Kryzys na granicy. "Migranci wszczęli zamieszki po białoruskiej stronie" [NA ŻYWO]
20.11.2021 | aktual.: 20.11.2021 21:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej wciąż trwa. W miejscowości Bruzgi po białoruskiej stronie granicy wybuchły zamieszki z udziałem migrantów - informuje na Twitterze niezależny, opozycyjny kanał Nexta, zamieszczając krótkie nagranie. "Nie wiadomo, co dokładnie spowodowało zamieszki, ale ludzie, którzy zostali zwabieni do lasów przy granicy, a następnie byli przetrzymywani jako zakładnicy targów z UE, mogą mieć wiele powodów do gniewu" - czytamy.
To już koniec naszej relacji. Po najnowsze doniesienia z granicy Polski i Białorusi zapraszamy do Wirtualnej Polski w niedzielę rano.
- Sobota była spokojna na lubelskim odcinku granicy polsko-białoruskiej, nie stwierdzono żadnych incydentów czy prób nielegalnego przekroczenia granicy - przekazał w sobotę wieczorem rzecznik Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej kapitan Dariusz Sienicki.
W miejscowości Bruzi po białoruskiej stronie granicy wybuchły zamieszki z udziałem migrantów - informuje na Twitterze niezależny, opozycyjny kanał Nexta, zamieszczając krótkie nagranie.
"Nie wiadomo, co dokładnie spowodowało zamieszki, ale ludzie, którzy zostali zwabieni do lasów przy granicy, a następnie byli przetrzymywani jako zakładnicy targów z UE, mogą mieć wiele powodów do gniewu” - czytamy.
- Unia Europejska nie może zmniejszać presji wywieranej na Białoruś, bo to jedyny język, jaki reżim rozumie. A na wykluczeniu Aleksandra Łukaszenki z izolacji zależy Kremlowi, bo słaby Łukaszenka osłabia Putina - mówi "Wyborczej" białoruska ekspertka Hanna Liubakova.
Białoruska propaganda w reklamach kierowanych do polskich użytkowników serwisu YouTube? O takim przypadku informuje na Twitterze ekskpert ds. międzynarodowych Wojciech Szewko.
Pustki na granicy. Policja pokazał na Twitterze zdjęcia z rejonu Kuźnicy. Na udostępnionych fotografiach nie widać migrantów, którzy jeszcze kilka dni wcześniej znajdowali się po drugiej stronie płotu.
Choć spora część migrantów opuściła już koczowisko na granicy polsko-białoruskiej, wciąż zdarzają się próby nielegalnego wejścia na polskie terytorium.
W sieci pojawiają się informacje, że migranci zrezygnowali z masowego forsowania granicy na rzecz prób wejścia do Polski w małych grupach.
Kolejne tragiczne doniesienia z granicy polsko-białoruskiej. Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej przekazało informację o dziecku migrantów, które miało umrzeć przed miesiącem na terenie Białorusi.
Sprawa wyszła na jaw podczas interwencji ratowników PCPM w nocy ze środy na czwartek. - W nocy z 17 na 18 listopada udzieliliśmy pomocy medycznej po polskiej stronie poza strefą stanu wyjątkowego trzem osobom, mężczyźnie i małżeństwu. Cała interwencja miała miejsce w nocy, w środku lasu. Z relacji kobiety wynikało, że straciła roczne dziecko miesiąc temu podczas tułaczki w lesie po białoruskiej stronie granicy - przekazała rzeczniczka prasowa Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej Aleksandra Rutkowska.
Według matki dziecka, przyczyną śmierci było wyziębienie.
W Hajnówce w województwie podlaskim trwa protest pod hasłem "Matki na granicę". Biorą w niej udział m.in. mieszkańcy terenów przygranicznych.
- Od około dwóch miesięcy mnie i wielu osobom stąd trudno jest myśleć o czymś innym, niż o ludziach w lesie. Tak trudno, że niektórzy nie wymieniają nawet słów "imigrant" czy "uchodźca" - mówiła Ewa, jedna z uczestniczek manifestacji.
Dodała, że wraz z sąsiadami, wielokrotnie organizowała o ostatnim czasie pomoc dla napotkanych w lesie cudzowiemców.
- Przez bardzo krótki czas, wszystko się bardzo zmieniło. Nawet puszcza, którą znam od kilkudziesięciu lat, która wydawała się być niezmienna, już nie jest miejscem spokoju i ciszy, tylko jest dla mnie miejscem cierpnienia. Ja nie jestem w stanie tak spokojnie iść i zachwycać się nią, tylko cały czas myślę, o tym, że może spotkam kogoś, kto walczy o swoje życie i bardzo potrzebuje pomocy - mówiła.
Stanisław Żaryn przekazał, że "reżim Łukaszenki koncentruje się obecnie na destabilizowaniu granicy z Polską. Nasz kraj stał się głównym celem działań Białorusi".
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych dodał, że "ostatnio jedna z grup kontrolowanych przez białoruskie służby została nawet zawrócona spod granicy z Łotwą. Cudzoziemcy trafili w region granicy RP".
Żaryn zaznaczył, że Białoruś cynicznie wykorzystuje szlak migracyjny do realizacji celów politycznych przeciwko Europie.
- Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy jest problemem całej UE, a tymczasem grupa frakcji w Parlamencie Europejskim atakuje Polskę - powiedziała w rozmowie z dziennikiem "Magyar Nemzet" wiceszefowa rządzącego na Węgrzech Fideszu Kinga Gal.
Wojsko Obrony Terytorialnej udostępniło w mediach społecznościowych nagranie z akcji na Bugu.
Do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej odniósł się były prezydent Lech Wałęsa. Polityk udzielił wywiadu dziennikowi "Corriere della Sera".
"Europa nie może przyjąć milionów migrantów" - przekazał Wałęsa i dodał, że "kwestią zasadniczą jest to, dlaczego te osoby chcą dostać się" do UE.
"Rosja jest wrogo nastawiona do Unii Europejskiej, bo stanowi ona podstawową przeszkodę dla jego pragnienia odzyskania utraconych republik" - mówił Wałęsa o roli Putina w obecnym kryzysie migracyjnym.
Mateusz Morawiecki przekazał również, że na niedzielę ma zaplanowane trzy pierwszy spotkanie - na Litwie, Łotwie i w Estonii. Szef polskiego rządu spotka się z premierami tych krajów, aby rozmawiać o kryzysie na granicy polsko-białoruskiej.
"Niestety, istnieją liczne przesłanki, że przez wiele miesięcy, a nawet lat, ten kryzys geopolityczny będzie kontynuowany. To, że niektóre działania zostały częściowo wstrzymane, nie oznacza, że planowane w Moskwie ataki się zakończyły. Musimy wyciągać wnioski z działań Rosji w Gruzji czy na Krymie, na wschodniej Ukrainie. Informacje, które spływają do naszego kraju i do naszych sojuszników są niepokojące" - przekazał Morawiecki.
"Wszyscy widzimy intensywne działania inicjowane na Wschodzie - cyberataki czy manipulacje cenami i dostawami gazu, które mają na celu wywołanie kryzysu energetycznego. W rękach Rosji pojawiło się też nowe narzędzie szantażu - planowane uruchomienie gazociągu Nord Stream 2. Ostatnio jest to również organizowanie działań migracyjnych, które doprowadziły do kryzysu na granicy polsko-białoruskiej" - napisał Mateusz Morawiecki na Facebooku.
Mateusz Morawiecki przekazał w mediach społecznościowych, że w związku z poważną sytuacją na granicy polsko-białoruskiej "wyrusza w podróż po kilku krajach europejskich, aby rozmawiać o kryzysie międzynarodowym wywołanym przez działania Aleksandra Łukaszenki"
Poseł Koalicji Obywatelskiej Paweł Kowal przekazał podcaście Machina Władzy w RadioZET.pl, że kryzys na granicy polsko-białoruskiej jest w pełni sterowany przez Władimira Putina.
- Migranci są tutaj tylko bronią w rękach autokraty. Bronią w rękach Putina, który sprawdza reakcje Zachodu na nacisk, strach - mówił polityk.
Straż Graniczna przekazała, że w piątek 19 listopada odnotowano 195 prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej.
"Zatrzymanych zostało 5 cudzoziemców. Wobec 82 cudzoziemców wydano postanowienia o opuszczeniu terytorium RP. Za pomocnictwo zatrzymano 2 obywateli Ukrainy i obywatel Niemiec" - przekazano w komunikacie.
Zobacz także: Tusk oskarża rząd ws. granicy. "Słyszałem modlitwę o kłopoty"