusk i jego partia, tak niegdyś otwarci na imigrantów, też muszą zmienić retorykę - przekonuje Dziambor.

Oświadczenie Tuska. "Rząd nie jest w stanie zapewnić pomocy"

- Musimy zbudować zgodę narodową wokół dwóch podstawowych wymiarów tego kryzysu. Po pierwsze, chyba wszyscy chcemy pomóc tym, którzy cierpią. Po drugie, musimy umieć zapewnić bezpieczeństwo naszym granicom - powiedział w środę Donald Tusk. Szef PO odniósł się w ten sposób do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, gdzie od kilkunastu dni koczuje kilkudziesięciu cudzoziemców.

- Wszyscy jesteśmy zaniepokojeni sytuacją na naszej wschodniej granicy i ten niepokój jest niestety uzasadniony. Bardzo przeżywamy ten kryzys humanitarny, tę dramatyczną sytuację 30 osób koczujących na granicy, w tym kobiet i dzieci - mówił Donald Tusk w oświadczeniu opublikowanym na Twitterze.

Jak dodał, "to nie może być tak, że rząd dużego, europejskiego państwa nie jest w stanie zapewnić lekarstwa i kanapki matce z dzieckiem na naszej granicy".

Według niego, polski rząd w tej sprawie jest bezradny. - Poczucie bezradności naszych władz jest tym bardziej uzasadnione, bo wiemy, że w ostatnich tygodniach nielegalnie przekraczało polską granicę tysiące imigrantów - dodał były premier. Według niego, obecna sytuacja na granicy z Białorusią to wynik "prowokacji" reżimu w Mińsku.

Tusk oświadczył ponadto, że niedopuszczalne jest, by obecny kryzys wykorzystywać "do gry politycznej". - Władza, ale także my wszyscy, jesteśmy odpowiedzialni za to, aby rozmawiać serio, poważnie i odpowiedzialnie o tym, jak zapobiec temu kryzysowi, jak pomóc tym osobom i jak zabezpieczyć nasze granice - mówił szef PO.

Podkreślił, że obecnie "ofiarami" kryzysu na granicy są koczujący tam cudzoziemcy, ale też pilnujący ich żołnierze i strażnicy, których "reputacja została podważona, także przez nieprzemyślane działania władzy".

- Oczekuję od polskiego rządu i polskiego prezydenta natychmiastowych działań na rzecz budowy konsensusu zgody narodowej wokół tych problemów - oświadczył Donald Tusk.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
donald tuskmigranciuchodźcy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1678)