Krytyka rosyjskiej armii? Rzecznik Kremla radzi "zastanowić się 10 razy"
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow przyznaje wprost, że w czasie wojny cenzura jest w Rosji potrzebna. - Wszystkim, którzy chcą bezkrytycznie spekulować i rzucić kilka słów krytyki pod adresem naszej armii, pod adresem tych, którzy biorą udział w specjalnej operacji wojskowej, radzę się zastanowić 10 razy - przestrzega sekretarz prasowy Putina.
- Teraz jest bardzo trudny czas, czas wojny, który wymaga zdecydowanych działań ze strony władz - stwierdził Dmitrij Pieskow w wywiadzie dla studenckiego kanału informacyjnego MGIMO 360.
- Uważam, że oczywiście w czasie wojny powinna obowiązywać pewna cenzura. I powinny istnieć pewne zasady, które w normalnych czasach pokoju byłyby nie do przyjęcia, ale teraz powinny być one obowiązkowym atrybutem - zaznaczył Pieskow, relacjonuje rosyjska agencja Tass.
Sekretarz prasowy Władimira Putina nie potrafił wskazać, gdzie przebiega granica między dopuszczalną krytyką, a dyskredytacją Sił Zbrojnych Rosji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Gdzie jest granica? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Jest bardzo cienka. Dlatego mówię wszystkim, którzy nie rozumiejąc istoty sprawy, chcą tak bezkrytycznie spekulować i rzucić kilka słów krytyki pod adresem naszej armii, pod adresem tych, którzy biorą udział w specjalnej operacji wojskowej, radzę się zastanowić 10 razy - powiedział przedstawiciel Kremla.
W marcu 2023 roku w Rosji wzrosła kara z pięciu do siedmiu lat więzienia za publiczne działania dyskredytujące rosyjską armię.
Pieskow mówił w wywiadzie także o osobach, które wyjechały z Rosji. Stwierdził, że jest mało prawdopodobne, że Rosjanie będą w stanie przyjąć z powrotem tych, którzy po wyjeździe "otworzyli usta" i "zaczęli besztać swoją Ojczyznę", a tym bardziej zaczęli wspierać Siły Zbrojne Ukrainy.
Jego zdaniem powrót tych osób do Rosji będzie niemożliwy. - Nawet nie mówię o prawach, które będą ich dotyczyć. Ludzie ich nie zaakceptują - powiedział.
Jednocześnie rzecznik Kremla zaprzecza, że z Rosji uciekło wielu młodych ludzi. - Ilu chłopaków poszło na front jako ochotnicy. Ilu chłopaków poszło na front w różnych jednostkach. Ilu zmobilizowało się i teraz walczy. Przecież wszyscy tu zostali - stwierdził.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Czytaj także:
Źródło: Tass, MGIMO 360